Wraca sprawa policjantów, którzy spowodowali wypadek. Incydentem zajęły się posłanki PO
Powraca sprawa policjantów, którzy jadąc radiowozem z dwoma nastolatkami spowodowali wypadek. Co gorsza, zostawili dwie dziewczyny same. Sprawą zajęły się dwie posłanki KO: Kinga Gajewska i Aleksandra Gajewska.
Policjant z zarzutami
Wszystko miało miejsce w podwarszawskiej miejscowości Dawidy Bankowe. Grupa nastolatków zgłosiła policji wypalanie kabli. Funkcjonariusze przyjęli zgłoszenie, przyjechali na miejsce i zabrali do radiowozu dwie dziewczyny z grupy. Niestety, w czasie jazdy doszło do wypadku – radiowóz uderzył w drzewo.
Potem było już tylko… dziwniej. Funkcjonariusze kazali nastolatkom odejść z miejsca wypadku, nie udzielając im żadnej pomocy. Ta zaś była potrzebna. Dwie dziewczyny same zgłosiły się więc na pogotowie. Jedna musiała nawet trafić do szpitala.
Całe szczęście na reakcję służb nie trzeba było długo czekać. Komendant stołecznej Policji wszczął postępowanie dyscyplinarne. Dowódca patrolu został zawieszony. Do tego w wyniku śledztwa prokuratura zdecydowała o postawieniu policjantom zarzutów. Wiadomo już, że jeden z nich odpowie za spowodowanie wypadku, niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień.
Aleksandra Gajewska bierze sprawy w swoje ręce
O sprawie zrobiło się głośno. Zainteresowały się nią dwie posłanki KO: siostry Gajewskie, Kinga i Aleksandra.
[Policjanci] Zabrali dwie młode dziewczyny do radiowozu. Podczas jazdy spowodowali wypadek i pozostawili poszkodowane same sobie. Teraz dowiadujemy się, że usłyszą zarzuty wyłącznie za spowodowanie wypadku.
Wczoraj po raz kolejny interweniowałyśmy z Kingą Gajewską u Prokuratora Generalnego. Żądamy, by w trybie nadzoru pilnie zajął się tą sprawą! Chcemy być pewne, że państwo chroni ofiary, a nie sprawców!
Policja niszczy swój wizerunek
Ostatnie lata to zresztą czas, w czasie którego Policja sukcesywnie niszczy swój wizerunek. W czasie proaborcyjnych marszów, które organizowała m.in. opozycja i Strajk Kobiet, dochodziło do „częstowania” ich uczestników… gazem. Tak potraktowano m.in. posłów i posłanki KO.
Do tego doszła afera dot. śmierci Igora Stachowiaka, który zmarł we wrocławskim komisariacie w 2016 r. Został zatrzymany w centrum miasta i skuty, zaś na komisariacie rażony paralizatorem. W efekcie tego zmarł.
Jak widać, w polskiej Policji dzieje się coś niepokojącego. Dobrze, że posłanki KO reagują na takie zdarzenia. Ich możliwości – póki pozostają w opozycji – są jednak ograniczone. Kolejny rząd będzie musiał zająć się gruntowną reformą służb. I to nie tylko policyjnych…
Źródło: Facebook