Wojciech Kałuża stał się symbolem politycznej zdrady. Teraz wyborcy PiS wynagrodzili go za fikołka sprzed lat. Szokujący wynik

Wojciech Kałuża od pięciu lat jest synonimem zdrady. W niedzielę wystartował z list PiS i uzyskał szokujący wynik. Taką dostał nagrodę.

W 2018 roku Wojciech Kałuża został wybrany z list Koalicji Obywatelskiej do sejmiku śląskiego. Kilka chwil później zmienił barwy partyjne dając większość Prawu i Sprawiedliwości.

Mieszkańcy Żor wyszli w proteście na ulice i domagali się oddania mandatu przez radnego. To wtedy z ust Moniki Rosy z Nowoczesnej padły słowa, które odbiły się szerokim echem w Polsce „Kałuża! Ty ciulu!”.

Boli mnie serce, bo jeden z członków Nowoczesnej zdradził. Kałuża, ty ciulu, ty zdrajco. Mam nadzieję, że za rok wszystkich cholernych ciuli rozliczymy – mówiła do zgromadzonych. Przejście do PiS-u porównała do wejścia do mafii.

W proteście wziął udział również Borys Budka. – Jestem tu, żeby podziękować tym, którzy zaufali Koalicji Obywatelskiej, i przeprosić ich, że zostali oszukani przez jednego człowieka. Z ramienia list KO mandaty zdobyło 180 osób. To przyzwoici ludzie – powiedział.

Nagroda od wyborców PiS

Od pięciu lat Wojciech Kałuża jest na Śląsku znienawidzony przez wyborców Koalicji Obywatelskiej, ale dla zwolenników Prawa i Sprawiedliwości jest wręcz błogosławionym.

W 2018 roku startując z pierwszego miejsca z list Koalicji Obywatelskiej uzyskał 25 tys. głosów. W ubiegłą niedzielę wystartował z „jedynki” z list PiS i uzyskał szokujący wynik, który wygląda jak kolejna nagroda za zdradę. 43-latek pochodzący z Żor uzyskał ponad 27 tys. głosów wyborców i jest to najlepszy wynik w okręgu.

Przypomnijmy, że rok temu formacja Jarosława Kaczyńskiego w wyniku rozłamu straciła większość w śląskim sejmiku. Partia zapewniła Wojciechowi Kałuży miękkie lądowanie w Jastrzębskiej Spółce Węglowej (JSW) z kosmiczną pensją 50 tys. zł miesięcznie.

Po przegranych przez PiS ubiegłorocznych wyborach, został odwołany ze stanowiska w JSW. – Wszedł do pokoju rady nadzorczej. Dowiedział się, że właśnie traci posadę z pensją kilkudziesięciu tysięcy złotych. Był spokojny, zachował kamienną twarz. Nie odezwał się ani słowem – mówił rozmówca „Gazety Wyborczej” opisując odwołanie Kałuży.

Źródło: Media

 

 

 

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *