Tomasz Wiśniewski: Rząd powinien podejmować działania, które umożliwią rozwój OZE

– Największą rolę rządu upatruję w tym, co wprowadza dyrektywa RED III, czyli ułatwienia budowy źródeł odnawialnym energii, bo w tym mają najwięcej kompetencji i możliwości, do tego jest nam ten rząd potrzebny, bo odnawialne źródła energii i inwestorzy indywidualni zbudują sami, ale nie zmienią sobie sami przepisów, podobnie jak nie zmodernizują sieci energetycznych i tutaj kolejna ważna rola rządu w transformacji energetycznej, aby te sieci przesyłowe zostały dostosowane do dzisiejszych wymagań, czyli już nie przesyłania energii z jednej, scentralizowanej elektrowni na duże odległości, tylko właśnie dostosowanie do rozproszonej energetyki obywatelskiej, czy setek mniejszych farm słonecznych, czy elektrowni wiatrowych – z prezesem Pracowni Finansowej, Tomaszem Wiśniewskim, na temat polityki i wyzwań klimatycznych, które stoją przed nowym rządem, rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno powstał nowy rząd. Jakie wyzwania przed nim stoją w kwestii energetyki i klimatu?

Tomasz Wiśniewski: Obecny rząd, który niedawno doszedł do władzy, w czasie kampanii wyborczej złożył bardzo wiele obietnic dotyczących ochrony klimatu i transformacji energetycznej, a one są bardzo prounijne. Unia Europejska bardzo promuje przechodzenie na odnawialne źródła energii już od lat, czego poprzedni rząd nie do końca przestrzegał i nie do końca się wpisywał w tę retorykę.

Czas pokaże, czy uda się je zrealizować. Obecna koalicja rządząca w odróżnieniu od poprzedniej jest bardziej nastawiona na współpracę z Unią Europejską w obszarze OZE. Jest to duża zmiana, gdyż Zjednoczona Prawica w swojej narracji broniła węgla, jako strategicznego surowca, na którym opiera się Polska.

Jednak od lat 70. w Polsce wydobywa się z roku na rok coraz mniej efektywność tego wydobycia spada, jesteśmy bardzo daleko za efektywnością np. Stanów Zjednoczonych. Nieustannie ogromne dopłaty z naszego budżetu, z naszych podatków idą na górnictwo, a wydobycie cały czas spada.

Węgiel w coraz mniejszej skali znajduje się w polskim miksie energetycznym, gdyż jest coraz trudniejszy do wydobycia. Jak Pan sądzi, czy nowy rząd będzie musiał zrezygnować z tego surowca ze względu na trudności z jego pozyskaniem?

To już ma miejsce, udział węgla w miksie energetycznym w ostatnich latach spada systematycznie. Wbrew pozorom w ostatnich latach spadł z ponad 80% do 62% to dosyć duża różnica. Jednak nie jesteśmy w stanie przestawić całej gospodarki na zasilanie z OZE w i rok, jednakże korzystajmy, ale rozważnie z ropy czy gazu, traktujmy to raczej jako kredyt wobec planety. Kredyty są dobre i złe – te złe, konsumpcyjne pozwalają nam się dobrze zabawić, wypocząć na wakacjach a dobry kredyt to taki, który ma nam się zwrócić. Takim dobrym kredytem niech będzie wykorzystanie paliw kopalnych, aby zbudowały nam odnawialne źródła energii, które sprawią, że za chwile będziemy mieli energię bardzo tanio lub po zamortyzowaniu się tych wszystkich instalacji, prawie za darmo.

Jak Pan sądzi, czy nowy rząd wcieli w życie postanowienia dyrektywy RED III?

Mam nadzieję, że rząd dostosuje polskie przepisy do wymagań Unii Europejskiej. Przypomnijmy, że dyrektywa RED III przewiduje wyznaczenie specjalnych stref, gdzie uzyskanie pozwolenia na budowę OZE będzie dużo łatwiejsze i szybsze, gdyż ma to trwać 12 miesięcy, a poza tymi strefami 24 miesiące. To z kolei jest postęp kolosalny i właśnie tutaj upatrywałbym rolę rządu, żeby niekoniecznie sypać dotacjami, a ułatwiać przedsiębiorcom czy indywidualnym użytkownikom, konsumentom energii elektrycznej jej oszczędzanie czy budowę instalacji, które mają temu służyć czy wręcz budowę elektrowni. Dzisiaj wybudowanie biogazowni wymaga takich dokumentacji, jakbyśmy budowali Bełchatów II, największą rolę rządu upatruję w tym, co wprowadza dyrektywa RED III, czyli ułatwienia budowy źródeł odnawialnym energii, bo w tym mają najwięcej kompetencji i możliwości, do tego jest nam ten rząd potrzebny, bo odnawialne źródła energii i inwestorzy indywidualni zbudują sami, ale nie zmienią sobie sami przepisów, podobnie jak nie zmodernizują sieci energetycznych i tutaj kolejna ważna rola rządu w transformacji energetycznej, aby te sieci przesyłowe zostały dostosowane do dzisiejszych wymagań, czyli już nie przesyłania energii z jednej, scentralizowanej elektrowni na duże odległości, tylko właśnie dostosowanie do rozproszonej energetyki obywatelskiej, czy setek mniejszych farm słonecznych, czy elektrowni wiatrowych.

Jakim wymaganiom będzie musiał sprostać rząd, żeby dostosować standardy energetyki do kryteriów europejskich?

Kluczowym warunkiem jest spełnienie wymagań dyrektywy RED III, a więc ułatwienia budowy OZE. To są najpoważniejsze wyzwania, które stoją przed obecnym rządem, w sytuacji, gdy Unia Europejska przedstawia gotowe rozwiązania, które wystarczy wdrożyć, więc nie trzeba wymyślać tego koła, wystarczy je zastosować.

Należy podkreślić, że poprzedni jak i już obecny rząd, i tak wiele zrobił w tym zakresie, gdyż udało się wprowadzić taryfy dynamiczne, które będą obowiązywać od połowy 2024 roku, a które mają zachęcać obywateli do zużywania energii, wtedy, gdy jest jej dużo, gdyż wówczas jest ona tania i oszczędzania kiedy jest droga i trzeba spalić tony węgla, żeby wytworzyć prąd.

Kolejnym wprowadzanym rozwiązaniem jest cable pooling który zacznie wkrótce obowiązywać. Oby nowy rząd ten proces kontynuował, bo to rozwiązanie pozwoli na przyspieszenie tych przemian niezależnie od tego, że trzeba zmodernizować sieci energetyczne, to cable pooling pozwala już na dołączanie np. nowych farm PV w sąsiedztwie na przykład farm wiatrowych na jednym przyłączu, bez konieczności rozbudowy sieci. To zdecydowanie przyspieszy nam rozwój OZE, możemy to zrobić nie czekając na modernizację sieci energetycznych. Jest wiele takich kwestii, które wystarczy kontynuować, aby ta transformacja postępowała w dobrym kierunku i parę takich, które będzie trzeba zacząć wdrażać od początku. Przypomnijmy kwestie magazynowana energii, ale także te miliony w przyszłości rozproszonych magazynów energii na kółkach, czyli w naszych samochodach elektrycznych. 1600 samochodów elektrycznych każdego miesiąca rejestruje się w Polsce, każdy z nich posiada kilkadziesiąt kilowatogodzin energii, która może być magazynowana czy to z instalacji domowych, tych fotowoltaicznych czy po prostu z sieci wtedy, kiedy tej energii będzie dużo, (to takie naturalne bilansowanie), a oddawanie energii, kiedy będzie droga. Być może warto wdrażać takie przepisy, które będą wręcz nakazywały rejestrowanie samochodów elektrycznych, które umożliwiają oddawanie tej energii do sieci czy to po to, żeby nowy prosument, który już parę lat funkcjonuje miał większą rację bytu, czyli żebyśmy tą energię nie tylko byli w stanie sobie magazynować, skoro nie opłaca się jej zwracać  do sieci, czy po prostu sprzedawać nadwyżki wtedy, kiedy nie będziemy chcieli korzystać akurat w danym dniu z samochodu.

Ugrupowania, które tworzą nową koalicję rządową w czasie kampanii zapowiadały odejście od węgla do 2040 roku, zapewnienie 40% energii z OZE do 2030, a w 2050 osiągnięcie neutralności klimatycznej. Jak Pan sądzi, czy jest to możliwe?

Jest to możliwe, ale pamiętajmy, że zdecydowana większość, ok. 60%, energii wyprodukowanej w Polsce pochodzi z węgla, ale ten postęp, jaki się dokonał w prosumenckiej fotowoltaice pokazuje, że inwestorzy chcą inwestować w OZE i chcą być niezależni, chcą sami produkować energię elektryczną. Właściciele samochodów elektrycznych chcą mieć własną „stacje benzynową” w domu i wystarczy jeśli chodzi o rozwój energetyki wiatrowej i słonecznej, czyli tych największych filarów z których będziemy zasilali naszą gospodarkę, nie blokować bardziej niż to jest w tej chwili, energetyki wiatrowej i umożliwić przyłączanie do sieci zarówno farm wiatrowych i słonecznych, a żeby to zrealizować kluczowe mogą się okazać środki z KPO, które już trafiają do Polski, a które w dużej mierze powinny być przeznaczone na modernizację sieci energetycznych.

Tylko w 2022 roku wydano ponad 7 000 odmów wydania warunków przyłączenia farm PV o mocy 51 GW, co pokazuje, że farmy mogą powstawać i to bez konieczności dofinansowywania ich budowy z pieniędzy czy to rządowych czy unijnych. Ponieważ inwestorzy indywidualni czy też korporacyjni są w stanie je zbudować. Natomiast sieci energetycznych do których trzeba je wpiąć już sami sobie nie zmodernizują. Na modernizację sieci powinny być przeznaczane środki z praw do emisji CO2, które trafiały w dużej części na cele niezwiązane z transformacją energetyczną, np. transfery socjalne, czy dopłaty do zakupu biletów komunikacji miejskiej.  Akurat w Polsce mamy relatywnie duże przychody z tego tytułu ponieważ bardzo dużo energii produkujemy spalając węgiel. Unia Europejska już zapowiedziała, że będzie bardziej kontrolowała w jaki sposób wydatkowane są środki z ETS i rząd również powinien tych wydatków pilnować.

Warto wyjaśnić, że to nie Unia Europejska nakazuje płacić opłaty za emisję dwutlenku węgla, ale te miliardy zostają w polskim budżecie.

Jak w Pana ocenie Polska wypada na tle innych państw europejskich, jeśli chodzi o OZE?

Polska pod tym względem wygląda bardzo słabo, gdyż poprzedni rząd po dojściu do władzy w 2015 roku zablokował całkowicie rozwój branży wiatrowej. W konsekwencji Polska straciła 8 lat rozwoju OZE.  Jednak mimo tych działań pewne segmenty energetyki się rozwijały, jak na przykład fotowoltaika prosumencka i trochę energetyka słoneczna w sektorze farm przemysłowych jednak ona napotykała przeszkody w postaci ograniczeń sieci przesyłowych.

Polska w Europie plasuje się na trzecim miejscu, jeśli chodzi o energetykę prosumencką zaraz po Niemczech i Hiszpanii. Widać, że Polacy chcą się uniezależniać od dostawców energii, jeśli chodzi o inne kraje europejskie wygląda na to, że będziemy cały czas gonić tego króliczka, Jesteśmy daleko w tyle szczególnie, że tak duży odsetek energii w Polsce produkuje się właśnie jeszcze cały czas z węgla co jest mało opłacalne również ze względu na opłaty za emisję CO2. Właściwie gwoździem do trumny energii z węgla stał się system ETS i nie ma wyjścia, nie ma odwrotu. Czy zdążymy? Jest na to duża szansa i nadzieja. Z tym nowym rządem, który chociażby w kampanii wyborczej zdawał się być pro transformacji energetycznej, pro polityce unijnej, jest to jak najbardziej możliwe.

Polsce udało się odblokować pierwsze wypłaty z KPO. W jakim zakresie mogą one zostać przeznaczone na rozwój OZE?

Teoretycznie wszystkie środki w ramach KPO mają zostać przeznaczone na transformację energetyczną, to jest około 5 mld euro. Należy podkreślić, że nie są one związane ze zmianą praworządności, i dlatego ta kwota mogła być uwolniona przed uporządkowaniem sytuacji w wymiarze sprawiedliwości.. W kolejce natomiast są kolejne środki. Wydatkowanie tych ponad 20mld zł na modernizację sieci energetycznej jest bardzo dużym wsparciem, gdyż kwota ta jest ponad 2x większa niż środki, które ostatnio, co roku były przeznaczane na ten cel.

Bez wątpienia jest to duża szansa na umożliwienie podłączenia nowych źródeł OZE do sieci.

Żeby przejść na odnawialne źródła energii potrzebujemy ok 125 GW energii ze słońca. Mamy 18, łącznie z tymi dachowymi instalacjami, więc jest jeszcze dużo do zrobienia, a przypomnę, że na 51 GW tylko w 2022 roku inwestorzy dostali odmowy przyłączenia tych farm do sieci energetycznej.

Jeżeli te środki zostałyby przeznaczone na jakieś inne cele to co w takiej sytuacji mogłyby zrobić instytucje europejskie?

Instytucje europejskie, do tej pory niewiele robiły, natomiast jakiś czas temu zapowiedziały, że będą bardziej skrupulatnie pilnowały tych wydatków, co zbiegło się z nastaniem nowego rządu w Polsce, który z założenia jest bardziej prounijny i opowiada się za transformacją energetyczną i przechodzeniu na odnawialne źródła energii. A zatem czas pokaże, czy jakieś działania Unia Europejska będzie musiała podjąć, jeśli sposób wydatkowania funduszy byłby niezgodny z ich przeznaczeniem, w co wątpię, gdyż dotychczas nie było podobnych sytuacji jednakże może się tak zdarzyć, że UE będzie w końcu wyciągać konsekwencje wobec nieprzestrzegania tych założeń.

Co nowy rząd będzie musiał zrobić, żeby przekonać sceptyków do słuszności rozbudowywania OZE, zwłaszcza po „aferze” wiatrakowej?

”Pseudo afera” wiatrakowa wybuchła ze względu na to, że do ustawy o mrożeniu na kolejne pół roku cen energii dla odbiorców detalicznych, dorzucono odblokowanie energetyki wiatrowej. To jest praktyka, którą przez 8 lat praktykował, poprzedni rząd – dodawania różnych wrzutek do ustaw, które dotyczyły innego tematu. W tym przypadku tok rozumowania rządu był słuszny, gdyż chciał on odblokować energetykę wiatrową, która przyczynia się do obniżenia cen energii. Energetyka wiatrowa i słoneczna są najtańszymi sposobami wytwarzania energii. Ostatecznie wycofano się z tego pomysłu i opóźniono poluzowanie, przepisów blokujących rozwój energetyki wiatrowej.
Wróćmy do zasad, które obowiązywały na rynku jeszcze przed rządami PIS, to była zdroworozsądkowa analiza tego, jak w danej lokalizacji przy konkretnym modelu wiatraka rozchodzi się dźwięk, nie nazwałbym tego hałasem, i paradoksalnie – im wyższy wiatrak, tym mniej go słychać bo odległość od ziemi jest większa.  Dzisiaj im większy wiatrak, tym dalej może stać od zabudowań, to jest nielogiczne Wyższe wiatraki są też bardziej nowoczesne i cichsze. Nowe wiatraki są zresztą wolnoobrotowe i mają mniejszy impakt na środowisko niż te starego typu niskie, które mogły zabijać większą liczbę ptaków ze względu na to, że były szybkoobrotowe i te ptaki nie mogły uniknąć często zderzenia.

Liczę na szybkie odblokowanie energetyki wiatrowej – to jest ta główna siła, która będzie zasilać nasza gospodarkę. Druga siła to energetyka słoneczna i tutaj potrzebne jest zmodernizowanie sieci energetycznych. To są główne zadania dla nowego Rządu w temacie transformacji energetycznej. Do tego, potrzebujemy tez mocy wiatrowych na morzu. Odkąd pamiętam, a zajmuję się energetyką wiatrową kilkanaście lat, cały czas mówi się, że będziemy mieć polskie farmy wiatrowe na morzu, ale nadal nie mamy żadnej. Bałtyk nadaje się bardzo dobrze do pozyskiwania energii z wiatru, jest to płytkie morze, stabilny wiatr, więc wystarczy po nią sięgnąć.

Jak Pan sądzi, czy będzie odpowiednia wola polityczna, żeby powrócić do standardów od których odeszliśmy po 2015 roku? Co należy zrobić, żeby do nich powrócić?

Przede wszystkim trzeba będzie uchwalić odpowiednie ustawy. Ta wrzutka do ustawy o mrożeniu cen energii, zawierała bardzo odważne zmiany. Ponieważ z 700 metrów od zabudowań, odległość ta miała zostać zmniejszona do 300 metrów, co w pewnych warunkach mogłoby być uzasadnione. Ale nie jest zwolennikiem określania sztywnej odległości wiatraków od W mojej ocenie o tym decydować powinno natężenie hałasu w danej lokalizacji, czyli ile decybeli może być na ścianie budynku od strony wiatraka W Polsce mamy szczególnie trudną sytuację dla rozwoju energetyki wiatrowej, ze względu na bardzo rozproszoną zabudowę. Nie ma takich miejsc, gdzie w odległości równej 10 wysokościom wiatraka nie było by żadnych budynków. Obserwujemy już u nas bardzo dziwne twory, gdzie mamy jakby miks farmy wiatrowej z wsią. Rozrzucone po terenie domy są przeplatane wiatrakami. W Państwach zachodniej Europy, gdzie od początku pilnowano planów zagospodarowania przestrzennego, rozwój energetyki wiatrowej nie jest blokowany z tego powodu, bo domy powstawały tylko w miejscach na to przeznaczonych, a ogromne przestrzenie są wolne od zabudowań.

Wróciłbym więc do mierzenia hałasu na ścianie najbliższego budynku zamiast określania sztywnej odległości wiatraków od zabudowań.

Czy w Pana ocenie obecna koalicja ma konkretny plan, w jaki sposób przeprowadzić kraj w sposób stabilny przez transformację energetyczną?

Nie chciałbym być żadnym radykałem, który narzuca cokolwiek. Wcześniej powiedziałem, że Polacy są za odnawialnymi źródłami energii, oczywiście jak przychodzi im zmierzyć się z tym, że za ich płotem za chwile będzie takie odnawialne źródło, to tak jak na całym świecie, nawet w Stanach Zjednoczonych mają z tym problem. Alternatywą jest mieć prąd albo go nie mieć, albo mieć tani prąd albo go nie mieć. Sądzę, że argument ekonomiczny jest w tej sytuacji kluczowy. Mamy bardzo dużo prosumentów w Polsce, ludzie rozumieją dlaczego powinniśmy korzystać z odnawialnej energii i to będzie decydowało o tym, czy Kowalski zgodzi się, żeby na horyzoncie mieć wiatrak, czy nie.

Natomiast, druga spawa to rozwiązania legislacyjne, które będą określały, w jakiej odległości i na jakich warunkach może stanąć wiatrak. Jeżeli lokalizacja wiatraka zostanie poparta odpowiednimi badaniami wykazującymi bezpieczeństwo jego funkcjonowania i odbędzie się z poszanowaniem przepisów prawa,  to nie sądzę, żeby były potrzebne kampanie reklamowe promujące OZE.

Wojna na Ukrainie pomogła uniezależnić się energetycznie państwom europejskim od Rosji. Jak Pan sądzi, czy nowy rząd jest przygotowany na scenariusz, w którym do Białego Domu może wrócić Donald Trump, co mogłoby skomplikować sytuację na Ukrainie, również w obliczu pozostałych wyzwań, jak chociażby konflikt na Bliskim Wschodzie czy napięć na linii Tajpej-Pekin-Waszyngton?

Nie chciałbym wchodzić zbyt głęboko w politykę. W Stanach Zjednoczonych były rządy Donalda Trumpa i świat sobie jakoś z tym wyzwaniem poradził. Niemniej zagrożenie jest realne, a zwłaszcza dla Polski, gdyż brak realnego wsparcia dla Ukrainy ze strony Stanów Zjednoczonych będzie potężnym wyzwaniem, zwłaszcza że od inwazji na Ukrainę minęły już prawie dwa lata. Owszem w międzyczasie Europa i jej partnerzy zaczęła uniezależniać się od rosyjskich surowców energetycznych, ale kluczowe pytanie to czy zdąży dokończyć ten proces?

Jesteśmy na dobrej drodze, aby się całkowicie uniezależnić i nie kupować surowców energetycznych od państw totalitarnych. Każdy 1GW mocy zainstalowanej wiatraków na lądzie to 2 mld złotych oszczędności rocznie na imporcie gazu, plus pozytywny wpływ na gospodarkę, i bezpieczeństwo energetyczne.

Jak Pan sądzi, czy dopłyniemy tą łodzią do w miarę stabilnego lądu?

Jestem dobrej myśli. Mam nadzieję, że z obecną władzą, która sprzyja przemianom energetycznym, uda się dopłynąć. Jednak wszystko zależy, czy i jak szybko zostaną wcielone w życie wymagania, które stawia przed Polską Unia Europejska. Trudno też przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja na arenie międzynarodowej i czy nie pojawi się jakiś czynnik, który mógłby w zdecydowany sposób utrudnić rozwój OZE i dążenie do niezależności energetycznej. Na pewno to co robimy obecnie, to do czego się zobowiązaliśmy, do czego zobowiązała nas UE, prowadzi nas do niezależności energetycznej. Wiemy co trzeba robić i mamy na to finansowanie. Wystarczy trzymać się planu a jestem przekonany, że będziemy w stanie z sukcesem doprowadzić transformację energetyczną do szczęśliwego finału.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *