TAK Bezpartyjni Samorządowcy wespół z PiS-em niszczą demokrację na Dolnym Śląsku
Radni wojewódzcy na Dolnym Śląsku co miesiąc dostaną diety. Jednocześnie będą pracować rzadziej niż wcześniej. Jak to możliwe? To decyzja szefa sejmiku z PiS, który ograniczył liczbę posiedzeń.
Radni wojewódzcy będą pracować mniej, ale zarobią tyle samo
Pierwsze w tym roku posiedzenie sejmiku dolnośląskiego obędzie się dopiero 2 lutego. Potem radni wojewódzcy spotkają się pod koniec kwietnia. Następnie będą zbierać się średnio co dwa miesiące. To efekt decyzji przewodniczącego Andrzeja Jarocha z PiS. Co gorsza, powyższe nie wpłynie za zarobki radnych.
Opozycja w sejmiku jest zdania, że nie chodzi tylko o pieniądze i małe chęci do pracy. Na Dolnym Śląsku od 2018 r. rządzi koalicja PiS i Bezpartyjnych Samorządowców. Jej celem jest wyciszenie dyskusji nad niewygodnymi dla siebie tematami. W końcu wchodzimy w cykl wyborczy: jesienią wybierzemy posłów i senatorów, zaś wiosną kolejnego roku samorządowców.
Ponoć Bezpartyjni mają partyjne plany. Ich lider, marszałek Cezary Przybylski, chce przekroczyć próg wyborczy i pozostać przy władzy. Mało tego, niedawno Bezpartyjni ogłosili, że chcą startować w wyborach do Sejmu! PiS – to logiczne, że woli, by opozycja miała w tym roku mniej okazji do ataków na władzę.
Koalicja z ambicjami i problemami
Koalicja rządząca Dolnym Śląskiem chwali się teraz m.in. rewitalizacją linii kolejowych i nowymi połączeniami w regionie. Do tego dochodzi budowa nowego szpitala onkologicznego przy ul. Kosmonautów we Wrocławiu. Rząd ma dołożyć do tego aż 550 mln zł. Całość ma kosztować ponad 1 mld zł.
„Gazeta Wyborcza” twierdzi jednak, że wokół projektu narasta wiele kontrowersji. I właśnie podczas obrad sejmiku toczy się główna debata na ten temat. Patrząc w perspektywy PiS, warto byłoby ją uciszyć. Czy jednak taki jest cel związany z ograniczeniem liczy posiedzeń?