Rzeszowianin padł ofiarą oszustwa „na Monikę Olejnik”. Kuriozum! „Przeczytałem, że zostanie wyrzucona z telewizji”

Pewien mieszkaniec Rzeszowa padł ofiarą oszustów. Złodzieje zastosowali nową i zaskakującą metodę na… „Monikę Olejnik”.

Trzeba zachować czujność

Niestety, ale czasy są takie, że trzeba mieć oczy i uszy cały czas otwarte. Złodzieje tylko czekają na nasze potknięcie, chwilę nieuwagi, roztargnienie albo zwykłe gapiostwo. Każdy z nas słyszał pewnie o podejrzanych linkach, listach z Nigerii, nie wspominając o tak klasycznych metodach jak te na wnuczka czy wypadek bliskiej osoby.

Oszuści potrafią podszywać się pod policjantów niczym Paweł Szrot chcący wejść do gabinetu TVP. Najnowszy głośny przypadek oszustwa pochodzi z Rzeszowa i został nazwany „metodą na Monikę Olejnik”. Kuriozalną sprawę opisała „Gazeta Wyborcza”.

Przykra historia wydarzyła się w maju br. Mężczyzna dobrowolnie „zainwestował” 1,5 tys zł, a stracił w ogólnym rozrachunku aż 26,5 tys. zł. – Przeczytałem, że Monika Olejnik zostanie wyrzucona z telewizji za to, że w programie Kuby Wojewódzkiego opowiadała o firmie, dzięki której zarobiła. Zachęcali: „Jeśli chcesz zostać bogaty, sprawdź”. Kliknąłem w link i do mnie zadzwonili – opowiadał w „Gazecie Wyborczej”. Oprócz popularnej dziennikarki platformę mieli rzekomo wspierać: Elon Musk, Bill Gates i Mateusz Morawiecki.

Link do artykułu, który zainteresował mężczyznę pojawił się na Facebooku. Choć strona miała pewne niedoróbki, rzeszowianin nie zwrócił na to większej uwagi. Następnie kliknął w podany na stronie link, a oszuści do niego oddzwonili. Uznał, że zainwestuje 1500 zł i wpłacił tę kwotę kodem blik na wskazane konto.

Uwaga na spoofing

– Już tego samego dnia miałem zarobić ponad dolara. Potem powiedzieli, że muszą mieć dostęp do mojej bankowości, żeby przekazać pieniądze. Jeszcze mnie namówili, żebym zwiększył limit transakcji do 26 tysięcy złotych i tyle wzięli. Zabrali mi pieniądze z lokaty. Kiedy zobaczyłem, że jestem już na minusie, od razu zareagowałem – opowiedział „Wyborczej”.

Mężczyzna zablokował kartę, zgłosił sprawę na policji, ale śledztwo spełzło na niczym. – Policja nic nie robi, żeby znaleźć oszustów. W ogóle nie podejmują tematu. Po miesiącu pewnie dostanę informację, że sprawa jest umorzona – dodał. Śledztwo trwało oczywiście dłużej, ale tak czy owak sprawa została umorzona.

„Zdaniem prokuratury rzeszowianin padł ofiarą oszustów, którzy wykorzystali metodę spoofingu. Polega ona na podszywaniu się pod numery telefonów należące do innych osób czy instytucji lub wyświetlaniu numeru, sugerującego, że połączenie pochodzi z legalnego źródła” – wyjaśnia „Wyborcza”.

Źródło: Wyborcza.pl

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *