Ksiądz Krzysztof przyjął pod dach rodzinę z Ukrainy. „Dwa tygodnie były bez zastrzeżeń. A później…”

Rodzina z USA wysyłała pieniądze i dary dla Ukraińców duchownemu z Bolesławowa. Ksiądz jest oskarżany o przywłaszczenie.

„Gazeta Wyborcza” od sierpnia opisuje historię amerykańskiej rodziny i księdza Krzysztofa Kaufa, proboszcza parafii św. Józefa Oblubieńca NMP w Bolesławowie. W tle są duże pieniądze, dary, pomoc Ukraińcom i oskarżenia.

Ksiądz nie jest w stanie rzetelnie się rozliczyć z otrzymanej pomocy.

Pieniądze na remont

Pani Katarzyna mieszka w Stanach Zjednoczonych i wspierała ubogich z Dolnego Śląska. Po najechaniu Ukrainy przez Rosję do Polski zaczęli uciekać Ukraińcy. Ksiądz Krzysztof Kauf zaproponował pani Katarzynie współpracę przy niesieniu pomocy uchodźcom. Amerykanka od marca wysyłała paczki i pieniądze.

Ukraińcy mieli być umieszczeni w pensjonacie, który wymagał remontu. Proboszcz otrzymał od Amerykanów w sumie 9 tys. dolarów, z czego 5 tys. miał przekazać na remont domu dla Ukraińców. Przekazał około połowy. Właścicielka pensjonatu przystąpiła do remontu i zaczęła pytać o resztę pieniędzy. Duchowny zaczął ją zwodzić. Postanowiła skontaktować się z darczyńcami z USA.

Ksiądz poinformował nas, że więcej Kai nie da, bo nie będzie sobie za jego pośrednictwem remontować domu – mówi „Wyborczej” pani Katarzyna. – Nie taka była nasza umowa – dodaje. Po jej naciskach, ksiądz przekazał jeszcze 8 tys. zł na remont.

Ksiądz szabrował dary?

Ksiądz Kauf przyjął pod parafialny dach siedmioosobową rodzinę z Ukrainy. Z „Wyborczą” skontaktował się członek rodziny i tak opisuje to, co działo się na parafii.

Dwa tygodnie były bez zastrzeżeń. A później księdzu coś się stało. Przestał z nami rozmawiać, nie uważał nas, ignorował. Tam wszędzie leżały butelki po alkoholu, to nie było miejsce dla dzieci – mówi Witalij.

Ukrainiec mówi także, że ksiądz otrzymywał rządowe pieniądze na jego rodzinę, ale nic im z tych środków nie dawał. W efekcie doszło do otwartego konfliktu i ksiądz Kauf wyrzucił rodzinę z parafii. Witalij dodaje, że paczki, które docierały z USA były szabrowane na parafii za wiedzą duchownego.

Darczyńcy domagają się rozliczenia

Ciąg wydarzeń na parafii sprawił, że pani Katarzyna zaczęła się domagać od proboszcza rozliczenia. Chodziło o rachunki i faktury. Amerykanka przedstawiła mu wyliczenia z których wynika, że wysłała 18,5 tys. dolarów i paczki o wartości 4 tys. dolarów.

Pani Katarzyna otrzymała rozliczenie, które nie zawierało ani jednego rachunku ani dowodu zapłaty. Nie spodobało jej się to i naciskała na pokazanie konkretnych faktur na poczynione zakupy. Otrzymała je.

Ksiądz wysłał mi na przykład rachunek od jakiegoś pana, który prowadzi handel obwoźny, że kupował u niego buty, skarpety i koszulki dla Ukraińców za 1,3 tys. zł. Po co kupował, skoro dostał od nas 15 paczek z markowymi ubraniami i butami, naprawdę świetnej jakości? – pyta.

Podejrzanych rachunków wystawionych już z datą po wybuchu afery jest więcej. – Ksiądz nie potrafi przedstawić żadnych rzetelnych rozliczeń. Dlatego dostałam dwie różne wersje. Myślę, że nie liczył się z tym, że ktoś sprawdzi, co robił z rzeczami ofiarowanymi potrzebującym – mówi zdegustowana.

Źródło: Gazeta Wyborcza

 

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

1 Odpowiedzi na Ksiądz Krzysztof przyjął pod dach rodzinę z Ukrainy. „Dwa tygodnie były bez zastrzeżeń. A później…”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *