Już zmienił zdanie? Poseł PiS gęsto się tłumaczy ze swoich dawnych słów nt. Przyłębskiej. „Po prostu nie pamiętam”
![Przyłębska](https://crowdmedia.pl/wp-content/uploads/2022/12/z.Przylebska-990x600.jpg)
fot. trybunal.gov.pl
Julia Przyłębska od dwóch dni nie powinna być prezesem Trybunału Konstytucyjnego. Jeszcze pół roku temu podobnie uważał poseł PiS Marek Ast.
20 grudnia mgr Julia Przyłębska powinna zakończyć swoją kadencję w fotelu prezesa Trybunału Konstytucyjnego. I nikt sobie tego nie wymyślił tylko taką ustawę przyjęła Zjednoczona Prawica w 2016 r., która wyznaczyła kadencję prezesa na sześć lat. Wcześniej prezesi pełnili tę funkcję dopóki orzekali w Trybunale.
Problem polega na tym, że gdy prezydent Andrzej Duda powoływał mgr Julię Przyłębską na stanowisko, ustawa określająca nowy wymiar kadencyjności była w stanie vacatio legis, a przepisy – chociaż ogłoszone – weszły w życie dwa tygodnie później. Dzień wcześniej utraciła moc ustawa o TK, która nie przewidywała kadencyjności i tak powstała luka w prawie.
Eksperci prawni Fundacji Batorego przygotowali analizę z której wynika, że z dniem wejścia w życie przepis o sześcioletniej kadencji znalazł zastosowanie również wobec mgr Julii Przyłębskiej. Prawnicy Trybunału są przeciwnego zdania i interpretują dziurę w przepisach na jej korzyść.
Poseł zmienia zdanie
Prawo i Sprawiedliwości stoi murem za korzystną dla mgr Przyłębskiej interpretacją przepisów. Politycy tej partii uważają, że jej kadencja dobiegnie końca w grudniu 2024 r.
Marek Ast, poseł Prawa i Sprawiedliwości oraz przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka był gościem radia TOK FM. Dziennikarka przypomniała parlamentarzyście jego słowa jakie padły pół roku temu na antenie stacji. Poseł stwierdził, że kadencja Przyłębskiej wygasa właśnie w grudniu tego roku.
– Tak, mówiłem co innego, dlatego że sprawdzałem, jakie przepisy obowiązują w ustawie. Po prostu nie pamiętałem momentu dnia objęcia. To chodzi o kilka bodaj dni, kiedy pani prezes obejmowała te funkcję – próbował się tłumaczyć.
Prowadząca rozmowę dopytywała, czy to przypadkiem nie za sprawą Jarosława Kaczyńskiego zmienił zdanie. – Jarosław Kaczyński stwierdził, że ma być tak, a nie inaczej. W PiS obowiązuje ta interpretacja prawa, którą wygłosi Kaczyński – mówiła z ironią w głosie.
– Właśnie tak nie jest. (…). Rozmawialiśmy na gorąco, już po paru latach od chwili objęcia funkcji przez panią prezes. Nie pamiętałem, w którym momencie to się stało. Natomiast tu jest rzecz oczywista, nie widzę żadnych kontrowersji – bronił się.
Źródło: TOK FM