Damięcka pokazała poruszający obrazek. TAK upamiętniła ofiarę zbrodni na UW. „Grafika jak zawsze wymowna”

screen/ TVN24 / thegirlwhofellonearth
Matylda Damięcka opublikowała na swoim profilu wyjątkową grafikę, która ma uczcić pamięć zamordowanej na UW kobiety. Komentarze internautów chwytają za serce i zmuszają do refleksji.
Pamięci ofiary mordu na UW
Matylda Damięcka, uznana aktorka, śpiewaczka oraz ceniona graficzka, zamieściła na swoich profilach społecznościowych swoją nową pracę. Pozornie zwykły obrazek przedstawiający dwie litery, będące skrótem od nazwy Uniwersytet Warszawski, wyraża więcej niż niektóre słowa. Gdy dokładnie przyjrzymy się obrazkowi, zauważymy, że w literę „W” wpisana jest czarna wstążka na znak żałoby. Co więcej, możemy również dostrzec odwrócony do góry nogami dopisek „zbrodnia i kara”, który się znajduje w dolnej części grafiki.
Wszystko powyższe jest oczywiście bezpośrednim nawiązaniem do makabrycznej zbrodni, jaka dokonała się w środę na terenie wspomnianego Uniwersytetu Warszawskiego. Na obiekt uczelni przy Krakowskim Przedmieściu wszedł młody mężczyzna, który zaatakował siekierą kobietę, która pracowała na portierni. Wiadomo, że zadał jej głębokie rany głowy i szyi. Do tego doszły ciosy w kończyny i brzuch. Był studentem trzeciego roku prawa.
Zaatakowana kobieta zmarła na miejscu. Druga ofiara, pracujący na miejscu ochroniarz, trafił do szpitala w ciężkim stanie. Ma poważne rany kłute na głowie oraz rękach. Należą mu się słowa uznania za odwagę i narażenie własnego bezpieczeństwa, aby ratować zaatakowaną kobietę, chociaż napastnik, zaznaczmy, miał siekierę. Tamtejszy stróż nie był uzbrojony w broń palną lub sprzęt obezwładniający.
Komentarze pod opublikowanym przez Damięcką obrazkiem potrafią złapać za serce. – Matylda, gdzie ta przemoc nas prowadzi? Ja nie wiem, może Ty wiesz? – napisał jeden z użytkowników. – Te grafiki rwą na strzępy – stwierdził ktoś inny. – Brak słów, a grafika jak zawsze wymowna, Pani jak zawsze w punkt– czytamy.
Ludzie, co z Wami?
Tragedia w centrum Warszawy stanowi smutny dowód na to, że w Polsce znów zauważalna jest narastająca eskalacja przemocy. Chociaż nie są znane motywy napastnika z siekierą, to nic nie usprawiedliwiałoby agresji, która doprowadziła do śmierci drugiej osoby. To kolejny tragiczny przykład w ciągu ostatnich dwóch tygodni. 29 kwietnia w Krakowie doszło do mordu na lekarzu podczas jego dyżuru w szpitalu. Sprawcą był jego były pacjent, który umyślnie zadźgał go nożem.
Źródło: WP Kobieta