Black Eyed Peas chciało zrezygnować z występu podczas „Sylwestra marzeń”! Co się stało?

„Sylwester marzeń” nadal trwa i nie chodzi o regularne powtórki w TVP. Jaka jest prawda o zespole Black Eyed Peas i organizacji ich występu?

„Sylwester Marzeń” w TVP miał być okraszony występem brytyjskiej wokalistki Melanie C. Okazało się jednak, że na ostatniej prostej doszły do niej słuchy, że w Polsce partia władzy wspólnie z telewizją publiczną mają na celowniku osoby LGBT, więc Mel C odwróciła się na pięcie i odmówiła występu. Przyparta do muru TVP zaczęła w trybie alarmowym szukać zespołu, który wizerunkowo uratuje imprezę.

Na występ zgodził się Black Eyed Peas i wywołał potężną awanturę na tle politycznym, która pewnie będzie musiała zostać przecięta przez Jarosława Kaczyńskiego, gdy już dojdzie do siebie po zabiegu wszczepienia endoprotezy.

Kulisy umowy

Gazeta.pl zajrzała za organizacyjną kotarę sylwestrowej imprezy. Jak pisze portal, niewiele brakowało, żeby Black Eyed Peas również nie wystąpiło na koncercie. Po przylocie do Polski, muzycy zaczęli stawiać warunki. Albo będą manifestować poparcie dla społeczności LGBT, albo pakują się i mówią adios. Zostali odesłani do prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza, który podjął się negocjacji.

Prezes TVP pozwolił im na tęczowe opaski, żeby po pierwsze uratować występ gwiazdy, a po drugie, żeby nie poszła w świat wieść, że w Polsce jest cenzura, a to by potwierdzało najgorsze stereotypy – mówi osoba znająca kulisy przygotowań.

Według rozmówcy portalu, w zamian za zgodę na wsparcie społeczności LGBT, wykonawcy mieli powiedzieć coś miłego o Polsce. Podziękowali za polskie wsparcie dla Ukrainy. – Dziękujemy, że macie tak otwarte serca i umysły i przyjęliście ludzi z Ukrainy. Modlimy się za naród ukraiński – mówił ze sceny lider zespołu.

To, że podziękują Polakom za pomoc dla narodu ukraińskiego, też było wynegocjowane – dodaje informator Gazeta.pl

Co na to Kaczyński?

Problem polega na tym, że sprawa z całą mocą urosła do wymiaru ogromnego sporu politycznego w Zjednoczonej Prawicy. „Sylwester Marzeń” stal się przedmiotem ataku ze strony polityków Solidarnej Polski.

Doszło nawet do tego, że Zbigniew Ziobro chce tę sprawę postawić na spotkaniu z Mateuszem Morawieckim, które ma się odbyć na dniach i będzie związane z przyjęciem ustaw sądowniczych pozwalających na odblokowanie środków z KPO.

Było dla nas rzeczą zaskakującą, że Telewizja Publiczna, (…) zdecydowała się, jak wynika z oświadczeń jej przedstawicieli, do świadomego udziału w promowaniu symboli i tym samym wartości, które są zaprzeczeniem tego wszystkiego, o czym nasze środowiska „dobrej zmiany” konsekwentnie deklarowały i zapewniały, że będą wierne określonej wizji wartości. Jest to zmiana zaskakująca i wymagająca wyjaśnień. Hipokryzja jest rzeczą naganną i złą kiedy pojawia się w polityce – grzmiał na konferencji prasowej.

Dopóki Jarosław Kaczyński nie zabierze głosu na temat „Sylwestra Marzeń” dopóty konflikt będzie nabrzmiewał, a prezes będzie go musiał przeciąć.

Jak się spojrzy na wystąpienia Kaczyńskiego podczas spotkań wyborczych, można odnieść wrażenie, że narracja Solidarnej Polski idzie w parze ze straszeniem przez prezesa nadchodzącą „ofensywą lewactwa”. Na drugim biegunie jest Mateusz Morawiecki, który nie widzi problemu w zamieszaniu z tęczowymi opaskami, a prezes cały czas go broni. Co zrobi prezes?

Źródło: Gazeta.pl

Bartosz Wiciński

Polityką zainteresowałem się w momencie wybuchu afery Rywina. 12 lat temu założyłem bloga politycznego na prawicowej platformie Salon24.pl. Popełniłem tam ponad 400 wpisów i toczyłem pierwsze potyczki słowne z całą rzeszą wyborców PiS. Jak to w życiu blogera bywa, raz wychodziły lepsze teksty, a raz gorsze. Salon24.pl to była dobra szkoła. W CrowdMedia.pl zaczynałem od pisania własnych artykułów o polityce. Teraz zajmuje się głównie opisywaniem newsów, czego musiałem się sam nauczyć. Z wykształcenia jestem księgowym, ale nigdy do żadnej kratki nie wpisałem ani jednej cyferki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *