Bestia z Białegostoku! Wyrzucił przez balkon szczeniaka, a teraz… Nie do wiary, czego domaga się psi dręczyciel
Dwumiesięczny pies został wyrzucony z balkonu. I to nie z parteru, ale z czwartego piętra. Wcześniej miał być kopany i bity. Sprawcą był 49-letni Andrzej G.
Andrzej G. wyrzucił psa z balkonu
Prawie półtora roku temu Andrzej G., mieszkający w Białegostoku, wyrzucił z balkonu szczeniaka. Usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Został za to nieprawomocnie skazany przez sąd na dwa lata więzienia. Do tego doszedł 10-letni zakaz posiadania zwierząt i 10 tys. zł nawiązki na rzecz fundacji Zwierzęta Niczyje. To organizacja, która uratowała psa. Tyle że mężczyzna nie zgadza się z wyrokiem.
Prawnik G. twierdzi, że trudno oskarżać jego klienta o szczególne okrucieństwo, bowiem czyn był jednorazowy. Domaga się zmiany kwalifikacji prawnej na tak zwany typ podstawowy przestępstwa znęcania się nad zwierzęciem oraz zmniejszenia wymiaru kary do pięciu miesięcy.
Tyle że oskarżony jest recydywistą karanym. Był karany za rozbój. Do tego, jak przeczytała w mowie końcowej Edyta Wilczewska z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, pies, jak wynika z zeznań świadków, został wyrzucony z balkonu z wielką siłą. Wcześniej zwierzę miało być kopane i bite. To zdaniem prokurator daje podstawy do uznania przestępstwa za szczególne okrucieństwo.
„Bo pies szczekał”
Dodajmy, że Andrzej G. nie był właścicielem psa. Tylko czasem się nim opiekował, gdy jego właścicieli nie było w domu. Do całego zajścia doszło pod koniec 2022 roku. Wtedy to świadkowie znaleźli przed blokiem ciężko rannego dwumiesięcznego szczeniaka. Udało się ustalić, że został wyrzucony z czwartego piętra.
Sam Andrzej G. przyznał się do czynu. Dlaczego tak brutalnie potraktował psa?
– Ja go wyrzuciłem przez balkon, bo on szczekał i ja byłem pijany – tłumaczył.
I faktycznie, jak podawały media, w momencie zatrzymania, G. miał ponad 2,5 promila alkoholu we krwi.
Członkowie fundacji Zwierzęta Niczyje, która to organizacja pomogła psu, twierdzą, że to cud, że szczeniak w ogóle przeżył. Zwierzę „nie jest sparaliżowane”, ale miało złamany pierwszy krąg szyjny.
Źródło: gazeta.pl