Zabójstwo 14-latka wstrząsnęło Polską. Znajomi ojca-mordercy są w szoku. „Niedawno starał się o…”
Morderstwo w Białym Dunajcu wstrząsnęło całą Polską. Znajomi 45-letniego mężczyzny, który zabił swojego syna, mówią, że ten nie poradził sobie z utratą żony.
Tragedia trójki braci
Morderstwo w Białym Dunajcu to zbrodnia, która mrozi krew w żyłach. W środę 21 marca doszło do zabójstwa 14-latka, za którym miał stać jego ojciec. Mężczyzna zamordował swojego syna w jednym z pensjonatów, w którym wraz z trójką dzieci spędzał wakacje. Według relacji personelu od początku przyjazdu ojciec chłopców miał zachowywać się dziwnie i nie przejmował się dziećmi.
W dzień morderstwa zszedł na śniadanie tylko w towarzystwie dwóch synów. Gospodyni pensjonatu zapytała, gdzie jest trzeci syn. Mężczyzna miał tylko wzruszyć ramionami na znak tego, że nie wie. Kobieta zaniepokojona nieobecnością 14-latka poprosiła mężczyznę o klucz do jego pokoju. Po wejściu do apartamentu zastała makabryczny widok i martwego nastolatka.
Znajomi nie mieli pojęcia
Według ustaleń biegłych mężczyzna, który ma odpowiadać za morderstwo, od lat leczył się psychiatrycznie. Po śmierci swojej żony przeszedł załamanie, z którym sobie nie poradził. Dziennikarzom „Faktu” udało się dotrzeć do znajomych Piotra. W ich oczach był świetnym ojcem i dobrym człowiekiem, więc ostatnie wydarzenia są dla nich wielkim szokiem.
– Straszne, co się z nim stało. To był normalny facet. Prowadził działalność i dobrze zarabiał. Postawił dom i żył jak każdy z nas. Nie mieści nam się to w głowie, tym bardziej że niedawno starał się o przejęcie opieki nad synami. Coś musiało się z nim stać niedobrego – opowiadali znajomi 45-latka.
Ojciec chłopców uchodził za człowieka, który na pierwszym miejscu stawiał rodzinę, w związku z czym śmierć jego żony była dla niego okrutnym ciosem.
– Po stracie żony widać było, że to już nie ten sam człowiek. Odbiło się to dość mocno na jego psychice, tylko że próbował to tuszować i nie dawał znać po sobie. Podejrzewam, że może były to długo skrywane emocje, stres lub depresja, które nagle wybuchły z tragicznym skutkiem. To, co zrobił, jest straszne i nie powinno mieć miejsca – zdradziły osoby, które znały Piotra.
Okazało się, że problemy ojca chłopców były widoczne już dużo wcześniej. Dyrektor MOPR w Siedlcach w rozmowie z dziennikarzami potwierdził, że już w 2022 roku składał zawiadomienie do prokuratury w sprawie pewnych nieprawidłowości w rodzinie Piotra. Najwyraźniej znajomi mężczyzny nie byli świadomi zaplecza codziennego życia chłopców.
Źródło: Fakt