Trener zadaje cios kuwetą, prezes zalewa się krwią. Afera premiowa to pikuś, TA historia przebija wszystkie skandale polskiego futbolu
Trener Motoru Lublin zaatakował prezesa klubu, Pawła Tomczyka, rzucając w niego… pojemnikiem na dokumenty. Potem jeden z właścicieli Motoru, Zbigniew Jakubas, bagatelizował zajście. – Moim zdaniem to wynikało z przemęczenia trenera – stwierdził na konferencji prasowej Jakubas.
Trener zaatakował prezesa
Polska piłka widziała już wiele skandali i kuriozalnych historii, a ostatnie wydarzenia z Lublina idealnie łączą oba te aspekty. Mamy i skandal, bo oto trener klubu zaatakował fizycznie prezesa, i kuriozum – bo inaczej nie da się nazwać konferencji prasowej z udziałem głównego akcjonariusza klubu Zbigniewa Jakubasa. Tym samym Motor Lublin na stałe zapisał się w annałach przaśnej historii polskiego futbolu.
W niedzielę wieczorem media obiegła zaskakująca wieść – oto trener Motoru Lublin Portugalczyk Goncalo Feio… rzucił w prezesa klubu Pawła Tomczuka kuwetką na dokumenty. Tomczyk zalał się krwią, trafił do szpitala. Feio zwyzywał też rzeczniczkę klubu Paulinę Maciążek. To była kumulacja konfliktu, który trwał w klubie od dłuższego czasu. Feio już od dawna na konferencjach skarży≥ się na działalność klubu i krytykował Pawła Tomczyka. Wydawało się jasne, że na dłuższą metę w Lublinie nie zostaną obaj – albo trener, albo prezes będzie musiał pożegnać się z klubem. Nikt jednak nie przypuszczał, że może dojść do rękoczynów.
Właściciel bagatelizuje
Po dzisiejszej konferencji prasowej wygląda na to, że Motor Lublin chce zamieść sprawę pod dywan. Główny akcjonariusz klubu, Zbigniew Jakubas, udzielił wsparcia trenerowi Feio i usprawiedliwiał go w kuriozalny sposób.
– Mogę powiedzieć tyle: Motor jako klub i pani przewodnicząca Rady Nadzorczej, która jest prawnikiem, będą robić wszystko, by nie było konsekwencji. Zrobimy wszystko, bo zawsze będziemy bronili naszej rodziny, piłkarzy i naszych pracowników – mówił Jakubas. – Stało się jak się stało. To było naganne zachowanie. Nasza wspólna praca polega na tym, by porozmawiać po powrocie Tomczyka, by nie eskalował problemu. Stało się jak się stało, wszystko jest nagrane na kamerze, ale eskalowanie, postępowania formalno-prawne, nie są potrzebne. Mam nadzieję, że to się nie wydarzy. Mam nadzieję, że strony ochłoną – bagatelizował zajście współwłaściciel klubu. Biznesmen chwalił Feio, podkreślając, że trener jest „tytanem pracy”.
– Moim zdaniem ta sytuacja jest efektem przemęczenia. Trener Feio pracuje po 20 godzin. W takiej sytuacji człowiek jest wybuchowy, pewnych rzeczy nie wytrzymuje. Ambicja, presja – to wszystko razem spowodowało ten wybuch – tłumaczył Jakubas. Koniec końców Feio zostaje w Lublinie z pełnym poparciem właściciela, prezes Tomczyk, który trafił do szpitala… zostanie zawieszony na trzy miesiące, a obrażana rzeczniczka nie będzie już pełniła tej funkcji.
Głos na konferencji zabrał też Gonzalo Feio. Przeprosił Tomczyka za swoje zachowanie.
– Moje zachowanie było naganne. Pozwoliłem, aby złe emocje przysłoniły to, co powinno być najważniejsze – szacunek do drugiego człowieka. Przepraszam. Podkreślam, że potępiam wszelką formę przemocy, żaden człowiek nie jest uprawniony do agresji wobec innych – powiedział portugalski szkoleniowiec.
Źródło: Sport.pl