Tomasz Chłoń: Kaija Kallas daje gwarancję na kontynuację dotychczasowej polityki w Estonii

Zwycięstwo Kaij Kallas jest gwarantem kontynuowania polityki pro ukraińskiej. Mimo że Estonia jest niewielkim państwem, to w obecnej sytuacji międzynarodowej narzuca pewną narrację w czasie trwającego konfliktu. Dobrze, że nie doszło do żadnej wyrwy wśród państw regionu. – Z Tomaszem Chłoniem, byłym ambasadorem w Estonii o wyborach parlamentarnych i sytuacji polityczno-społecznej w tym kraju rozmawia Michał Ruszczyk.

Michał Ruszczyk: Niedawno w Estonii odbyły się wybory parlamentarne, które wygrała Estońska Partia Reform urzędującej premier Kaij Kallas. Jak Pan to skomentuje?

Tomasz Chłoń: Cieszę się z tego wyniku, gdyż w mojej ocenie Estończycy dokonali dobrego wyboru. Nie tylko dla swojego państwa, ale również dla regionu.

Dlaczego?

Estonia będzie kontynuować politykę wspierania Ukrainy, co było z jednych z kluczowych tematów w czasie kampanii wyborczej. Bez wątpienia czynnik ten wpłynął na zwycięstwo Reformistów.

Estońska Konserwatywna Partia Ludowa, w czasie kampanii wyborczej, wojnę na Ukrainę przedstawiała jako konflikt, który nie dotyczy Estonii. Jak Pan to skomentuje? Czy w Pana ocenie wojna na Ukrainie jest wojną Estonii?

To jest złożony problem, czy konflikt ten jest wojną Estonii czy też nie?

Dlaczego?

Z całą pewnością Estońska Konserwatywna Partia Ludowa przyjęła błędną taktykę i źle rozpoznała nastroje społeczne. Skutkiem tego jest przegrana w tych wyborach przez to ugrupowanie, czy też raczej brak sukcesu, na jaki liczono.

Mianowicie wojna na Ukrainie sprawiła, że w wyborach nie tylko Estońska Partia Reform, ale również Kaija Kallas, została w pewien sposób nagrodzona przez społeczeństwo, gdyż w obecnej sytuacji międzynarodowej prowadzi rozsądną politykę. To zaś zaowocowało silnym mandatem dla obecnej premier, która ma możliwość kontynuowania swojej polityki.

W przeciwieństwie do Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej, która w czasie kampanii negowała potrzebę pomocy dla Ukrainy, co przełożyło się na mniejszą ilość głosów. To zaś przypomina podobne działania, kiedy w całej Unii Europejskiej miał miejsce kryzys uchodźczy i wówczas wśród państw członkowskich trwała dyskusja, w jaki sposób problem ten rozwiązać i na jakich zasadach przyjmować uchodźców z Bliskiego Wschodu. Wówczas Estońska Konserwatywna Partia Ludowa była przeciwna rozwiązaniom, jakie powstały, co jednak przyniosło jej sukces. Jednak ta sama taktyka nie sprawdziła się tym razem, gdyż estońskie społeczeństwo za bardzo zaangażowało się w pomoc Ukrainie.

Jeśli weźmie się pod uwagę działania Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej, to czy można powiedzieć, że jest ona prorosyjska?

Narracja, która jest przez nią wykorzystywana w estońskiej polityce i hasła, z którymi szła do wyborów, są jak najbardziej na rękę Kremlowi. To znaczy populizm i nacjonalizm negujący sens współpracy międzynarodowej na rzecz Ukrainy. Nie ma wątpliwości, że jest to cel, który chce osiągnąć Moskwa poprzez podzielenie Zachodu.

Odpowiadając na Pana pytanie, to ugrupowanie z pewnością było w taki sposób postrzegane, ale należy powiedzieć, że partia ta sama nie uważa się za prorosyjską i nacjonalistyczną. Sądzi, że wie, co jest najlepsze dla Estończyków. Jednak, jak pokazały wybory, wizja ta nie jest pożądana przez większość estońskiego społeczeństwa.

Należy powiedzieć, że estońskie wybory parlamentarne pokazały, że populiści i nacjonaliści są ich wielkimi przegranymi, gdyż wynik oznacza przemeblowanie sceny politycznej w Estonii.

W jakim sensie?

Oba ugrupowania podzieliły się głosami elektoratu konserwatywno-nacjonalistycznego, który jest częściowo pro rosyjski.

Drugim zaś istotnym elementem jest dostanie się do Riigikogu ugrupowania Estonii 200, które w swych postulatach jest liberalne i pro europejskie. W mojej ocenie wynik wyborów pokazuje, że koalicja będzie miała właśnie takie nastawienie do polityki krajowej i międzynarodowej. Sądzę, że rząd, który powstanie, będzie miał szansę, żeby przetrwać kadencję, gdyż do tej pory wszystkie koalicje rozpadały się po półtora roku.

Powiedział Pan, że wybór, którego dokonali Estończycy, jest bardzo dobry. Czym Estońska Partia Pracy i Kaija Kallas przekonali Estończyków?

Nie jest to tylko kwestia ostatniej kampanii wyborczej, ale efekt długiej pracy Reformistów. Mianowicie we wszystkich rządach, w których było to ugrupowanie, nadawało ono ton polityce liberalnej w kwestiach wewnętrznych i międzynarodowych. To w dużej mierze umożliwiło Estońskiej Partii Reform dojście do władzy.

Lider Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej, Martin Helme, już zapowiedział, że jego ugrupowanie nie uzna wyborów, dopóki odpowiednie instytucje nie sprawdzą głosów oddanych online. Jak Pan to skomentuje?

Jest to wynik frustracji, co jest zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę wynik wyborów. Natomiast takie działanie jest szkodliwe, gdyż podważa cały proces wyborczy, który jest fundamentem demokracji.

Należy powiedzieć, że estoński system wyborczy jest na tyle bezpieczny, jeśli chodzi o głosowanie, że trudno się zgodzić z argumentami ugrupowania Martina Helme. W mojej ocenie Sąd Najwyższy odrzuci ten wniosek lub uzna go za nieuzasadniony.

Powiedział Pan o estońskim procesie wyborczym. Niedawno w Brazylii doszło do podobnych wydarzeń, które miały miejsce w 2021 roku, gdyż zarówno Bolsonaro jak i Trump podważali wynik wyborów. Czy w Pana ocenie taki sam scenariusz może powtórzyć się w Estonii?

Nie, gdyż w Estonii nie ma takich grup społecznych, które dałyby się namówić Estońskiej Konserwatywnej Partii Ludowej na takie działania.

Natomiast to, co może stwarzać pewne problemy w przyszłości, to dyskusja w sprawie zmiany konstytucji. Mianowice część sił politycznych uważa, że rosyjskojęzyczni obywatele, którzy mają prawa wyborcze, ale nie mają obywatelstwa estońskiego, powinni utracić pewne prawa. To zaś mogłoby doprowadzić do niezadowolenia społecznego i protestów. Jednak jest to kwestia jeszcze odległa i nie wpłynie ona na uznanie czy też nieuznanie wyniku wyborów.

Jakie wyzwania stoją przed estońskim rządem na w polityce wewnętrznej i międzynarodowej?

Należy powiedzieć, że koalicja, która powstanie, będzie bardziej sterowalna, gdyż z dotychczasowego układu rządowego wypadnie ugrupowanie, które znajdowało się w poprzednim rządzie. Nie oznacza to jednak, że Kaija Kallas nie będzie kontynuowała swojej polityki, ale może być to trudniejsze, zwłaszcza w kwestiach finansowych, gdzie ugrupowania, które mogą stworzyć nowy rząd, w sposób znaczący się różnią.

Co do pozostałych kwestii, to nie sądzę, żeby dochodziło do poważniejszych różnic. W mojej ocenie w polityce wewnętrznej koalicja rządząca będzie w miarę spójna, a to daje gwarancję stabilności.

Natomiast, jeśli chodzi o politykę zagraniczną, to zwycięstwo Kaij Kallas jest gwarantem kontynuowania polityki pro ukraińskiej. Mimo że Estonia jest niewielkim państwem, to w obecnej sytuacji międzynarodowej narzuca pewną narrację w czasie trwającego konfliktu. Dobrze, że nie doszło do żadnej wyrwy wśród państw regionu.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Avatar photo
Michał Ruszczyk

Pierwsze kroki w dziennikarstwie stawiałem w miesięczniku "Nasze Czasopismo". Następnie współpracowałem z portalami informacyjnymi - Crowd Media, wiadomo.co, koduj24. Redaktor telewizji internetowej Video Kod. Założyciel i członek zarządu stowarzyszenia Kluby Liberalne. Sympatyk stowarzyszenia Koalicja Ateistyczna. Były członek N. Autor audycji OKO NA ŚWIAT w Radiospacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *