To on prowadził Ewę Tylman. Sąd podjął decyzję ws. Adama Z., ojciec nie wytrzymał. „Wstań i powiedz”

Sąd orzekł wyrok w sprawie Adama Z., z którym ostatni raz widziano Ewę Tylman przed jej śmiercią. W pewnym momencie do mężczyzny zwrócił się ojciec kobiety.

Zapadł wyrok w sprawie śmierci Ewy Tylman

Kto zabił Ewę Tylman? Niebawem minie dekada od słynnej nocy, podczas której 26-letnia kobieta wracała z imprezy firmowej, ale do swojego domu nie dotarła. Głównym oskarżonym został Adam Z., jej kolega, z którym spacerowała, co uchwyciły kamery miejskiego monitoringu. Jak ustalono, oboje byli pod wpływem alkoholu. 24 marca zapadł w końcu wyrok w sprawie zarzutów, jakie postawiono mężczyźnie. Adam Z. został uznany za niewinnego.

Oficjalnie przekazano, że w trakcie przeprowadzenia eksperymentu procesowego na miejscu nie był obecny adwokat mężczyzny, co stało się jego najmocniejszą linią obrony. To było rażące naruszenie. Zwłaszcza że był to jedyny dowód, który mógłby wskazywać na winę Adama Z. w kwestii nieudzielenia pomocy. W tej sytuacji nie może być brany przez sąd pod uwagę – wyjaśniał sędzia Andrzej Klimowicz. Dodał, że Adam Z. został uznany za podejrzanego, zamiast świadka, oraz pominięto fakt, że posiada on swojego obrońcę, z którego pomocy nie mógł skorzystać.

Sprawa ta jest bardzo nietypowa, jak sam przyznał wspomniany sędzia. Adam Z. był widoczny nagraniach monitoringu miejskiego, który tamtej nocy w kilku miejscach zarejestrował to, jak się oboje przemieszczali. W pewnym momencie, na wysokości mostu Rocha nad Wartą w Poznaniu  oboje zniknęli z pola widzenia. Kolejne nagrania zdołały już uchwycić tylko sylwetkę mężczyzny. Gdy Ewa Tylman nie wróciła do domu, rodzina zgłosiła jej zaginięcie i rozpoczęto poszukiwania. Dopiero kilka miesięcy później odnaleziono jej ciało, które spoczywało w rzece.

Wspomniany zarzut niedzielenia pomocy, o które oskarżono Adama Z. także zostało wycofane przez sąd.Żeby skazać mojego klienta za nieudzielenie pomocy, trzeba by wskazać, w jakim dokładnie zagrożeniu znajdowała się Ewa Tylman i jak powinien jej pomóc Adam Z. Prokuratura nie ma takich informacji – mówił w sądzie obrońca mężczyzny.

Na sali znajdowała się rodzina zmarłej kobiety, w tym Andrzej Tylman, jej ojciec. W trakcie wygłaszania przez sąd mowy końcowej zwrócił się bezpośrednio do do mężczyzny, z którym ostatni raz widziano jego córkę. – Wstań i powiedz, co się tam stało, bo dobrze to wiesz. Jeżdżę tu dziewięć lat i nic się nie wyjaśniło. Na co ta wieloletnia męczarnia. Powiedz i uwolnij się od tego – rzucił.

Do teraz więc nie udało się ustalić, jak zginęła Ewa Tylman i kto odpowiada za tą tragedię.

Źródło: Fakt

Avatar photo
Filip Dzięciołowski

Na co dzień redaktor prowadzący Cryps.pl, jednego z największych serwisów w Polsce piszącego o rynku kryptowalut i technologii blockchain. W przeszłości współpracowałem z redakcjami Bitcoin.pl, Comparic.pl oraz ITHardware. Piszę również o wydarzeniach z sektora finansów, cyberbezpieczeństwa, sztucznej inteligencji, polityki oraz popkultury.

1 Odpowiedzi na To on prowadził Ewę Tylman. Sąd podjął decyzję ws. Adama Z., ojciec nie wytrzymał. „Wstań i powiedz”

  1. Szymon pisze:

    To, że przy wizji lokalnej nie było obrońcy jest dość poważnym uchybieniem, ale nie może przesądzać o wyroku w sprawie zabójstwa!. Najważniejsze jest to, że wizja była, że byli przy tym państwowi funkcjonariusze, którzy zapewne wszystko opisali i sporządzili protokół, że podejrzany wskazał miejsce i odtworzył przebieg zdarzeń. Osoba niewinna po 1) nie zgodziłaby się na to, a po 2) nie urzadziłaby zmyślonego pokazu tylko po to, żeby zadowolić policję czy prokuratora a jednocześnie siebie poważnie obciążyć. NAJWAŻNIEJSZE JEST TO, ŻE PRZYZNAŁ SIĘ DO WINY /pierwsze zeznania są najważniejsze, bo najprawdziwsze/ w tym do tego, że nie udzielił koleżance żadnej pomocy, że NAWET NIE PRÓBOWAŁ UDZIELIĆ JAKIEJKOLWIEK POMOCY. Sąd nie może być łatwowierny i uwzględnać, ot tak sobie, zmianę zeznań podejrzanego, która jest niczym innym jak mataczeniem. Podejrzany oświadczył, że przyznaję się do winy, bo policjanci wywierali na niego presję. Hmm…Ale czy przedstawił na to jakiekolwiek dowody? Opowiedził kto i w jaki sposób wywierał na niego tą presję? Tak może się tłumaczyć dziecko, a nie dorosły, zdrowy na ciele i umyśle mężczyzna. Moim zdaniem sąd wykazał się łatwowiernością połączoną z naiwnością.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *