Prokurator od Ziobry trzymał akta spraw w…służbowym garażu. Wyszło na jaw, dlaczego
Prokurator Jerzy Ziarkiewicz to zaufany człowiek Zbigniewa Ziobry. Przypadkowa rozmowa ujawniła skalę próby tuszowania śledztw.
Jerzy Ziarkiewicz jest szefem Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Po zmianie władzy w lubelskiej prokuraturze zrobiło się nerwowo. To była prokuratura, do której trafiały niewygodnie dla PiS-u śledztwa i tam miały być prowadzone w nieskończoność.
Akt spraw było tak dużo, że prokurator Ziarkiewicz trzymał je… w służbowym garażu, co jest przestępstwem. Sprawę opisuje „Gazeta Wyborcza”.
Rozsyłanie śledztw
Po objęciu funkcji ministra sprawiedliwości przez Adama Bodnara nagle akta śledztw, w których przewijają się politycy PiS, zaczęły być rozsyłane do innych prokuratur. – Wszystko, by zdążyć przed spodziewaną kontrolą nowych przełożonych, którzy rozpoczną sprzątanie prokuratur właśnie od wizyty w Lublinie u Ziarkiewicza – mówi jeden z prokuratorów.
Cała sprawa wyszła na jaw w zeszłym tygodniu. Jeden z kierowców prokuratury poskarżył się na korytarzu, że od dłuższego czasu musi parkować służbową mazdę na dworze i rano ją odśnieżać i skrobać lód z szyb. Zapytany, o co chodzi, odparł, że garaż jest zawalony aktami i nie da się do niego wjechać.
–Było ich tak dużo, że nie mieściły się w gabinecie Ziarkiewicza. Osobiście tam byłem i widziałem dziesiątki akt leżące w nieładzie na podłodze. Aż trudno było między nimi się przeciskać – mówi rozmówca gazety.
Przykłady przeciąganych śledztw
Prokurator Jerzy Ziarkiewicz ściągał do siebie śledztwa uderzające w polityków PiS pod pozorem nadzoru nad nimi. To u niego znajduje się sprawa kilometrówek europosła Ryszarda Czarneckiego, który fiatem punto cabrio jeździł do Brukseli w zimie. W sumie chodzi o – mówiąc eufemistycznie – nieprawidłowe rozliczenie 100 tys. euro. Sprawa ciągnie się już prawie cztery lata i niewiele z niej wynika.
To prokurator Ziarkiewicz wyciągnął z aresztu brata byłego komendanta policji Jarosława Szymczyka, który według śledczych był członkiem zorganizowanej grupy przestępczej. Na karuzelach vatowskich wyłudzono 40 mln zł.
Jest tam także sprawa związania z nieprawidłowościami w lubelskim szpitalu. Jeden z pracowników kupował sprzęt dla szpitala i potem na lewo go odsprzedawał. Chodzi o 500 tys. zł, a podejrzany jest powiązany rodzinnie z jednym z wysokich polityków PiS. To śledztwo wyhamowało. To tylko trzy przykłady z całego wachlarza przeciąganych spraw.
Ministerstwo Sprawiedliwości domaga się już wyjaśnień od lubelskiej prokuratury.
Lubelska Gazeta Wyborcza opublikowała dziś artykuł red. Jacka Brzuszkiewicza dotyczący przechowywania akt postępowań przygotowawczych Prokuratury Regionalnej w Lublinie.
W związku z tym p.o. Prokurator Krajowy Jacek Bilewicz polecił dziś pisemne wystąpienie do Prokuratora… pic.twitter.com/yrlIOkAH6c
— Min. Sprawiedliwości (@MS_GOV_PL) January 25, 2024
Źródło: Gazeta Wyborcza