Proboszcz zamontował czaszki na bramie cmentarnej. Parafianie nie wytrzymali. „Brama do obozu koncentracyjnego”
Mieszkańcy Mińska Mazowieckiego pozostają w sporze z jednym z lokalnych proboszczów. Wszystko przez nową bramę, która…straszy czaszkami.
Czacha na bramie
Nie ma dnia, a na pewno nie ma tygodnia, byśmy nie opisywali jakieś aferki czy skandalu związanego z zaskakującym albo niewytłumaczalnym zachowaniem księdza. A to jakiś duchowny powie o dwa polityczne słowa za dużo podczas kazania, a to inny zamontuje kamerkę w zakrystii, jeszcze inny uzna, że stworzenie cennika podczas kolędy będzie fajnym rozwiązaniem o wymogach dotyczących posiłków nie wspominając. No i jeszcze ten reportaż „Franciszkańska 3”, ale umówmy się – to zupełnie inna kategoria niż wyżej wymienione grzeszki.
Do tej listy możemy jednak śmiało dopisać historię z Mińska Mazowieckiego, którą żyje od kilku dni część mieszkańców. O co chodzi? Na cmentarzu parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny stanęła nowa brama wejściowa. Problem jednak w tym, że umieszczone na niej trupie czaszki, pod którymi widnieją skrzyżowane kości i napis „memento mori” zupełnie nie przypadły do gustu odwiedzającym cmentarz.
Tuż po tym, jak o bramie cmentarza zrobiło się głośno w mediach społecznościowych, do sprawy odniosły się władze miasta. „W związku z pytaniami kierowanymi do urzędu, wyjaśniamy, że widoczna na zdjęciu brama NIE jest instalacją przy cmentarzu zarządzanym przez ZGK (Zakład Gospodarki Komunalnej — red.), (…) zarządcą jest wspomniana parafia” — napisano w oficjalnym komunikacie.
Proboszczowi się podoba
Wpis wywołał lawinę komentarzy. „Rozumiem napis Memento Mori, ale czaszki są zbędne. Projektant popłynął” — stwierdziła jedna z internautek. „Biorąc pod uwagę wysypisko śmieci, które znajduje się nieopodal, to owszem jest to trujące” — napisała kolejna. „Wejście na cmentarz parafii rzymskokatolickiej pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Mińsku Mazowieckim niczym brama do nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Współczuję zarządcy cmentarza (czyli miejscowemu proboszczowi) braku wyobraźni na etapie projektu i stosownej krytycznej autorefleksji wobec szumu medialnego i lawiny drwin, która zalała internet” — zrecenzował jeden z użytkowników Facebooka.
Do sprawy odniósł się nawet burmistrz miasta. — Rozmawiałem na ten temat z księdzem proboszczem, pytałem, czy udałoby mi się przekonać go do zmiany symboli. Ksiądz proboszcz odpowiedział, że jest to symbolika jak najbardziej odpowiednia do tego miejsca. I on, jako inwestor, bierze na siebie ewentualne uwagi mieszkańców czy parafian — powiedział Marcin Jakubowski cytowany przez warszawa.naszemiasto.pl.
Może i bierze na siebie uwagi, ale nic sobie z nich nie robi. Serio to taki problem, żeby usunąć tę czaszkę?
Źródło: Fakt.pl