Poszukują jej od miesiąca. Pod adresem zaginionej Beaty Klimek padły mocne słowa. „Ludzie się odsuwali”
Mąż Beaty Klimek już w trakcie rozwodu rozpoczął nowy związek. Dziś jego partnerka ostro wypowiada się na temat zaginionej.
Ponad miesiąc od zagnięcia
Poszukiwania Beaty Klimek nadal trwają. Kobieta od 7 października uznawana jest za zaginioną. Ostatni raz widziana była w drodze na przystanek autobusowy, gdzie odprowadzała swoje dzieci. Tego nie pojawiła się pracy, samochód nie ruszył z podjazdu, a kamera zainstalowana w jej domu nagle przestała nagrywać, dosłownie sekundy po porannym wyjściu z domu.
W mediach zaczęło huczeć na temat Jana Klimka, który jest mężem zaginionej. Para w chwili zniknięcia Beaty była w trakcie rozwodu. Nieskończony proces rozstania wcale nie przeszkadzał Janowi w wejściu w nowy związek z Agnieszką B. Według relacji mężczyzny małżeństwo nie miało dalszej przyszłości.
– Byliśmy małżeństwem 26 lat. Ja z domu wyprowadziłem się w maju ub. r., bo z żoną się nie układało. Chciałem to zrobić dużo wcześniej, już w 2002 r., cztery lata po ślubie. Jednak za namową rodziców zostałem – opowiadał „Faktowi” Klimek.
Według doniesień dziennikarzy „Faktu” nowa partnerka Jana Klimka miała być zamieszana w sprawę zabójstwa z 1999 roku. Ofiarą był jej ówczesny partner, a zbrodni dokonał jego przyrodni brat, z którym Agnieszka B. miała romans. Ofiara została zakopana żywcem. Agnieszka B. bardzo długo mataczyła w śledztwie, jednak finalnie zwłoki zamordowanego mężczyzny odnaleziono po długim czasie poszukiwań. Kobieta odsiadywała wyrok w tej sprawie, jednak została wypuszczona na wolność po 3 latach odbywania kary.
Co zaskakujące, Jan Klimek nie miał pojęcia o mrocznej przeszłości swojej wybranki serca.
– Z płaczem mi o tym powiedziała kilka dni temu. Nie wiedziałem o tym wcześniej. Mam złość za to, że mi nie wyznała tego wcześniej, ale wszystko sobie wytłumaczyliśmy. Jak ktoś będzie szukał sensacji, to zawsze znajdzie. Nawet wyciągną to, że miała krzywo paznokcie pomalowane. Nie wiem, czy tamta historia jest podobna do zaginięcia Beaty. Niech ludzie zaczną myśleć logicznie, a nie oceniają – opowiadał Klimek w rozmowie z „Faktem”.
Szokujące słowa kochanki
Sama zainteresowana wyznała, że nie chce wracać do sprawy sprzed lat. W rozmowie z dziennikarzami wyjawiła, co tak naprawdę sądzi o zaginionej Beacie.
– Wszyscy myślą, że ona zaginęła i już nie żyje. To nieprawda, że ona nie żyje. Taka osoba, która wychodzi z domu i znika, nie robi tego pod wpływem chwili. Ona to planuje. Psychika prawdopodobnie jej nie wytrzymała. Może powodem było to, że jej mąż poszukał sobie drugiej osoby, bo nie chciał w takim związku żyć. Każdy ma prawo ułożyć sobie życie – opowiadała.
Agnieszka B. przyznała, że nie miała zbyt bliskiego kontaktu z żoną swojego partnera. Podczas jej krótkich wizyt w Poradzu kobiety nie witały się ze sobą, ani nie wymieniały zdań.
– Jej nikt nie lubił. Nikt. Przed jej zaginięciem było tak, że ludzie byli przeciwko niej, odsuwali się od niej, nie miała nawet przyjaciółek. Ona na te swoje dzieci krzyczała. Ona się na nie darła. Nie rozmawiałam z nią, trzymałam się z dala, ale jak siedziałam na dole, to słyszałam, co ona wyrabia z dziećmi. Słyszałam, jak krzyczy na nie. Dzieci uciekały, mówiły, że biła je parasolką. Ona robiła im zakazy – relacjonowała.
Czy relacje Agnieszki B. oraz męża Beaty Klimek rzucają na sprawę nieco inne światło? A może jest to nieudolna próba odwrócenia uwagi?
Źródło: Fakt