Pani Joanna mówi o swojej decyzji przerwania ciąży. „Ludzie chyba sobie wyobrażają…”
Pani Joanna z Krakowa podzieliła się nowymi informacjami w swojej sprawie. Mówi m.in. o decyzji ws. przerwania ciąży. – Była to dla mnie bardzo ciężka decyzja. Ale ją podjęłam w trosce o rozwój płodu i swoje życie – mówi kobieta.
Pani Joanna zabiera głos
Sprawa pani Joanny wciąż budzi emocje. Kobieta zażyła tabletkę poronną, poczuła się źle i zawiadomiła lekarkę.
Ta z kolei wezwała policję. A funkcjonariusze zachowali się wobec niej opresyjne. W rozmowie z „Faktem” kobieta udzieliła nowych informacji na temat sytuacji.
– Ludzie chyba sobie wyobrażają, że ja w jednej chwili wzięłam tabletki aborcyjne, a następnie dzwoniłam do psychiatry, krzycząc „o k*** co ja zrobiłam!” i w międzyczasie próbowałam jeszcze popełnić samobójstwo. To nie było tak – relacjonuje. Jak podkreśla, jej decyzji o przerwaniu ciąży poprzedzona była długą refleksją, konsultacjami z medykami. Przeważającym argumentem były względy zdrowotne.
– Ja wzięłam leki aborcyjne po bardzo długich przemyśleniach, po konsultacjach z osobami wykwalifikowanymi medycznie, z farmaceutami, którzy potwierdzili, że obawy o moje życie nie są bezzasadne – mówi „Faktowi” pani Joanna. – Była to dla mnie bardzo ciężka decyzja. Ale ją podjęłam w trosce o rozwój płodu i swoje życie – dodaje. Jak relacjonuje, dopiero „po ponad tygodniu od połknięcia tabletek” jej stan się pogorszył.
– Między innymi dlatego, że aborcja nie jest łatwym doświadczeniem. Trudno było mi później pójść do pracy. Mam odpowiedzialne stanowisko, mam pod sobą ludzi. I nie chciałam pokazywać, ile kosztuje mnie bycie profesjonalną w pracy w tym czasie – opowiada kobieta. Jak relacjonuje, po pracy próbowała się zrelaksować przy winie i serialach. Nie udało się to, więc sięgnęła po pomoc.
– Zwróciłam się do osoby profesjonalnej, medycznej, której mogłam zaufać, a przynajmniej tak mi się wydawało. Przed chwilą dowiedziałam się, że moja pani doktor mnie okłamała. Powiedziała mi, że rozmawia z ratownikami medycznymi, a rozmawiała z policjantami – mówi.
Głos lekarki
W ostatnich dniach głos w sprawie zabrała także wspomniana lekarka, która wezwała służby. Jak przyznaje, „nie przyszło jej do głowy”, że policja zachowa się wobec pani Joanny opresyjne.
– Policja powinna się wycofać w sytuacji, gdy lekarze stwierdzą, że pacjentka nie stwarza zagrożenia, że nie ma potrzeby asysty. Z mojego doświadczenia tak zawsze było – tłumaczy psychiatra w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Przyznaje też, że nie zadzwoniłaby już na numer 112, a bezpośrednio na pogotowie.
– Powiedziałabym, że jeśli pogotowie potrzebuje pomocy policji, to policja ma dbać przede wszystkim o prawa pacjentki. Albo pojechałabym do niej sama – kwituje lekarka.
Źródło: Fakt