Nowe fakty ws. Maksymiliana F. Zauważono szokujący szczegół, chodzi o kajdanki
Wkrótce ma ruszyć śledztwo, ws. tragicznych piątkowych wydarzeń we Wrocławiu. Chodzi o potencjalne niedopełnienie obowiązków przez policjantów, którzy zatrzymali Maksymiliana F. Okazuje się, że ten ostatni, odpowiedzialny za zabicie funkcjonariuszy, nie miał w czasie transportowania go radiowozem kajdanek. A przynajmniej tak twierdzą media.
Maksymilian F. nie miał kajdanek?
Jak podają media, Maksymilian F. nie miał w radiowozie założonych kajdanek. Jak napisał Onet, potwierdził to biegły.
– Nie stwierdził charakterystycznych śladów na jego nadgarstkach – powiedział jeden z policjantów, którzy znają kulisy sprawy.
Co ciekawe, kajdanek nie zakłada się, jak się okazuje, „jeśli zatrzymany nie rzuca się i nie jest agresywny”.
Powyższe brzmi logicznie. Czy jednak w tym wypadku była podstawa do tego, by nie zakuwać F.? Cytowany policjant uważa, że tak, bowiem „to był przecież jakiś drobny oszust, który nie dostarczył komuś towaru za kilkaset złotych, który ktoś u niego zamówił”.
Wszystko to podają media. Co zaś twierdzi dolnośląska Policja? Asp. sztab. Łukasz Dutkowiak, rzecznik KWP we Wrocławiu, przekazał, że w momencie transportowania policyjnym radiowozem z komisariatu na komisariat Maksymilian F. był skuty.
„Potwierdzić mogę także zdecydowanie fakt, że w chwili rozpoczęcia czynności konwoju mężczyzny, miał on założone kajdanki na ręce, natomiast w chwili jego zatrzymania, mającego miejsce w trakcie prowadzonych za nim poszukiwań, nie miał ich na rękach i nie miał też ich przy sobie” – przekazał mediom rzecznik KWP.
Tragedia we Wrocławiu
Przypomnijmy, że do wspomnianej tragedii doszło ubiegły w piątek na ul. Sudeckiej we Wrocławiu. Przewożono wtedy w radiowozie Maksymiliana F., który był poszukiwany listem gończym. Miał odbyć karę w związku z oszustwem. W czasie transportu postrzelił jednak dwóch policjantów: Daniela Łuczyńskiego i Ireneusza Michalaka. Obaj zmarli.
F. potem uciekł, ale został zatrzymany. Miał przy sobie broń. Co ciekawe, nie wiadomo, skąd ją miał.
„Trwa gromadzenie materiału dowodowego. (…) O poczynionych ustaleniach poinformujemy, kiedy nie będzie to kolidowało z dobrem śledztwa” – przekazał Onetowi prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Krajowej.
F. grozi dożywocie.
Źródło: NaTemat.pl