Nie tylko biały fiat? Tajemniczy szczegół na zdjęciu, które pokazała policja ws. Wieczorek. „Prokuratura nie zaprzeczyła…”

fot. Policja
Niespodziewanie w sprawie Iwony Wieczorek pojawił się nowy trop. Śledczy proszą o informacje w sprawie białego białego fiata cinquecento. Ale na zdjęciu, które pokazała policja, jest też pewien tajemniczy szczegół.
Sprawa Wieczorek: nowy trop
Iwona Wieczorek zaginęła 14 lat temu, w nocy z 16 na 17 lipca. Przez lata w tej tajemniczej sprawie pojawiło się mnóstwo teorii, a nadzieja, że uda się ustalić, co się stało, znacznie osłabła. Ale w piątek 14 czerwca policja niespodziewanie opublikowała nowy komunikat w tej sprawie.
– W sprawie zaginionej Iwony Wieczorek pojawił się nowy trop, który może pomóc w wyjaśnieniu tajemniczego zaginięcia sprzed 14 lat. Policjanci ze stołecznego Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw, którzy prowadzą tę sprawę, uzyskali informację, że związek z zaginięciem kobiety może mieć kierowca białego fiata cinquecento. Pojazd przemieszczał się 17 lipca 2010 roku o godzinie 5:07 w Gdańsku ulicą Pomorską w rejonie Parku Reagana – napisano na stronie Komendy Stołecznej Policji. Dodano też zdjęcie, na którym widać wspomniany biały pojazd. Ale na zdjęciu widać coś jeszcze – sylwetki dwóch mężczyzn, których zasłaniają drzewa.
Dziennikarze portalu WP zapytali o ten wątek w prokuraturze. Jak informują, „prokuratura nie zaprzeczyła, że celem publikacji tego zdjęcia jest zwrócenie uwagi na dwóch mężczyzn, którzy są widoczni w prawym rogu kamery”. Czyżby mieli oni coś wspólnego z zaginięciem Iwony Wieczorek?
– Nie jest to efekt kolejnej analizy nagrań z monitoringu, a konkretnych informacji o pewnej osobie, których jesteśmy w posiadaniu – mówi portalowi WP anonimowy rozmówca z prokuratury.
Kluczowy incydent?
Marek Siewert, były policjant, który pracował nad sprawą Iwony Wieczorek, wskazuje, że śledczy powinni skupić się na pewnym incydencie. Chodzi o zdarzenie, które miało miejsce na tydzień przed zaginięciem dziewczyny, 10 lipca.
Wieczorek wracała z dyskoteki tą samą drogą, co w noc zaginięcia. Szła z przyjaciółką, Katarzyną P. Po drodze spotkała… dwóch kolegów swojego chłopaka, Patryka G. Miała zostać pobita.
– Należałoby ustalić nazwiska tych kolegów. Nie może być tak, że koleżanka, która jest z nią, która praktycznie wszystkich zna, mówi, że ona nic nie pamięta – mówi stanowczo Siewert. Jeżeli Katarzynę P. pyta się o te rzeczy po tygodniu czy po miesiącu, czy po roku i ona ciągle mówi, że nie pamięta, to świadczy tylko o tym, że ukrywa jakieś fakty, które są dla niej niewygodne, albo boi się je ujawnić – dodaje.
– Zwracałem również uwagę na zachowanie Patryka G. podczas przesłuchania. (…) Patryk był ewidentnie zdenerwowany i wielokrotnie zmieniał wersje wydarzeń na temat tego, co robił i gdzie był feralnej nocy. Sprawa jego udziału w zaginięciu Iwony nie jest w żaden sposób do końca zbadana – ocenił Marek Siewert.