Księdza po kolędzie jeszcze nie było? Lepiej sprawdź tegoroczną listę życzeń duszpasterzy!

Okres świąteczno-noworoczny wiąże się z kolędą. Z roku na rok przybywa życzeń księży odwiedzających parafian…

Hej kolęda, kolęda

– Pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, proboszcz powinien starać się poznawać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny, uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza w niepokojach i smutku, oraz umacniając ich w Panu, jak również – jeśli w czymś nie domagają – roztropnie ich korygując – czytamy w Kodeksie prawa kanonicznego. Teoretycznie kolęda ma więc na celu spotkanie i zapoznanie się ze swoimi parafianami i pobłogosławienia domu. A w praktyce różnie bywa.

W mijającym okresie świąteczno-noworocznym wyjątkowo dużo mówiło się o kolędzie. Bynajmniej nie ze względu na parafian, którzy nie otwierają drzwi, ale ze względu na niektórych księży, którzy mają swoje wymagania. Najwięcej mówiło się oczywiście o proboszczu z Przygędzy koło Rybnika. – Proszę, o ile to możliwe, żeby przyjechać po mnie i ministrantów autem 10 minut przed kolędą, a potem nas odwieźć. Gdyby to był problem lub byłoby blisko, to oczywiście wtedy nie trzeba przyjeżdżać – mówił.. Chwilę później poinstruował parafian jaki mają przygotować poczęstunek na wizytę księdza. Miało być ciasto drożdżowe, zimna płyta i słaba herbata.

Z kolei w podlaskiej Narwii ksiądz ustalił szokujące stawki kolędy, które oburzyły parafian. Zażyczył sobie, by rodziny przekazywały… 500 zł, a osoby mieszkające samotnie – 250 zł. Do tego dochodzi zrzutka dla organisty w wysokości 75 zł od rodziny. – Jak ktoś z parafian jest niezadowolony z ich wysokości, powinien najpierw zgłosić się do księdza proboszcza. Jak wcześniej takie składki były ogłaszane przez moich poprzedników, to jakoś nie było sprzeciwów – skomentował ks. Krzysztof Dobrogowski.

Pani kościelna i obrazek na drzwiach

Myślicie, że to wyjątki? Nic bardziej mylnego.