Ksiądz katecheta w areszcie. Miał molestować nieletnie dziewczyny i wszystko nagrywać

Decyzją sądu Stanisław Ś. z Częstochowy dłużej posiedzi w areszcie w oczekiwaniu na proces. Na księdzu katechecie ciążą poważne zarzuty.

Przedłużony areszt księdza katechety

W poniedziałek 30 stycznia Sąd Rejonowy w Częstochowie zdecydował o przedłużeniu aresztu Stanisława Ś. do 15 kwietnia 2023 r. – ksiądz katecheta jest oskarżony o molestowanie seksualne dwóch nastolatek, utrwalanie i udostępnianie im treści pornograficznych. Mężczyzna czeka na proces, który ma rozpocząć się na początku marca.

Jak to się stało, że doszło do zatrzymania?

Ksiądz katecheta przez sześć lat przebywał w jednej z parafii w częstochowskiej dzielnicy Tysiąclecie i uczył religii w szkole podstawowej na jej terenie. W czerwcu 2022 r. mężczyzna został nagle przeniesiony do niewielkiej parafii na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej we wsi Niegowa w powiecie myszkowskim. Taką decyzję podjął abp. Wacława Depo.

Nie przyznaje się do winy

Nie minęły dwa miesiące, a Stanisław Ś. został zatrzymany pod zarzutem popełniania przestępstw o charakterze seksualnym, gdy na policję zgłosiła się szesnastolatka z informacją, że jako nieletnia była w relacji intymnej z księdzem. Na postawie jej zeznań ksiądz usłyszał zarzut „doprowadzania do innych czynności seksualnych i obcowania płciowego z nieletnią przed ukończeniem 15. roku życia, potem wykorzystywania w stosunku zależności (art. 200 i 199 Kodeksu karnego)” oraz prezentowania nieletniej treści pornograficznych.

Nastolatka została przesłuchana w trybie sądowym z udziałem psychologa. Biegły sądowy uznał jej zeznania za spójne, logiczne i wiarygodne” – informuje „Gazeta Wyborcza”.

Gdy sprawa trafiła do mediów, na policję zgłosiła się inna z uczennic, twierdząc, że jako piętnastolatka uprawiała seks ze wspomnianym księdzem. Z jej zeznań wynika, że katecheta w trakcie intymnych spotkań z dziewczynkami pił wino, a akty seksualne nagrywał.

W sumie duchownemu postawiono sześć zarzutów popełniania przestępstw. Stanisław Ś. od początku śledztwa konsekwentnie nie przyznaje się do stawianych zarzutów i twierdzi, że wszystko zostało ukartowane, by zszargać jego dobre imię.

Źródło: Wyborcza.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *