Kaczyński rozpaczliwie próbuje uspokoić nastroje w PiS. Ujawnił, KOGO inwigilowały służby Kamińskiego i Wąsika. „I to wszystko”

screen/ OKO.press
Doniesienia, że służby nadzorowane przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika inwigilowały polityków PiS, wstrząsnęły partią. Jarosław Kaczyński próbuje uspokoić nastroje.
Panika w PiS
Wieść o „liście Pegasusa”, czyli liście polityków PiS inwigilowanych przez służby nadzorowane przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, wstrząsnęła Nowogrodzką. Ludzie z PiS boją się, że ich telefony były podsłuchiwane – jak donosi „Gazeta Wyborcza”, wręcz wydzwaniają do znajomych polityków Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi z prośbą o sprawdzenie u służb, czy ich telefon też był zainfekowany Pegasusem.
Sprawa może rozbić partię z Nowogrodzkiej. Pojawia się bowiem nieufność i oburzenie na kierownictwo, a Kamińskiego i Wąsika nikt już nie ma zamiaru bronić. Istnieje też obawa, że nowy rząd będzie listą Pegasusa rozgrywał PiS.
– Nie wiadomo, co dokładnie jest w materiałach, które dostała nowa ekipa w spadku po Kamińskim i Wąsiku – przyznaje jeden z rozmówców portalu Gazeta.pl. – Będą podgrzewać tę sprawę, żebyśmy się sami powykańczali – dodaje osoba z PiS.
Kaczyński uspokaja
Tymczasem Jarosław Kaczyński próbuje uspokoić nastroje. Podczas spotkania z mieszkańcami Opoczna prezes poruszył temat „listy Pegasusa”. Próbował bagatelizować sprawę.
– Nikt nie był podsłuchiwany z powodów politycznych – zapewnił prezes PiS. – Oni najpierw krzyczą: „Kogo tam nie ma! Wszyscy byli podsłuchiwani!” A dzisiaj ich zapytali, żeby listę pokazali, to nagle się okazuje, że lista jest tajna, że nie ma procedury, żeby ją pokazać. A dlaczego? Bo żadnych taki osób na tej liście nie ma! – mówił dalej Kaczyński. Przyznał jednak, że sam nie zna listy podsłuchiwanych, bo nie ma do tego odpowiednich uprawnień. Nie miał ich też wówczas, gdy pełnił funkcję wicepremiera ds. bezpieczeństwa. Ale mimo wszystko próbował uspokoić nastroje w partii.
– Są tam (na liście inwigilowanych – red.), to wiem ogólnie tylko, szpiedzy albo podejrzani o szpiegostwo, zwykle Rosjanie lub Białorusini, gangsterzy różnego rodzaju, ludzi obciążeni, różnego rodzaju pospolici przestępcy i to wszystko – zapewnił Kaczyński. – No i teraz panowie znaleźli się w takim „ciemnym miejscu”. I nie wiedzą, co dalej z tym zrobić, ale pokazać nie mogą, bo rzeczywiście przepisy są takie, że nie można tego pokazać. Nie wolno im tego zobaczyć, ale (…) Duch Święty im powiedział, co tam jest. A ja nie sądzę, żeby Duch Święty z nimi współpracował – dodał prezes.