Gorzej niż Duda?! Politycy PiS mają problem z Nawrockim. „Nie miał do czynienia…”
Karol Nawrocki nie zachwycił w swoim pierwszym „kandydackim” wystąpieniu. Politycy PiS mają z nim jeden problem – przyjęli decyzję prezesa, ale nie do końca znają samego kandydata.
PiS wykalkulowało sobie, że w przyszłorocznych wyborach prezydenckich lepiej wystawić osobę, która nie kojarzy się bezpośrednio z partią. Wiadomo – nad Przemysławem Czarnkiem czy Mariuszem Błaszczakiem unosi się mroczne widmo ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy. Nowogrodzka wymyśliła więc sobie Karola Nawrockiego. Na potrzeby kampanii okraszono go takimi przymiotnikami jak „bezpartyjny”, „obywatelski” czy „niezależny” i wymyślono narrację, że jest to kandydat, który zakończy wojnę polsko-polską.
Problem z Nawrockim
I politycy PiS muszą się teraz posługiwać tą narracją, bo niewiele więcej niż partyjne slogany, do powiedzenia nie mają. Już abstrahując od tego, że kandydat nie porwał w swoim pierwszym przemówieniu, to po prostu wygląda na to, że politycy PiS Nawrockiego… w ogóle nie znają.
– Karol Nawrocki to najlepszy możliwy kandydat. Podjęliśmy decyzję o jego poparciu w oparciu o badania i analizy.
Wydaje się on spełniać wszystkie warunki, by mógł wygrać – przekonywał Marcin Przydacz w rozmowie z Robertem Mazurkiem na antenie RMF FM. A potem dziennikarz go zagiął prostym pytaniem o poglądy „najlepszego kandydata”.
– Karol Nawrocki mówił, że dopóki nie jest kandydatem trudno, aby uczestniczył w sporach politycznych – wymigiwał się od odpowiedzi poseł PiS. – Dotychczas był apolitycznym urzędnikiem. Kampania jest od tego, byśmy w jej trakcie dowiedzieli się o wszystkim. Poczekajmy aż Karol Nawrocki powie o różnych kwestiach – opowiadał niepewnie przy akompaniamencie żartów Roberta Mazurka.
– Nie zna pan poglądów Nawrockiego, a mówi, że jest najlepszym kandydatem?! – drwił dziennikarz. – Mówiąc serio, na podstawie czego wybraliście Nawrockiego? Ale z was figlarze! – ironizował.
„Nie miał do czynienia…”
„Niezależnemu” kandydatowi nie pomógł też Zbigniew Kuźmiuk. Poseł PiS uczciwie przyznał, że wystąpienie Nawrockiego nie było najlepsze, ale usprawiedliwiał go w sposób pogrążający Nawrockiego.
– Są uwagi, że posługiwał się tekstem pisanym czasami, ale po raz pierwszy mówił publicznie o rzeczach, z którymi do tej pory nie miał do czynienia – przyznał Kuźmiuk w rozmowie z WP. – Nie miał do czynienia z finansami publicznymi, z gospodarką, z bezpieczeństwem, wojskowością itd. – dodał ze szczerością, której chyba nawet na spowiedzi próżno szukać. Na pytanie, dlaczego w takim razie taka osoba startuje w wyborach prezydenckich, Kuźmiuk uderzył w Szymona Hołownię i wypomniał wykształcenie marszałka Sejmu.
No nie pomagają Nawrockiemu nowi koledzy z PiS! Na starcie kampanii zrobili z niego kandydata, który nie ma o niczym pojęcia. Kierownictwu partii pozostaje nadzieja, że za pół roku nikt o tym nie będzie pamiętał, a przez ten czas Nawrocki zostanie przygotowany, by na wyrywki recytować gospodarcze statystyki.
Gorzej niż Duda?
Nawrockiego nazywa się „Andrzej Dudą 2.0”, bo Kaczyński chce, by szef IPN przeszedł podobną drogę, co kończący swoje rządy prezydent. Ale początek kampanii wypada na razie gorzej, niż ten sprzed dekady. Dziennikarz TVN24 Radomir Wit przyznał w programie „W kuluarach”, że Andrzej Duda sprzed dekady miał „zupełnie inną energię polityczną”.
– U Andrzeja Dudy widoczne było doświadczenie polityczne – ocenił reporter.
Najnowsze sondaże prezydenckie nie są dla Nawrockiego łaskawe. W badaniu przeprowadzonym przez United Surveys dla Wirtualnej Polski, Rafał Trzaskowski zgarnia w pierwszej turze 40,4 proc., a Nawrocki 24,5 proc. W drugiej turze łatwo wygrywa prezydent Warszawy z 55,9 proc. głosów, „bezpartyjny” kandydat PiS może liczyć na niecałe 34 proc.