Glapiński w opałach. Wypływają takie brudy, że nawet Kaczyński może wezwać go do rezygnacji

Sporo wskazuje na to, że Adam Glapiński, pełniący funkcję prezesa Narodowego Banku Polskiego może mieć spore kłopoty. W NBP mówi się wręcz, że w najbliższym czasie mogą wyjść na jaw tak duże nieprawidłowości, że do dymisji wezwie go sam Jarosław Kaczyński.

W ubiegłym roku w czerwcu Narodowy Bank Polski wsparł budżet państwa rekordową kwotą ponad 10 mld złotych. Miało to być dowodem świetnego zarządzania dewizami i wysokich kompetencji prezesa NBP. Adam Glapiński nie powiedział rzecz jasna, że może być to jednorazowy strzał, związany z wahaniami kursu polskiej waluty.

Co więcej pod koniec roku kilkukrotnie publicznie przyznawał, że za 2023 rok wpłata również będzie znacząca, zbliżona do kwoty 6 mld złotych. Jak wynika z informacji „Newsweeka” musiał już wtedy wiedzieć, że po prostu kłamie.

Wsparcie z NBP zostało zapisane w projekcie ustawy budżetowej autorstwa Prawa i Sprawiedliwości i miało gwarantować uzbieranie pieniędzy na kolejne szumne programy rozdawnictwa. Gdy władzę przejął rząd Donalda Tuska, bardzo szybko ustalono, że Narodowy Bank Polski nie wypracuje żadnego zysku za 2023 rok. Dziś już wiemy, że strata NBP sięgnęła blisko 27mld złotych.

„W odniesieniu do złożonej w projekcie Ustawy wpłaty z zysku NBP, należy wskazać, że wynik NBP osiągnięty w 2023 r. będzie znany dopiero po I kwartale 2024 r., to jest po zbadaniu rocznego sprawozdania finansowego NBP przez audytora zewnętrznego. Biorąc pod uwagę uwarunkowania rynkowe, jakie wystąpiły w IV kw. 2023 r., nie przewiduje się wpłaty z zysku NBP za 2024 r. – czytamy w opinii do budżetu przyjętej przez zarząd Narodowego Banku Polskiego w połowie stycznia.

Szef NBP wprowadził urzędników w błąd?

Adam Glapiński wydawał się być bardzo zaskoczony, że Ministerstwo Finansów utrzymało w przejętym projekcie budżetu zapis o wpłacie zysku z NBP. Przekonywał, że gdyby minister Domański go zapytał, to wprost usłyszałby, że żadnego wsparcia nie będzie. Tyle tylko, że to nie kto inny, ale właśnie Glapiński jeszcze w sierpniu wysyłał do resortu finansów listy na papierze firmowym banku. Tymczasem według źródeł wewnątrz NBP już wtedy doskonale wiedział, że jest to kłamstwo.

„Tego nie da się zamieść pod dywan ani post factum przygotować jakieś kwity, by dorobić korzystną dla Glapińskiego interpretację. Gdybym to ja miał doradzać prezesowi, tobym mu powiedział: nie rób tego, bo naruszysz prawo i narazisz się na ryzyko odpowiedzialności karnej albo przed Trybunałem Stanu” — powiedział „Newsweekowi” anonimowy pracownik banku. Jego zdaniem takie działanie ewidentnie narusza przepisy Kodeksu Karnego i mogło wprowadzić urzędników państwowych w błąd.

Zdaniem niektórych posłów Koalicji Obywatelskiej, w NBP wypływają na jaw takie syfy, że być może wcale nie będzie potrzebne wyprowadzanie prezesa Glapińskiego siłą, bo zanim to nastąpi do dymisji wezwie go sam Jarosław Kaczyński. Oczywiście biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, zaczyna być kwestią wątpliwą, czy prezesa PiS jeszcze ktokolwiek w jego partii słucha.

Avatar photo
Michał Kuczyński

Ciężko jest funkcjonować w rzeczywistości, w której prawdę trzeba z wielkim trudem udowadniać, a kłamstwo trafia do mas bez weryfikacji. Piszę i komentuję politykę i sprawy gospodarcze od kiedy pamiętam, najpierw z perspektywy studenta prawa, potem urzędnika, dziś przedsiębiorcy.

1 Odpowiedzi na Glapiński w opałach. Wypływają takie brudy, że nawet Kaczyński może wezwać go do rezygnacji

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *