Czarna owca we wspólnocie. Po co Unii Europejskiej Węgry? „Orban może się przejechać”

Prezydencja Węgier w Radzie Unii Europejskiej dobiega końca. Okres ten pokazał jednak, że kraj ten coraz bardziej oddala się od rdzenia wspólnoty, co rodzi pytanie, po co Brukseli Budapeszt.

Węgry – rewizjonista Europy

Węgry zaczęły swoją prezydencję w UE 1 lipca 2024 r. Viktor Orban wykorzystał ten czas, ale do realizacji swoich wewnętrznych interesów – pokazał swoim wyborcom, że ich kraj może być w regionie rozgrywającym. Problem w tym, że wprowadził tym sporo chaosu.

A do tego interes Budapesztu nie zawsze jest już zbieżny z tym, czego chce np. Polska.

Orban prowadził swoją „misję pokojową” – chciał rozmawiać z Władimirem Putinem i zakończyć wojnę na Ukrainie. Jak dziś wiemy, na nic się to nie zdało. Bo też nie mogło: do zakończenia konfliktu potrzebne są USA, a nie małe państwo z Europy. Premierowi Węgier pomogło to jednak wszystko we wzmocnieniu swojego wizerunku – przynajmniej w jego kraju.

Właśnie! Skąd w ogóle bierze się fenomen Orbana na Węgrzech? Ktoś mógłby spłycić to jednym słowem: populizm. I miałby trochę racji, ale w tym wszystkim jest coś więcej: historia Bratanków, którzy choć są w Polsce niemal tradycyjnie lubiani, sprawia, że są narodem rewizjonistów. Dlaczego? Powód jest prosty: mocno stracili i na I, jak i II wojnie światowej. Regionalnego mocarstwo – Austro-Węgry – przestało istnieć już po pierwszym tym konflikcie, na drugim same już Węgry nie zyskały – nie odzyskały dawnej świetności. I to na tym opiera swoją politykę Orban – przypomina krajanom i ich dawnej wielkości i próbuje kreować się na wybawcę narodu.

Taniec na linie

Polityka Budapesztu prowadzi jednak kraj na rozdroże – rząd stara się balansować pomiędzy UE a Rosją i Chinami. Teoretycznie tak powinno prowadzić się politykę zagraniczną, ale w przypadku Węgier może się to zakończyć źle. A dokładniej: wszystko będzie zależało od tego, jak dalej potoczy się sytuacja geopolityczna na kontynencie.

Jeżeli UE będzie nadal trwała i będzie miała swoje wpływy w Europie Środkowej i Wschodniej, Orban będzie mógł prowadzić swoją politykę chodzenia po linie. Gorzej jeżeli Amerykanie zadecydują o tym, że wycofują się z kontynentu, zorganizują „nową Jałtę” i oddadzą wschodnie rubieże Europy Rosji. W kontekście potencjalnej przyszłej wojny z Chinami nie jest to nierealne. Orban wpadnie wtedy w objęcia Putina, straci alternatywę w postaci UE, którą dziś rozgrywa oba geopolityczne obozy. O tym, jak może się to skończyć, jego kraj przekonał się już w latach po II wojnie światowej.

Mówiąc wprost: rząd Węgier potrzebuje UE, by wykorzystywać ją do czerpania korzyści (dotacje) i w kontaktach z Rosją, która potrzebuje we wspólnocie swojego „konia trojańskiego”. Czy Bruksela potrzebuje Węgrów? Na razie są tolerowane, bo taka czarna owca czasem się przydaje do zadań, których nikt nie chce się podjąć. Pojedzie do Putina, zbierze za to cięgi, ale zachodni przywódcy mają spokój. Jedna taka czarna owca w postaci Budapesztu wystarcza. Orban nie może jednak przeciągnąć struny za mocno, by w krytycznym momencie nie usłyszeć od UE: żegnajcie (choć rozwód ten dla obu stron byłby bolesny). I właśnie na tym Orban może się przejechać.

Polska a sprawa Bratanków

Scenariusz ten nie byłby jednak też dobry dla Polski, która mogłaby mieć w Budapeszcie naturalnego sojusznika w budowaniu w UE swojego bloku. Póki rządzi tam jednak Orban, będzie to niemożliwe. Sam premier utrudnia realizację tej wizji: by nie szukać długo – zagwarantował Marcinowi Romanowskiemu azyl polityczny. Dlaczego? Racjonalnie trudno to wyjaśnić, bo w interesie Węgier powinno być szukanie porozumienia z naszym krajem. Aż dziwne, że taki pragmatyk jak Orban zdobył się na taką głupią złośliwość! Chyba że gra już w grę, której zasady napisano na Kremlu

Źródło: Wikipedia

Jacek Walewski

Od wielu lat publikuję artykuły na różne tematy: począwszy od polityki, ekonomii i nowych technologii po popkulturę. W przeszłości współpracowałem z m.in. Magazynem Gitarzysta czy Esensja.pl Obecnie oprócz pisania dla Crowd Media, publikuję swoje artykuły na Bitcoin.com i Cryps.pl Jestem autorem tysięcy artykułów dot. wyżej wspomnianych kwestii.
Politykę poznawałem "od kuchni", współpracując z posłem Mirosławem Suchoniem (Polska 2050) i posłanką Mirosławą Nykiel (PO). Działałem także społecznie w Polskim Stowarzyszeniu Bitcoin.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *