Ciotka Bronisława Komorowskiego znała ojca braci Kaczyńskich. Drastyczna historia. „Kazał mi obciąć ten palec”

W sieci pojawiło się w środę kilka historii o Rajmundzie Kaczyńskim. Ojciec Lecha i Jarosława zmarł 17 kwietnia 2005 roku.

Ciotka Komorowskiego znała ojca Kaczyńskich

O ile o Jadwidze Kaczyńskiej, matce Lecha i Jarosława Kaczyńskich wiadomo dużo, o tyle historia ich ojca nigdy nie była mocno eksponowana w polskich mediach. Na podstawie informacji, jakie prezentowały prasa czy internet wiemy, że Rajmund Kaczyński urodził się w Grajewie, był inżynierem, brał udział w Powstaniu Warszawskim (został ranny w pierwszym dniu powstania), był też nauczycielem akademickim. Zmarł 17 kwietnia 2005 r., a pochowany został na Starych Powązkach.

W 19. rocznicę śmierci Rajmunda Kaczyńskiego w sieci pojawiło się kilka historii, z których można dowiedzieć się nieco więcej na temat ojca Jarosława i śp. Lecha Kaczyńskiego. Jednak z nich jest o tyle ciekawa, co drastyczna i pochodzi z czasów Powstania Warszawskiego. Opowiedziała ją Halina Wołłowicz, nieżyjąca już ciotka Bronisława Komorowskiego, która – jak się okazuje – znała Rajmunda Kaczyńskiego.

Halina Wołłowicz opowiedziała przed laty o pomocy rannemu ojcu braci Kaczyńskich.
– Moim pierwszym rannym był kolega z konspiracji Rajmund Kaczyński „Irka”. To były pierwsze godziny powstania. Był ciężko ranny w rękę. Miał urwany kciuk, trzymał się tylko na jednej żyłce. Nie wiedziałam co robić, bo kazał mi obciąć ten palec. Nie zrobiłam tego. Po opatrzeniu rany, wysłałam go do punktu sanitarnego – opowiadała kobieta w rozmowie z dziennikarką Ewą Koszowską w serwisie Wirtualna Polska w 2017 r..

Uratowała mu życie

Halina Wołłowicz uratowała później życie Rajmunda Kaczyńskiego namawiając go opuszczenie kwatery mieszczącej się przy ul. Puławskiej 132 w Warszawie.

– Przeszliśmy do naszej kwatery na Puławskiej 132. Tam odnalazł nas Rajmund Kaczyński. Gdy go zobaczyłam, powiedziałam mu, żebyśmy poszli na świeży grób jednego z kolegów. Żachnął się, że dopiero co do mnie przyszedł, a mnie już gdzieś niesie. Jednak poszedł. Wyszliśmy na zewnątrz, pokonaliśmy może z pięćdziesiąt metrów i nagle pocisk uderzył dokładnie w ten budynek. Wszyscy, którzy się w nim znajdowali, zginęli. Można powiedzieć, że uratowałam sobie i Rajmundowi życie – wspomina ciotka Komorowskiego na łamach książki „Dziewczyny z Powstania”.

W zupełnie innym kontekście ojca braci Kaczyńskich wspominała inna uczestniczka Powstania Warszawskiego, Hanna Stadnik – łączniczka i sanitariuszka. – Powiedział: „moim dzieciom nie wolno dać władzy, bo zniszczą każdego, kto będzie od nich lepszy, bo są złośliwi”. Ojciec, jeśli to mówi, to wie, co mówi – powiedziała w 2018 r. w rozmowie z Katarzyną Kolendą-Zaleską. Dodała, że Lech się zmienił a wychowała go żona Maria. – Jak prawie każda żona męża – wyjaśniła Hanna Stadnik.

Źródło: Wp.pl/TVN24

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *