Były prezes PZPN wspomniał Lecha Kaczyńskiego. O tej wpadce mówili wszyscy! „To było w sumie zabawne”

Każdy prezes PZPN chcą nie chcąc spotyka się z politykami. Nie inaczej było z Michałem Listkiewiczem, który przypomniał słynną wpadkę Lecha Kaczyńskiego.

Politycy, sport i PZPN

Te dwa światy niby tak odległe, a jednak tak bliskie. Sport i polityka od zawsze się przenikają, co często budzi niezadowolenie kibiców. Ileż to razy politycy chcieli zapunktować o potencjalnych wyborców na meczach piłki nożnej, siatkówki czy otwarciu ważnej imprezy, a kończyło się buczeniem i gwiazdami. Oj, wie coś na ten temat choćby Ryszard Czarnecki, który bywał wygwizdywany na meczu siatkarzy z Finlandią, zawodów żużlowych w Bydgoszczy.

Na imprezach sportowych, szczególnie tych najwyższej rangi, chętnie pojawiają się też najważniejsze osoby w państwie. Aleksander Kwaśniewski często pojawiał się na skoczniach, gdy cała Polska skakała razem z Adamem Małyszem, Andrzej Duda lubi wyskoczyć na PGE Stadion Narodowy z biało-czerwonym szalikiem, by wesprzeć naszych kopaczy, a były premier Mateusz Morawiecki tak bardzo zbliżył się do reprezentacji, że naobiecywał piłkarzom ogromne premie, co w efekcie doprowadziło do wybuchu wielkiej afery i zwolnienia selekcjonera Czesława Michniewicza.

Teraz Michał Listkiewicz, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, w felietonie dla „Super Expressu” przypomniał czasy, gdy pełnił tę rolę. I przy okazji przypomniał Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego, których miał okazję poznać.

Artur Borubar był hitem internetu

– Poza Aleksandrem Kwaśniewskim polscy prezydenci byli sportowymi abnegatami, za to lubili się grzać w cieple sukcesów gwiazd. Starał się Lech Kaczyński, którego sportowa wiedza była bardziej encyklopedyczna niż praktyczna, ale Kazimierza Górskiego uhonorował ważnym krzyżem i przyznał obywatelstwo kilku piłkarzom reprezentacji – napisał Michał Listkiewicz.

Były prezes PZPN przypomniał też słynną wpadkę Lecha Kaczyńskiego, który udzielił wywiadu po meczu reprezentacji Polski z Austrią (ten słynny mecz z rzutem karnym przeciwko naszym w doliczonym czasie gry) na Euro 2008.

– Co prawda czasami przekręcał nazwiska, ale to było w sumie zabawne. Któż nie pamięta słynnego Borubara vel. Boruca? – napisał Listkiewicz.

Źródło: Se.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *