Dlaczego książę William wybrał się na kolację akurat do TEGO lokalu? Ekspert nie ma wątpliwości
Do Polski przybył książę William. Następca tronu Wielkiej Brytanii w środowy wieczór odwiedził warszawski lokal dla osób LGBT. – Program wizyty jest szczegółowo opracowany i nie ma przypadkowych miejsc, w których książę się pojawia – komentuje Janusz Sikora, ekspert od protokołu dyplomatycznego.
Następca brytyjskiego tronu, książę Walii William, przybył do Polski w środę 22 marca. To była spora niespodzianka, jego wizyta nie była wcześniej ogłaszana. Plan wizyty był napięty – książę William najpierw pojechał do Rzeszowa, gdzie spotkał się z brytyjskimi żołnierzami z pułku the Queen’s Royal Hussars, potem przybył do Warszawy.
W stolicy książę William spotkał się z Rafałem Trzaskowskim.
– Miałem dziś zaszczyt gościć w Miasto Stołeczne Warszawa Jego Królewską Wysokość Księcia Walii. Wspólnie odwiedziliśmy punkt dla uchodźców przy ul. Wołoskiej. Dziękuję za wizytę, za zaangażowanie, za całe wsparcie okazywane naszym ukraińskim przyjaciołom – relacjonował w mediach społecznościowych prezydent Warszawy.
Co ciekawe, spotkanie z Andrzejem Dudą zostało zaplanowane dopiero na następny dzień. Ta kolejność zapewne nie spodobała się w obozie władzy. Podobnie jak lokal, do którego William wstąpił w środowy wieczór. Książę Walii został zlokalizowany w barze przyjaznym osobom LGBTQ+ na warszawskim Śródmieściu. Eksperci nie mają wątpliwości, że lokal został starannie wybrany.
– Nie ma się co łudzić, że taka wizyta w klubie to przypadek. Jeśli chodzi o rodzinę królewską, to program wizyty jest szczegółowo opracowany i nie ma przypadkowych miejsc, w których książę się pojawia. Nie ma tak, że sobie spontanicznie wybiera miejsce, gdzie zje kolację – mówi w rozmowie z „Faktem” Janusz Sikora, specjalista do spraw protokołu dyplomatycznego. Jego zdaniem książę Walii wykonał „silny sygnał”.
– Gdy ten klub określany jest jako lokal o określonym profilu, to jest to taki sygnał, że dyskryminacja kogokolwiek to są rzeczy niedopuszczalne. To taki łagodnie wykonany, silny sygnał, który pokazuje, że następcy tronu jest bliżej do Trzaskowskiego. Wygląda to na mocne wsparcie sił demokratycznych w Polsce – ocenia Sibora. – I odczytałbym to nawet szerzej, bo nie chodzi tylko o środowiska LGBT, ale ma szerszy kontekst – dodaje ekspert. Ciekawe, co na to TVP…
Źródło: Fakt