Norbi idzie śladami Brzozowskiego i tłumaczy, że nie był zatrudniony w TVP. „Na żadnej umowie, na niczym”
Norbi przekonuje, że nie boi się zwolnienia z TVP. Jak się kogoś wyrzuca, to najpierw trzeba go zatrudnić – przekonuje w rozmowie z”Faktem”.
Za czasów rządów PiS – także w Telewizji Polskiej – Norbi był jedną z twarzy rozrywki w TVP. Najpierw autor przeboju (jedynego) „Kobiety są gorące” prowadził teleturniej „Jaka to melodia”, następnie zamieniono go miejscami z Rafałem Brzozowskim, który prowadził „Koło fortuny”. I tak już zostało do końca.
Nie da się go zwolnić. Zaskakująco tłumaczy
Teraz dziennikarze „Faktu” postanowili zapytać Norbiego o jego przyszłość w TVP, tym bardziej, że każdego dnia dowiadujemy się o kolejnych roszadach. Co na to sam zainteresowany? Udzielił zaskakującej odpowiedzi. – Mnie się nie da wyrzucić z telewizji, bo nie byłem tam żadnym na kontrakcie.
Jak się kogoś wyrzuca, to najpierw trzeba go zatrudnić. Ja nie byłem na żadnej umowie, zleceniu, ani kontrakcie, na niczym – wyjaśnił.
Rozumiemy, że skoro był „na niczym” to po prostu przychodził do studia czysto hobbystycznie, właściwie nikt go tam nie zaprosił. Przechodził z tragarzami i tak wyszło. – Nie wiadomo, czy nadal będę prowadził „Koło Fortuny”. Skończyliśmy nagrywać nowe odcinki w maju, czyli pół roku temu. Nagraliśmy je do kwietnia tego roku. Tylko teraz jest pytanie co dalej? Czy dalej to robimy, czy nie? – zastanawiał się w rozmowie z „Faktem”.
Ciekawe, bo w podobnym stylu na pytanie o zwolnienie z TVP zareagował jakiś czas temu wspomniany Rafał Brzozowski. — Nie rozumiem, dlaczego dzwonicie państwo do mnie w tej kwestii. Proszę pana, ja nie pracuję w TVP. Nie jestem w niej zatrudniony i nigdy nie byłem. To zupełnie inna forma współpracy polegająca na tym, że jestem właścicielem firmy, która podpisuje kontrakt na prowadzenie programu czy występ na „Sylwestrze Marzeń – wyznał pod koniec roku w rozmowie z serwisem Onet.
Wracając do Norbiego. Jakiś czas temu gościł w podcaście u Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego. W pewnym momencie prowadzący „Koło fortuny” został zapytany o pracę w TVP i ewentualnego kaca moralnego.
– W kontekście samobójczej śmierci syna Magdaleny Filiks, 15-letniego chłopca, Mikołaja. Zadam ci to pytanie z dużą delikatnością – zaczął Wojewódzki. – W jego śmierć wpisana była nagonka, która płynęła z mediów publicznych – od Radia Szczecin, przez TVP, TVP Info. Warto mieć, nawet będąc tak pasywnym jak ty, takich kolegów z pracy? – zapytał Norbiego gospodarz podcastu.
– Słuchaj, czy ja kogoś zabiłem? Czy ja kogoś okradłem? Ty jesteś moim kolegą i ty. No halo, panowie – zaprotestował Norbi.
Źródło: Fakt