Zakończą wojnę na Ukrainie, ale Rosja się… nie zatrzyma? Rysuje się niepokojący scenariusz. „Wciągnięcie w konflikt”
Wiele osób uważa, że w 2025 r. wojna na Ukrainie się zakończy. Czy to jednak prawda, czy może konflikt potrwa nadal i wejdzie nawet w nową fazę?
Wojna na Ukrainie dobiegnie końca?
Czy wojna na Ukrainie zakończy się już w 2025 roku? Wiele osób uważa, że nowa administracja Białego Domu może ją zakończyć – po prostu dogada się z Kremlem i… po sprawie.
Tyle że to wszystko nie jest takie proste. Po pierwsze, kluczowe będą warunki pokoju. Historia zna przypadki takich traktatów pokojowych, które były tylko przerwą w rozgrywce mocarstw: na usta ciśnie się traktat wersalski. Jest jednak jeszcze lepszy przykład, choć mniej znany: traktat z Amiens.
Nowe Amiens?
Chodzi o pokój, jaki na początku XIX w. rewolucyjna Francja zawarła z wrogą sobie koalicją europejskich państw. Wydawało się, że wojna na Starym Kontynencie dobiegła w końcu końca. Tyle że nowy władca Paryża, Napoleon Bonaparte, i elity z Londynu postanowiły inaczej. Dlaczego? Nie wchodząc w szczegóły chodziło o to, że żadna ze stron nie była w pełni zadowolona z warunków traktatu. Efektem były dalsze wojny.
Co jednak wspólnego mają Ukraina i Rosja z XIX-wiecznymi wojującymi ze sobą krajami? To, że teraz też grozi nam zawarcie „nowego Amiens”. Rosja chce rozbioru Ukrainy: zajęcia na stałe części jej terytoriów i, co prawda, pozostawienia reszty kraju, ale w postaci bezwolnego tworu, który nie będzie mógł prowadzić samodzielnej polityki zagranicznej. Kijów nie może się na to zgodzić. Tak samo jak Waszyngton, który straciłby w regionie sojusznika, co z kolei osłabiłoby pozycję USA i sprowokuje pytania o wiarygodność Amerykanów.
Oczywiście, obie strony mogą pójść na kompromis i dogadać się co do pokoju. Tyle że będzie to tylko przerwa w walkach.
Gospodarka, głupcze!
Jest jeszcze jeden argument przemawiający za dalszą wojną. To gospodarka. Rosja przestawiła się na produkcję wojenną, armia zatrudnia ponad milion ludzi. Takiej machiny nie można z dnia na dzień zatrzymać, bo doprowadzi to do kryzysu gospodarczego: na rynek pracy wróci nagle ogromna liczba mężczyzn, dla których nie będzie zajęcia – nie trudno w takich warunkach o niepokoje społeczne. Kreml musi brać to pod uwagę. W efekcie Rosja może potrzebować kolejnych konfliktów. Co gorsza, niekoniecznie na Ukrainie, ale np. w państwach bałtyckich. A to już fatalna dla nas wiadomość, bo najpewniej będzie to oznaczało wciągnięcie Polski w konflikt.