Wszyscy go znienawidzili, nawet Tusk chciał go „zabić”. 16 lat temu Polacy przeżyli traumę. „Wyjątkowo paskudny wieczór”

Reprezentacja Polski gra drugi mecz na EURO 2024. Rywalem Biało-Czerwonych jest Austria. Budzi to traumatyczne wspomnienia. Chodzi o legendarne spotkanie sprzed 16 lat, po którym nawet premier Donald Tusk chciał „zabić” angielskiego sędziego Howarda Webba.

Trudne EURO

Polska i wielkie piłkarskie turnieje w XXI roku to specyficzna relacja. Z jednej strony pojawiamy się na nich regularnie, z drugiej – nie potrafimy nic ugrać.

Jedyny dobry turniej to EURO 2016, gdy ekipa Adama Nawałki ugrała ćwierćfinał, poza tym tylko raz, na mundialu w 2022 roku, wyszliśmy z grupy. A i tak nikt nie wspomina tego turnieju z sentymentem, w świadomości kibiców zostały siermiężna gra i afera premiowa.

Do Niemiec Polacy pojechali w zasadzie jak na ścięcie, bo i ostatni rok w polskiej piłce to była droga przez mękę (porażki z Mołdawią i Albanią), a i grupa wylosowała się fatalna (Holandia, Austria i Francja). No i ta kontuzja Roberta Lewandowskiego… Z drugiej strony ostatnie mecze pod wodzą Michała Probierza wlały troszkę optymizmu – nie na tyle, by wdziać husarskie skrzydła i pompować balonik, ale przynajmniej by oczekiwać solidnej gry i uniknięcia kompromitacji. Pierwszy mecz, z Holandią, Biało-Czerwoni przegrali 1:2, ale zaprezentowali się korzystnie. Paradoksalnie kibice bardziej docenili tę ładną porażkę, niż brzydki remis z  Meksykiem z mundialu 2022.

Mecz z Austrią jest praktycznie spotkaniem o awans – regulamin EURO zakłada, że z grupy mogą wychodzą 4 drużyny z trzecich miejsc w grupie, wygrana daje realną szasnę na wyjście z grupy. Ale oczywiście Austriacy nie dadzą nic za darmo. Nawet bez największej gwiazdy, Davida Alaby z Realu Madryt, to wciąż mocna drużyna i w starciu z nami będzie faworytem. W meczu z Francją przegrali co prawda 0:1, ale zaprezentowali się bardzo dobrze.

Mecz w Wiedniu

Ten mecz obudzi traumatyczne wspomnienia. Chodzi oczywiście o legendarne spotkanie Austria-Polska z EURO 2008. Przypomnijmy tło: drużyna Leo Beenhakkera rozgrywa fantastyczne eliminacje, których symbolem staje się wygrana 2:1 z Portugalią w Chorzowie po dwóch golach Ebiego Smolarka. Na turnieju oglądamy jednak cień tamtej ekipy. Łatwą porażkę z Niemcami 0:2 na otwarcie jeszcze można usprawiedliwić. Po prostu trzeba wygrać w meczu o wszystko z Austrią, gospodarzem turnieju. Wówczas ekipą tak słabą, że austriaccy kibice stworzyli kpiącą petycję, by wycofać się z turnieju.

Tymczasem 12 czerwca 2008 roku w Wiedniu, na oczach prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Polacy zagrali przeraźliwie słabo. Pierwsze pół godziny to był prawdopodobnie najgorszy występ obrony w całej historii EURO 2008. W grze utrzymywał nas będący w kapitalnej formie Artur Boruc.

Wielki mecz Boruca! – krzyczał podenerwowany przebiegiem meczu komentujący tamten mecz Roman Kołtoń.

A potem przyszła 30 minuta, Marek Saganowski podał ze skrzydła do Rogera Guerreiro a ten strzelił pierwszego, historycznego gola dla Polski w finałach EURO. Fakt faktem, był wówczas na spalonym, ale to nie były czasy VAR.

Wróg publiczny nr jeden

Wystarczyło to dograć. Ale się nie udało. Doliczony czas gry, rzut wolny dla Austriaków. Dośrodkowanie, nagle gwizdek angielskiego sędziego Howarda Webba. Rzut karny! Łysy Brytyjczyk dopatrzył się pociągnięcia za koszulkę austriackiego piłkarza. Nawet będący w wyśmienitej formie Artur Boruc nie obronił jedenastki. Zremisowaliśmy 1:1, potem przegraliśmy 0:2 z Chorwacją i zakończyliśmy turniej w zbiorowej traumie i narodowej nienawiści do sędziego.

Nie wierzę w rzuty karne w 90. minucie gdy gospodarze przegrywają – mówił na gorąco po meczu prezydent Lech Kaczyński. – Było bardzo dobrze do 92 minuty. Polacy grali w pierwszych 25 minutach słabo, później lepiej, w drugiej połowie bardzo dobrze. Jak zawsze w paru przypadkach zabrakło wykończenia akcji, ale i Austriakom brakowało. Mecz był wyrównany, z lekką przewagą Polski, więc to zwycięstwo 1:0 nam się należało – analizował Kaczyński w rozmowie z Polsatem. To w tym wywiadzie narodziły się legendarne ksywki „Prejro” i „Borubar”.

Który zawodnik najbardziej panu zaimponował, panie prezydencie? – zapytał dziennikarz Polsat Sport.

Roger Perejro, ale dobry był też nasz bramkarz Artur Borubar – odparł Lech Kaczyński. Roger nazywał się Guereirro, a bramkarz to oczywiście Boruc. Istnieje też teoria, że Kaczyński powiedział „Artur Boruc bardzo”. W każdym razie – ta ksywka już do legendarnego bramkarza przylgnęła.

Ówczesny premier Donald Tusk nie gryzł się w język.

Dzisiaj, jako premier polskiego rządu, muszę mówić w sposób spokojny, wyważony, ale wczoraj wieczorem mówiłem zupełnie inaczej. Chciałem zabić – mówił po meczu. – Dobrze wiecie, kogo. Jak każdy polski kibic – dodał ówczesny szef rządu.

Ja tak sobie jako kibic pomyślałem: lepiej było przegrać w pierwszej połowie ten mecz, gdy Austriacy mieli uczciwie wypracowane okazje. A nie w 93. minucie przez taki ewidentny błąd. To zawsze boli o wiele bardziej. Wczoraj miałem wyjątkowo paskudny wieczór, jak wszyscy – mówił Tusk. A będący wówczas ministrem sporty Mirosław Drzewiecki nazwał Webba „oszustem, nie sędzią”.

Ta wypowiedź nie pozostała niezauważona w zagranicznych mediach.

Nie ma co się dziwić temu, że internetowe portale zostały w piątek zasypane pogróżkami pod adresem sędziego, skoro sam premier nosił się z takimi morderczymi zamiarami – napisał wówczas „The Times”. Webb stał się wrogiem publicznym nr jeden w Polsce. Rykoszetem dostał… inny Howard Webb, imiennik sędziego, który zaczął otrzymywać pogróżki. Jak wspominał ten „prawdziwy Webb” w swojej autobiografii, gdy przyleciał do Salzburga sędziować kolejny mecz EURO, podszedł do niego ochroniarz.

Witamy w Salzburgu, panie Webb – powiedział i rozejrzał się uważnie. – Nie pozwolimy im, żeby pana tutaj zabili.

Avatar photo
Dominik Kwaśnik

Z portalem Crowdmedia.pl związany jestem od 2020 roku jako autor artykułów i wydawca. Współpracowałem także z portalem Wiadomo.co, gdzie budowałem dział sportowy, tworząc newsy, reportaże i felietony o tematyce sportowej. W 2019 roku pracowałem też w grupie Iberion, gdzie tworzył artykuły newsowe. W przeszłości współtwórca i autor tekstów (recenzje, wywiady, artykuły specjalistyczne) dla bloga literacko kulturalnego Bookznami.pl. Mam też doświadczenie jako reporter radiowy z praktyk w internetowym Radiu WWW, dla którego przygotowywałem relacje z wydarzeń kulturalnych.

Z wykształcenia – polonista i filmoznawca, absolwent warszawskiego Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Uczęszczał do Akademii Filmu i Telewizji w Warszawie. Przedsiębiorca, od blisko 10 lat prowadzący firmę zajmującą się różnego rodzaju pracami graficznymi - od przygotowywania kreacji reklamowych po skład książek. Po godzinach – współtwórca vloga o tematyce piłkarskiej „Zielony Stolik”, gdzie odpowiadam też za montaż wideo. Miłośnik dobrej książki, dobrego filmu i dobrego meczu, pasjonat historii i podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *