Wpadka Semeniuk na antenie, goście programu aż się uśmiali. Chodziło o… Tuska
W programie TVN 24 „Kawa na ławę” wiceminister rozwoju Olga Semeniuk-Patkowska stwierdziła, że prowadzący cechuje się „podwójnymi standardami” zachowania wobec gości. Potem było już jednak… zabawniej.
Kawa na ławę z lapsusem słownym
Konrad Piasecki, który prowadził program, przypomniał zdarzenie z poniedziałku. Warszawska prokuratura okręgowa wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień w 2014 r. przez Donalda Tuska. Wszystko dzieje się na podstawie zawiadomienia, które złożył w listopadzie 2022 r. Marek Falenta, bohater afery taśmowej, i odnosi się do kontroli w spółce Składy Węgla.
– Jaki jest sens wszczynania śledztwa w 2023 r., dotyczącego wydarzeń z 2014 r., i to w dodatku za rzecz, za którą PiS powinno przypinać Tuskowi medale, czyli za utrudnianie handlu rosyjskim węglem? – zapytał Piasecki Olgę Semeniuk-Patkowską.
– W trakcie trwającej wojny podwyższanie świadomości społecznej zawsze ma sens. (Uruchomienie śledztwa – red.) łączy się z faktem, że w 2014 r. pan Donald Tusk był premierem i zawiadywał wieloma tematami związanymi z relacjami polsko-rosyjskimi – odpowiadała mu polityk PiS. Dodała, że to wszystko „nie ma na celu szukania haków na Tuska”. Chodzi tylko o „podwyższenie świadomości społecznej” w kwestii dawnych działań rządu PO-PSL.
To jednak nie zamknęło całkiem tematu. Potem polityk PiS, nie chcąc odpowiedzieć na pytanie zadane przez posłankę KO Kamilę Gasiuk-Pihowicz o sprawę elektrowni w Ostrołęce, zarzuciła Piaseckiemu, że ten „stosuje podwójne standardy” wobec gości.
– Mi pan przerwał, ale gdy inni goście się wypowiadają, mówią nie na temat, to im pan nie przerywa – krytykowała dziennikarza.
Piasecki bronił się tym, że inni politycy „przynajmniej starali się odpowiadać na pytanie, gdy ona mówiła zupełnie wymijająco”. Semeniuk-Patkowska próbowała się bronić. I wtedy zrobiło się najzabawniej.
Błąd polityk PiS
– Państwo tu od 15 minut rozmawiacie o Donaldu Tusku i Falencie, a nie rozmawiacie o tym, tych umowach energetycznych, które były podpisywane od 2008 r. przez rząd Tuska – powiedziała, czym wywołała śmiech innych. Chodziło oczywiście o złe odmienienie imienia lidera PO.
Kiedyś podobny błąd popełnił. Zbigniew Ziobro. Zrobił to podczas kampanii wyborczej jesienią 2007 r., gdy groził opozycji ujawnieniem pewnych faktów ws. politycznych afer.
– Będą one robić nie mniejsze wrażenie niż te, które ujrzeliście państwo wczoraj. I będą mówić nie tyle o panu Januszu Kaczmarku i jego wspólnikach w przestępstwie, ale będą też mówić o panu Donaldu Tusku, o panu Olejniczaku, panu Giertychu i panu Lepperze – mówił wtedy polityk.
Kilka dni Tusk zwrócił się do niego publicznie: „Zbigniewu Ziobru”.
Źródło: TVN 24/Dziennik Gazeta Prawna, wp.pl