W Sejmie obrady, a były wiceminister z PiS popijał winko w restauracji. Ale większym problemem jest to, co zrobił potem
28 listopada Sejm bardzo późno zakończył posiedzenie. Nie wszyscy dotrwali do końca. Gdy trwały obrady, były wiceminister Artur Soboń siedział już w restauracji na kolacji. Ale to nie był największy problem.
Soboń łączy winko i rower
Kto oglądał posiedzenie Sejmu we wtorek 28 listopada, widział, że pod wieczór sala plenarna świeciła już pustkami.
Jak dowiedział się „Fakt”, były wiceminister Artur Soboń z PiS o godzinie 21:00 był już na kolacji w restauracji, która położona jest nieopodal parlamentu. Pół biedy w tym, że nie siedział w sejmowych ławach. Największym problemem jest fakt, że były wiceminister popijał wino, a następnie wsiadł na rower i ruszył w drogę powrotną. Dziennikarze „Faktu” przyłapali go, jak przejeżdżał przez przejście dla pieszych. Zgodnie z przepisami, powinien w tym momencie zejść z roweru i przeprowadzić pojazd przez jezdnię.
Dziennikarze „Faktu” zwrócili się do samego zainteresowanego z prośbą o komentarz do sprawy. Soboń nie wypierał się, przyznał, że rowerowa przejażdżka po winie miała miejsce.
– W dniu 28 listopada byłem w Sejmie, brałem udział w obradach i głosowaniach, co łatwo sprawdzić. Rzeczywiście wieczorem poszedłem obok Sejmu na kolację, gdzie do kolacji wypiłem kieliszek wina, nie przekraczając dopuszczalnej normy alkoholu – przekazał „Faktowi” polityk. – Potwierdzam również, że przejechałem do Sejmu rowerem i rowerem wróciłem, co zresztą każdemu polecam. Jeśli gdzieś przejechałem na przejściu bez ścieżki rowerowej obok, to oczywiście mój błąd i za to przepraszam – dodał. Jak zapowiedział, „jako zadośćuczynienie” wpłaci 500 zł na wybraną organizację pożytku publicznego wspierającą bezpieczeństwo w ruchu drogowym.
Ekspert ocenia
„Fakt” zapytał o sprawę inspektora Marka Konkolewskiego, który jest ekspertem z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jak wskazał inspektor, nie ma dawki alkoholu, która byłaby akceptowana z punktu bezpieczeństwa.
– Oczywiście nie jesteśmy w stanie udowodnić, w jakim stanie po tym winie znajdował się pan poseł, ale to jest balansowanie nad przepaścią. To jest szukanie problemów. To są złe przyzwyczajenia. Naprawdę brzydko. Zachował się nieodpowiedzialnie – powiedział ekspert. Jak dodał, ma nadzieję, że polityk wyciągnie z tej lekcji wnioski.
Źródło: Fakt