W PiS już wiedzą, że to koniec. Nowe zadanie Mateusza Morawieckiego tylko to potwierdza

PiS jeszcze płynie, ale kra nad nimi zamarza. I wiedzą, że to już koniec rządów, o czym świadczy nowe zadanie Mateusza Morawieckiego.

Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica uzyskały wyniki wyborcze pozwalające na zmontowanie koalicji dysponującej większością sejmową w sile 248 mandatów. PiS musi się zadowolić 194 posłami, a Konfederacja o 18. Finał jest taki, że najpóźniej w połowie grudnia powstanie nowy rząd.

We wtorek liderzy KO, Trzeciej Drogi i Lewicy wystąpili wspólnie na konferencji prasowej, gdzie jeszcze raz potwierdzili, że stworzą rząd.

Wiadomo też, że rozmowy koalicjantów są zaawansowane, a kandydatem na premiera jest Donald Tusk. Andrzej Duda może grać na czas, politycy PiS i TVP mogą jeszcze zaklinać rzeczywistość, ale to już koniec rządów Jarosława Kaczyńskiego. Potwierdziły to sobotnie wpisy Tuska i Roberta Biedronia po koalicyjnych negocjacjach.

Nowa rola Morawieckiego

– Jesteśmy gotowi. Ukradną pewnie jeszcze trochę czasu, ale to wszystko, na co ich stać. Nie zmarnujemy Waszego zwycięstwa – napisał lider Platformy Obywatelskiej na Twitterze. Podobny wpis pojawił się u Biedronia z Lewicy. – Jesteśmy gotowi. Europejska, nowoczesna, otwarta i sprawiedliwa Polska naszych marzeń już za chwilkę. Nie zmarnujemy Waszego zwycięstwa – napisał polityk.

Gotowości opozycji do przejęcia władzy nie rozumie m.in. Andrzej Duda. – Mamy dzisiaj dwóch poważnych kandydatów do stanowiska premiera. Mamy dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i które mają swojego kandydata na premiera. Jedną grupą jest Zjednoczona Prawica, którą reprezentowali przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości – poinformował w specjalnym oświadczaniu prezydent. Jak dodał Duda, „drugą grupą jest Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga oraz Lewica”.

Wygląda jednak na to, że wszystko jest tylko politycznym teatrzykiem i grą na czas. Z bolesnej porażki doskonale zdają sobie też sprawę w samym PiS-ie. Według informacji serwisu Interia, w partii Jarosława Kaczyńskiego powstała już specjalna grupa, której zadaniem będzie rozliczanie nowego rządu i składanych przez Tuska obietnic wyborczych. Na jej czele stanie sam Mateusz Morawiecki.

Źródło: Interia

5 Odpowiedzi na W PiS już wiedzą, że to koniec. Nowe zadanie Mateusza Morawieckiego tylko to potwierdza

  1. Piotr pisze:

    Hołota ryżego, typowy jego elektorat. Wyzwiska, bo na nic stan psychiczny i umysłowy nie pozwala.

  2. Piotr pisze:

    Barbarzyńcy nadchodzą
    Jarosław Bratkiewicz, politolog, były dyplomata i absolwent rosyjskiej MGIMO na łamach „Gazecie Wyborczej” po raz kolejny wylewa na Polaków hektolitry jadu maskowane uczonym językiem i nawiązaniami literackimi. „Nie żywię ‘oddania’ Polsce, gdzie rządzi PiS. Bo ‘lud pisowski’ oddał ją w pacht – za ‘chleb’ (‘500 plus’, trzynastą emeryturę itp.) i za ‘igrzyska’ (szczucie na proeuropejskie elity) – rozjuszonym koczkodanom: w konfederatce, koloratce i z karabelką”.
    Jarosław Bratkiewicz, od 1992 do 2021 r. zatrudniony w MSZ, w latach 1997-2001 ambasador RP na Łotwie, absolwent m.in. moskiewskiej uczelni MGIMO.
    Tym razem Bratkiewicz dokonuje kolejnego uderzenia. W mądrze brzmiące słowa i liczne porównania literackie ubiera najobrzydliwszy jad pod adresem Polaków – zwłaszcza tych, którzy popierają PiS.
    Oto niektóre „ezopowe” myśli Bratkiewicza
    Już w latach 2006-07 w polskiej polityce, ponad powagą spraw i celów państwowych, rozhuśtała się iście małpoludzia czereda. Czyli rządzący PiS i nabożnie otaczający tę partię „lud pisowski”
    Uprawiana przez nich polityka godnościowa i suwerenistyczna, huczna i awanturnicza, przypominała – żywcem wzięte z „Księgi dżungli” Rudyarda Kiplinga – poczynania ludu małpiego (Bandar-log). Który „wrzeszczał przez cały dzień, wychwalając się, iż jest ludem wielkim, zdolnym do czynów niezwykłych”. Naprawdę zaś był „głupi, zły, niechlujny, bezczelny, nie posiadał odrobiny wstydu, a pałał jednym tylko pożądaniem: żeby inne ludy puszczy zwracały nań uwagę. (…) Najczęściej po całych dniach wył przeraźliwie, śpiewał piosenki (…), wyzywał na bój wszystkie ludy kniei”
    Gnostycki pierwiastek w pisowskiej teorii i praktyce sprowadza różnorodność świata do konwulsyjnych starć dobra i zła
    Wedle pisowców zło się czai w naszym bliskim otoczeniu: w Niemczech, Unii Europejskiej, Rosji, wśród transnarodowych „lewaków” i „pedałów”. Polska „typu pisowskiego”, a więc Rzeczpospolita sarmacka oraz sanacyjna II RP, zbierała cięgi od „sił zła”, wyraźnie przytłaczających ją materialnie i bezspornie lepiej zorganizowanych. Toteż Polska PiS-u chaotycznie się zbroi, choć swą polityką tyleż czupurną, co bezmyślną, sama ściąga zagrożenia na swą głowę. Skłóciwszy Polskę ze wszystkimi znaczącymi partnerami międzynarodowymi, pisowcy – jak na osobowości histeryczne przystało – paradują z mocarstwową gębą, wygrażają Berlinowi, Brukseli, Moskwie, Pradze, a nawet Kijowowi
    Komisję ds. zbadania wpływów rosyjskich autor tekstu w „GW” porównuje do czystek stalinowskich.
    Rzeczywiście, nie żywię „oddania” Polsce, gdzie rządzi PiS. Bo „lud pisowski” oddał ją w pacht – za „chleb” („500 plus”, trzynastą emeryturę itp.) i za „igrzyska” (szczucie na proeuropejskie elity) – rozjuszonym koczkodanom: w konfederatce, koloratce i z karabelką. Uważam, co więcej, że Polska pod rządami PiS-u utraciła szacunek w świecie zachodnim niczym tandetny cyrk z mocarzami podnoszącymi tekturowe sztangi i treserami świń przemalowanych na tygrysy. Zyskała poważanie tylko na straganach na lewo i prawo od Hermenegildy
    I „lud pisowski”, skupiony w trzódkę, którą PiS wypuszcza na wypas, pasterzą zaś księża-dobrodzieje, wywdzięcza się Kaczyńskiemu – jak kilkadziesiąt lat temu komunie – za dobrodziejstwa zapomóg oraz gościńców socjalnych i zwłaszcza za pognębienie „salonu” i „mądrali”. Jest mu tak wdzięczny, że nie wie, w co prezesa całować

  3. Piotr pisze:

    Co wy tam Jędrusik fansolicie, jeszcze ryży nie objął teki premiera, a już wieszczycie koniec. Jak ryży dojdzie, to skończy się pana złota wolność medialna, będzie pan od rana do wieczora chwalił swego pana, a ten od czasu rzuci panu jakąś „kość”. Nawet chciałbym, żeby ta miernota została ponownie premierem, bo wkrótce się okaże, że wyżej tyłka nie przeskoczy, nie jest też w stanie zmienić swoich wyssanych z mlekiem matki przyzwyczajeń. A to przecież leń śmierdzący, któremu nie chce się pracować, który nie lubi czytać, także rządowych tekstów, którego serce bije w Berlinie i Moskwie, a Polski i Polaków tak naprawdę nienawidzi, i marzy mu się objęcie funkcji po oszustce z przyimkiem von.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *