To nie jad kiełbasiany zabił mężczyznę, który zjadł zatrutą galaretę?! Nowa teoria lekarzy. „To nie było zatrucie pokarmowe”
Co było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny, który zatruł się galaretą kupioną na targu w Nowej Dębie? Jest na ten temat nowa teoria.
O zatrutej galarecie z Nowej Dęby cała Polska usłyszała w minioną sobotę. Na lokalnym targowisku, jak zwykle, pojawiło się małżeństwo, które prosto z samochodu oferowało swoje domowe wyroby. Problem w tym, że sprzedawane mięso nie miało żadnych badań, a co za tym idzie na jego sprzedaż nie było pozwolenia. Niestety, nie brakowało też chętnych na ich ofertę.
Niestety, efekty ich mięsnego biznesu są opłakane. W sobotę zmarł mężczyzna, który zjadł zatrutą galaretę. Jego żona (na szczęście nie zdążyła zjeść galarety) zadzwoniła po karetkę, ale reanimacja w drodze do szpitala zakończyła się niepowodzeniem. Wiadomo, że łącznie sprzedano sześć galaretek.
Dwie kolejne osoby po otrzymaniu alertu SMS zgłosiły się na policję, a dwie emerytki, które również kupiły wyroby „wędliniarzy” w poważnym stanie trafiły do szpitala. Do tej pory nie wiadomo, co z szóstą galaretą i jej nabywcą.
Co było przyczyną zgonu?
W środę odbyła się sekcja zwłok mężczyzny, który zjadł zatrutą galaretę. – Sekcja została przeprowadzona, ale biegli nie byli w stanie wskazać bezpośredniej przyczyny zgonu bez przeprowadzenia szczegółowych badań histopatologicznych – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prokurator Andrzej Dubiel.
Jaka więc była przyczyna zgonu mężczyzny? Pierwsza teoria mówiła o zatruciu jadem kiełbasianym. Lekarze mają jednak co do tego pewne wątpliwości i skłaniają się ku innej teorii. – Ze względu na przebieg tych zdarzeń i wszelkich procesów, jakie miały miejsce, jesteśmy zdania, że nie było to zatrucie pokarmowe tylko zatrucie jakimś konserwantem – powiedział w rozmowie z TVN Tomasz Białek p.o. zastępcy dyrektora ds. lecznictwa Szpitala Powiatowego w Nowej Dębie.
Jak informuje „Fakt”, lekarze podejrzewają, że konserwantem tym mógł być azotyn sodu. Często stosuje się go przy peklowaniu mięsa i używany zgodnie z normami jest bezpieczny. Jednak w nadmiarze może prowadzić nawet do śmiertelnych zatruć.
Do tragedii mógł się też pośrednio przyczynić COVID-19, a konkretnie jego następstwa. Kilka lat temu zmarły mężczyzna przechorował koronawirusa, a w konsekwencji utracił smak i węch. Być może gdyby nie to, wyczułby, że galareta smakuje źle.
Źródło: Se.pl/Fakt.pl