To dlatego policjanci śledzili Kołodziejczaka? Ekspert mówi o „szopce” z udziałem funkcjonariuszy
Michał Kołodziejczak był przez cały dzień śledzony przez policję. Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendanta Głównego, mówi o szopce.
Michał Kołodziejczak zrobił w poniedziałek konferencję prasową pod siedzibą TVP. Później przemieszczał się po mieście, a za nim patrol policji. Nagranie z z konfrontacji z policją cały czas krąży po sieci. – Proszę państwa, absurdalna sytuacja. Przypadkowo ciągle policja za nami chodzi, kiedy jesteśmy w Warszawie na konferencji – mówił lider AgroUnii.
Najbardziej zabawny moment jest od 1:15 minuty. Po wcześniejszym zapewnieniu przez funkcjonariuszy, że nie obchodzi ich Michał Kołodziejczak, patrol wyłania się zza winkla.
Wolna Polska, czy wolne żarty?
po konferencji przed TVP śledzą nas funkcjonariusze. @EKOlodziejczak_ @AGROunia_ pic.twitter.com/sLHdeuJb1r— Natalia Żyto (@NataliaZyto) August 21, 2023
–Ja już sam nie wiem, kiedy policja śledzi, a kiedy nie śledzi. Teraz to już wywołuje tylko uśmiech na mojej twarzy, ale niestety to przeszkadza w budowie organizacji. To stygmatyzuje nasze działanie, to stygmatyzuje ludzi, którzy są razem z nami, razem ze mną – powiedział Michał Kołodziejczak w „Faktach po faktach” w TVN24.
Policyjna szopka
„Fakt” poprosił o komentarz do nagrania Mariusza Sokołowskiego, byłego rzecznika Komendanta Głównego Policji. – Obserwację z prawdziwego zdarzenia to prowadzą policjanci nieumundurowani, policjanci, o których osoba obserwowana nie wie i nie ma wiedzy, że ją obserwują. Tu prawdopodobnie ktoś wydał niedoświadczonemu patrolowi policyjnemu polecenie obserwowania prewencyjnego – mówi gazecie.
Według niego patrol mógł dostać rozkaz zadbania o bezpieczeństwo lidera rolniczego stowarzyszenia. Sokołowski przypomina, że Kołodziejczak sam wspomniał, że dostaje pogróżki.
Sęk w tym, że „ktoś ktoś niewłaściwe poinformował tych funkcjonariuszy, na czym polega ich praca”. – W takich momentach jeżeli cokolwiek miałoby się wydarzyć, to policja jest po to na miejscu, aby nic się nie wydarzyło. I gdyby policjanci wytłumaczyli to w ten sposób, to nie byłoby tej całej szopki – tłumaczy. – To zachowanie bardziej przypomina dziecinne działania, aniżeli profesjonalne – konkluduje Sokołowski.
– Gdyby ta policja jasno powiedziała: „dobra idziemy za wami, bo takie mamy wytyczne, żeby nic wam się nie stało, bo jest duża nagonka”, to rozumiem — mówi „Faktowi” Michał Kołodziejczak.
Źródło: Fakt.pl