To dlatego Kaczyński ruszył na mównicę i obraził Tuska? „Wizyta świętego Mikołaja ze strony PiS-u”

W poniedziałek Jarosław Kaczyński nie wytrzymał i obraził na koniec obrad Donalda Tuska. Jego zachowanie ocenił politolog Rafał Chwedoruk.

Jarosław Kaczyński nie miał w poniedziałek łatwego dnia. Najpierw prezes był świadkiem upokorzenia Mateusza Morawieckiego, którego rząd nie uzyskał wotum zaufania. Potem patrzył, jak Sejm wybiera jego największego politycznego wroga, Donalda Tuska, na premiera.

I musiał wysłuchać przemówienia lidera PO.

– Chciałem podziękować wam, posłankom i posłom PiS. Nikt tak bardzo się nie przyłożył, żeby Polacy każdego dnia widzieli z waszych mediów, co zgotowaliście Polkom i Polakom. To wam udało się obudzić ludzi – powiedział w pewnym momencie Tusk. Następnie zwrócił się bezpośrednio do Jarosława Kaczyńskiego.

– Jestem to winny obu moim dziadkom, dedykuję to panu prezesowi, słyszałem „do Berlina”, „fur Deutschland”. Tę płytę nagrał Jacek Kurski. Twój brat mówił, że nie widział takiego łajdaka jak Kurski, po tym, co zrobił. Dlatego chciałem to zwycięstwo dedykować obu moim dziadkom – powiedział, patrząc wymownie w stronę prezesa.

Kaczyński nie wytrzymał ciśnienia. Gdy Tusk zakończył przemówienie, posłowie odśpiewali cztery zwrotki hymnu. Potem marszałek Szymon Hołownia chciał zakończyć tę część obrad, ale nagle z zaskoczeniem zauważył, że na mównicę wtargnął prezes PiS. Z sali padły pytania, w jakim trybie Kaczyński chce zabrać głos.

– Jest taki tryb, jak ktoś kogoś obraża – odparł wściekły prezes. – Ja nie wiem, kim byli pana dziadkowie, ale wiem jedno, pan jest niemieckim agentem! wypalił w stronę Donalda Tuska.

O zachowanie Jarosława Kaczyńskiego, który ewidentnie nie zapanował nad nerwami, Wirtualna Polska zapytała politologa dr Rafała Chwedoruka. – Cały ten rok, który właśnie mija, a szczególnie okres kampanii wyborczej, to była taka permanentna wizyta świętego Mikołaja ze strony PiS-u, który wręczał prezenty Platformie Obywatelskiej, ułatwiając tej ostatniej pozyskiwanie sympatii wyborców, a zwłaszcza mobilizowanie własnego elektoratu. Ta sytuacja, o której mowa w to się wpisuje – wyjaśnił ekspert.

– Nie dysponujemy żadnym instrumentarium, które pozwoliłoby nam określić, na ile to wszystko było świadome, a na ile wynikało z czystej gry i emocji. Moglibyśmy spekulować, mając dość wątłe podstawy. Warto zwrócić uwagę, że ostatnie dni, miesiące w wykonaniu PiS-u, obfitowały w radykalne treści – dodał prof. Chwedoruk.

– Natomiast kompletnie nie wpisuje się w to wystąpienie Morawieckiego. Paradoksalnie to, co zrobił Jarosław Kaczyński, bardziej by się wpisywało, a to znaczy, że już nie jest ważny dialog z ogółem opinii publicznej, zwiększenie zdolności koalicyjnej. Ważne jest tylko zachowanie spoistości nielicznego, żelaznego elektoratu. Oczywiście dla drugiej strony barykady, to jak powiedzenie „żyć, nie umierać” – podsumował w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Rafał Chwedoruk.

Źródło: Wp.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *