TAK Bezpartyjni Samorządowcy wespół z PiS-em niszczą demokrację na Dolnym Śląsku
Rządzenie w każdym razie nie wychodzi BS i PiS najlepiej.
Emocje budziła m.in. budowa nowego urzędu marszałkowskiego na rogatkach Wrocławia przy wsparciu pieniędzy z UE czy dokładanie z budżetu regionu kolejnych kilkudziesięciu mln zł do Dolnośląskiego Centrum Sportu na Polanie Jakuszyckiej m.in. na alkohol i ośmiorniczki.
W pewnym sensie zagrożona była już też dolnośląska demokracja. Szef sejmiku z PiS w marcu 2021 r. przesunął termin sesji. Powodem miała być pandemia koronawirusa. W tym czasie zorganizował jednak masową mszę w kościele. W jej czasie propisowskiemu biskupowi wręczano tytuł Honorowego Obywatela Dolnego Śląska. Jak widać, COVID-19 w tym momencie nie stanowił już zagrożenia…
Potem nie było lepiej. W ubiegłym roku lider PiS zapisywał terminy kolejnych sesji w harmonogramie, ale ich nie zwoływał.
I ponownie warto zadać pytanie, skąd pomysł na ograniczenie liczby sesji.
– Powodów ograniczenia liczby sesji nie znam – powiedziała „Wyborczej” Magdalena Piasecka, przewodnicząca klubu Nowa Nadzieja. – Widocznie Andrzej Jaroch uznał, że nie ma tylu spraw w województwie do omawiania każdego miesiąca. A przecież mamy rekordowy budżet, który będzie wymagał przegłosowania wielu uchwał, czy to się nam uda na siedmiu sesjach?
Zdaniem Marka Łapińskiego z KO sejmik staje się „fasadowy”.
Przewodniczący swoją decyzję komentuje z kolei: – O planie sesji decyduje statut województwa, przewidywana liczba uchwał wynikająca z planów pracy zarządu, z aktywności radnych województwa, a także liczby skarg i petycji mieszkańców. Po konsultacjach z zarządem i analizie lat poprzednich powstał plan, który jak w każdym z lat poprzednich będzie podlegał zmianom.
Warto częściowo przyznać mu rację: statut zezwala mu na taki krok. Pytanie, jak taką „pracowitość” ocenią wyborcy. Do tego skoro PiS i BS nie radzą sobie na poziomie województwa, jak chcieliby np. rządzić całym krajem?
Źródło: wyborcza.pl