Szokujący apel przywódcy kraju NATO i UE ws. pomocy dla Ukrainy. „Gaszenie pożaru benzyną”
Prezydent Bułgarii Rumen Radew uważa, że Ukrainie nie należy wysyłać broni. Jego zdaniem takie działania doprowadzą do eskalacji. – Dostarczenie broni do Kijowa oznacza gaszenie pożaru benzyną – stwierdził bułgarski przywódca.
Prezydent Bułgarii nie chce pomagać
Z niechęcią do pomocy Ukrainie nie kryje się Viktor Orban i władze Węgier, kanclerz Niemiec Olaf Scholz irytuje swoją biernością, do tego grona dołącza też prezydent Bułgarii Rumen Radew. Polityk, który w swojej kampanii wyborczej w 2016 roku opowiadał się za zniesieniem sankcji nałożonych na Rosję po nielegalnej aneksji Krymu, dziś mówi, by nie dostarczać Ukrainie broni.
– Nie mogę zaakceptować stanowiska, że wojna w Ukrainie jest wojną wartości, gdzie najwyższą wartością jest pokój i życie ludzkie. Dostarczenie broni do Kijowa oznacza gaszenie pożaru benzyną, oznacza przyznanie, że ofiar będzie znacznie więcej – stwierdził Radew w rozmowie z radiem Darik. Zdaniem bułgarskiego prezydenta dostarczanie broni zaatakowanemu przez Rosję państwu jest równoznaczne z akceptacją stanowiska, że „wojnę trzeba prowadzić aż do całkowitego upadku jednej ze stron”.
The President of #Bulgaria urged not to supply arms to #Ukraine
According to Rumen Radev, the supply of Western arms to #Kyiv threatens a global conflict. pic.twitter.com/995Q4mxGIq
— NEXTA (@nexta_tv) January 21, 2023
– To stopniowo popycha nas w kierunku globalnego konfliktu z możliwością samozniszczenia nuklearnego – ocenił Bułgar. – Nadal bronię swojego stanowiska, że Bułgaria nie powinna wysyłać broni na ten konflikt – podkreślił Radew. Zdaniem bułgarskiego przywódcy na dostarczanie broni do Ukrainy mogą sobie pozwolić bogatsze kraje Europy.
Co ciekawe, innego zdania był były premier Bułgarii Kirił Petkow minister finansów Asen Wasiliew. Bułgarski rząd na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę zainicjował wojskową pomoc dla zaatakowanego kraju. Mieli zrobić to wbrew woli prezydenta i bez powiadomienia opinii publicznej.
– Jeśli robi się coś za plecami obywateli, to czy nie wchodzi to w sferę zakulisowych porozumień z zagranicznymi partnerami? – pyta retorycznie Rumen Radew.
Bułgarski kryzys
Tymczasem w Bułgarii pogłębia się kryzys polityczny. Już trzecia próba utworzenia rządu zakończyła się fiaskiem. To oznacza, że w kraju rozpisane zostaną kolejne przedterminowe wybory. Będzie to już piąte głosowanie w czasie ostatnich dwóch lat. Jedynym rządem, który w tym czasie nie byłby tymczasowym, tworzył wspomniany Kirił Petkow. Rząd ten przetrwał jednak tylko kilka miesięcy, pojawiły się bowiem spory m.in. o kwestię pomocy wojskowej dla Ukrainy.
– Ugrupowania polityczne w Bułgarii są mocno podzielone i to widać, gdyż polaryzacja jest jeszcze bardziej wyraźna. Nikt nie ma wystarczającej siły, żeby utworzyć trwałą koalicję. Walka w celu utworzenia rządu jest szalenie trudna – mówiła w rozmowie z Crowd Media dziennikarka Natalia Żaba.
Źródło: Interia