– Ugrupowania polityczne w Bułgarii są mocno podzielone. Nikt nie ma wystarczającej siły, żeby utworzyć trwałą koalicję. Nie jest to tylko kwestia skierowania się ku Zachodowi, ale również faktu, czy zamierzają się podjąć tego ryzyka i zadania czy też pozostać przy wpływach rosyjskich, co również daje profity – z dziennikarką Natalią Żabą o sytuacji politycznej w Bułgarii i na Półwyspie Bałkańskim rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: W Bułgarii od października zeszłego roku trwa kryzys polityczny, a parlament nie może utworzyć rządu. Dlaczego?
Natalia Żaba: Od dłuższego czasu w Bułgarii obserwujemy polityczne trzęsienia ziemi i to, co przykuwa uwagę analityków, to pogorszenie się sytuacji polityczno-społeczno-gospodarczej. Jest to skutek pandemii i wojny na Ukrainie. Należy podkreślić, że w wyniku ataku Rosji na Ukrainę wśród klasy politycznej na Bałkanach spadło bardzo wiele masek, co z kolei skomplikowało jeszcze bardziej sytuację.
Jak wojna na Ukrainie wpływa na Półwysep Bałkański?
Tego rodzaju analiza w krótkim czasie jest trudna do przeprowadzenia. Natomiast, tak jak powiedziałam, doszło do wielu wydarzeń, która pokazały, jakie sympatię mają poszczególni politycy bałkańscy. Mam na myśli między innymi Serbię, która jest największym sojusznikiem Rosji w regionie, co nie oznacza, że Moskwie nie zależy na Bułgarii, gdyż państwo to jako członek Unii Europejskiej ma spore wpływy na Bałkanach. Najlepszym tego przykładem było zdarzenie, gdy doszło do wyrzucenia rosyjskich dyplomatów z Sofii.
Mówiąc o sympatiach politycznych mam również na myśli zdradę spraw politycznych Serbii przez Władimira Putina. Na Bałkanach dochodzi do niesłychanych zwrotów akcji. Kolejnym takim przykładem są reformy, które były wprowadzane w Bułgarii, a na które żaden z wcześniejszych rządów przez 20 lat się nie odważył.
Dlaczego?
Bułgaria to niewielki, ale istotny partner zarówno dla Rosji, jak i Unii Europejskiej. Kirił Petkow wygrał ostatnie wybory na kanwie protestów antykorupcyjnych, na czele których stał. Nie ulega wątpliwości, że państwo to ma problem z mafią i korupcją, co jest zjawiskiem powszechnym w regionie, a z którym chcą walczyć prozachodni politycy. Walka z tym zjawiskiem jest nierówna, gdyż państwo nie ma odpowiednich narzędzi, a Moskwa za wszelkie próby „wypowiedzenia” nieposłuszeństwa i uniezależnienia się od Rosji, która reaguje w sposób agresywny na wszelkie próby usamodzielnienia i wyrwania spod jej wpływów.
Nie oznacza to jednak, że na tle ostatnich dekad nie dochodzi do zmian, które mają na celu jeszcze większe uniezależnienie Bułgarii w wielu aspektach. Oczywiście to nie podoba się Rosji, która tak łatwo na to nie pozwoli, gdyż straci swoje wpływy czy może raczej konia trojańskiego w strukturach europejskich, a który odgrywa również istotną rolę na Bałkanach.
Jak na działania Rosji wobec Bułgarii może ona zareagować i co może zrobić Unia Europejska?
Reakcja powinna być zdecydowana, ponieważ jesteśmy w sytuacji, gdy kości zostały rzucone i pomimo, że Bułgaria znajduje się w niezwykle trudnej sytuacji, to nie jest już czas na działania dyplomatyczne. Koszty obecnej sytuacji ponosi Bułgaria i jeśli w końcu nie dojdzie do utworzenia rządu, to będą to już piąte wybory parlamentarne, a kraj może ulec dalszej destabilizacji politycznej, zwłaszcza że państwo miało wstąpić do strefy euro w 2024 i wprowadzić konkretne reformy, a teraz to stoi pod znakiem zapytania. Jeśli bułgarska klasa polityczna chce się wyrwać spod wpływów Moskwy, to utworzenie rządu i podążenie w stronę głębszej integracji z Zachodem bez wątpienia by pomogło, zwłaszcza że wojna pokazała, że Rosja nie jest partnerem do rozmów.
Jak wygląda sytuacja na granicy serbsko-kosowskiej od czasu ostatnich „napięć” w tym obszarze?
Odpowiadając na Pana pytanie, to doszło do zaostrzenia konfliktu na granicy. Jest to widowisko, po którym wraca się do status quo. Nie zmienia to jednak faktu, że główne przejście graniczne, które jest ważne dla Belgradu, zostało zablokowane. Do tego doszło pierwszy raz od początku konfliktu między tymi państwami i to w sytuacji, gdy mimo długotrwałego konfliktu między tymi państwami trwa wymiana handlowa, gdyż towary, które trafiają do Kosowa nigdy nie zostałyby zakupione przez Europę Zachodnią czy Środkowo-Wschodnią.
Kolejna kwestia, to informacje, jakie docierają z samego Kosowa. Walka z zorganizowaną przestępczością od ostatniego kryzysu przynosi owocne rezultaty. Poza walką z zorganizowaną przestępczością należy powiedzieć o roli kosowskich Serbów, którzy destabilizują sytuację w kraju, gdyż nie są oni pod prawną jurysdykcją rządu kosowskiego tylko Belgradu.
Wracając do sytuacji w Bułgarii. Niedawno Nikołaj Denkow, któremu powierzono misję utworzenia rządu, zrezygnował z niej. Jak Pani to skomentuje?
Ugrupowania polityczne w Bułgarii są mocno podzielone i to widać, gdyż polaryzacja jest jeszcze bardziej wyraźna. Nikt nie ma wystarczającej siły, żeby utworzyć trwałą koalicję. Walka w celu utworzenia rządu jest szalenie trudna, gdyż za każdym razem jest liczony każdy poseł, który może być przekonany do wizji prozachodniego rządu. Nie jest to tylko kwestia skierowania się ku Zachodowi, ale również faktu, czy zamierzają się podjąć tego ryzyka i zadania czy też pozostać przy wpływach rosyjskich, co również daje profity.
Co stoi na przeszkodzie do utworzenia rządu?
Na pewno burzliwa dyskusja klasy politycznej wokół takich kwestii, jakie instytucje mają się zajmować walką z korupcją. Na drodze do kompromisu stoi doświadczenie polityków, który jest różnorodny, a którzy mają powiązania z różnymi środowiskami od których są zależne ich kariery.
Czy w Pani ocenie po rozwiązaniu parlamentu i ogłoszeniu kolejnych wyborów uda się utworzyć Bułgarom rząd, zwłaszcza że nastroje społeczne od października się nie zmieniły?
Trudno powiedzieć, co podkreślają analitycy, że taki scenariusz może nie przyczynić się do rozwiązania kryzysu. Jednak nie chciałabym pozostawać przy pesymizmie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, jak duże kryzysy miały miejsce na Bałkanach. Nie zmienia to jednak faktu, że reakcja Rosji w pewnym sensie jest zrozumiała, gdyż może utracić swoje wpływy w regionie, który leży w jej obszarze zainteresować. Należy też powiedzieć, że Bułgaria mimo obecnego kryzysu już zrobiła postępy w celu uniezależniania się od Rosji w wielu dziedzinach.
W jaki sposób Unia Europejska i Zachód mogłyby wesprzeć Bałkany i Bułgarię?
Najlepszym przykładem jest sytuacja w Macedonii, która miała miejsce kilka lat temu. Wówczas wygnano premiera tego kraju, który był oskarżony o skandale korupcyjne i powiązania z mafią. Uciekł z kraju i otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Po tych wydarzeniach Macedonia dokonała szeregu reform i naprawiła swoje stosunki między innymi z Grecją.
Oczywiście zmiany te nadal trwają, ale mimo pracy i wysiłku, jaki został włożony przez macedońskie elity polityczne, to nie został on doceniony przez Unię Europejską. Kiedy najważniejsi liderzy europejscy, tacy jak Emmanuel Macron mówią, że „nie ma szans na dalsze rozszerzanie Unii Europejskiej”, a państwa bałkańskie pracują, żeby spełnić standardy, to wówczas takie wypowiedzi zniechęcają społeczeństwa państw regionu do demokracji. To z kolei wzmacnia Moskwę i w mojej ocenie z taką retoryką należy skończyć, bo wszystkie te państwa są położone na tym samym kontynencie, co członkowie Unii Europejskiej. Natomiast tego rodzaju wypowiedzi skutecznie zniechęcają mieszkańców Bałkanów, co w sposób skuteczny wykorzystują Rosjanie i Chińczycy do swoich celów politycznych.
Jeśli Bułgarom nie uda się utworzyć rządu, to czy wówczas instytucje europejskie mogą pomóc temu państwu w celu stworzenia nowego rządu?
Pytanie podstawowe jest takie, jakich narzędzi w takiej sytuacji mogą użyć instytucje europejskie. Nie jest to tylko kwestia przyjazdu polityków europejskich, którzy dokonają pewnych obietnic. Nie zmienia to jednak faktu, że dużo mogą zrobić eurodeputowani, którzy są bliżsi prozachodnim ugrupowaniom. Co nie oznacza, że Unia Europejska stworzy rząd za Bułgarów, gdyż pewne rzeczy będą musieli zrobić sami. Ostatecznie wszystko zależy od mądrości bułgarskich polityków, którzy wybiorą drogę w jakim kierunku ich kraj ma podążać.
Wspomniała Pani o pesymizmie. Jeśli zostaną ogłoszone kolejne wybory, które przyniosą podobny podział mandatów w Parlamencie, a nie uda się utworzyć rządu, to co wtedy?
Trudno powiedzieć, zwłaszcza że to odległa przyszłość, a wydarzyć może się sporo. Najlepszym przykładem jest wojna na Ukrainie do której zdaniem wielu analityków miało nie dojść.
Odpowiadając, jednak na Pana pytanie, to w ten sposób we wszystkich krajach bałkańskich wprowadzano przełomowe zmiany. Niestabilność polityczna tego regionu nie jest zjawiskiem nowym, gdyż jest to część procesu związanego z walką o przyszłość tych państw. Podstawowe pytanie, to w jaki sposób będą zmiany te będą wspierane przez Zachód, zwłaszcza że region ma szansę, żeby wyrwać się z opresyjnych systemów i wpływów Moskwy? Należy zrobić wszystko, żeby z tej okazji Bałkany mogły skorzystać.
Jak bardzo jeszcze może się pogłębić ten kryzys i jakie mogą być jego konsekwencje dla Bułgarii?
Bułgaria postawiła bardzo wiele na szali i pytanie, jak dużo mają do stracenia? Bułgarska klasa polityczna i społeczeństwo samo musi sobie odpowiedzieć na to pytanie.
Bardzo dziękuję za rozmowę.