Szokujące kulisy tragedii w Krakowie. Jarosław W. rzucił się też na pielęgniarkę. „Chciała udzielić pomocy”

Screen: UWAGA! TVN YT
Tragedia w Krakowie mogła zakończyć się śmiercią jeszcze jednej osoby. Nożownik, który z zimną krwią zamordował lekarza, nie zważał na to, czy po drodze skrzywdzi kogoś jeszcze.
Tragedia w Krakowie
Otrzymujemy kolejne szokujące doniesienia w sprawie wydarzeń z jednego ze szpitali w Krakowie, jakie miały miejsce 29 kwietnia. Jak wiadomo, 35-letni Jarosław W. wtargnął do budynku placówki, gdzie odnalazł, a następnie ranił ze skutkiem śmiertelnym 47-letniego lekarza. Morderca znał wcześniej swoją ofiarę, ponieważ ortopeda operował jego łokieć dwa lata wcześniej. Pacjent miał mieć do niego pretensje o to, że przy okazji „wpuścił do jego organizmu jakąś chorobę”.
Nożownik wtargnął do gabinetu, w którym znajdował się wspomniany ortopeda, jego pacjentka, a także pielęgniarka. Ta ostatnia próbowała ratować swojego kolegę po fachu, który niespodziewanie otrzymał serię śmiertelnych ciosów ostrym narzędziem. Napastnik najwyraźniej stwierdził, że należy również zabić i ją, skoro ta próbuje ratować jego cel.
Pielęgniarka uszła z życiem
– Przesłuchano w zasadzie wszystkie osoby, które były obecne na miejscu zdarzenia. Czyli zarówno panią, która przebywała w gabinecie w momencie ataku jak i znajdującą się w pobliżu pielęgniarkę. Podejrzany zaatakował, próbował zaatakować nożem również pielęgniarkę, która chciała udzielić pomocy lekarzowi – przekazała mediom rzeczniczka krakowskiej prokuratury Oliwia Bożek-Michalec.
Jarosław W. usłyszał już dwa zarzuty. Jeden dotyczy zabójstwa, natomiast drugi skupia się na usiłowaniu naruszenia czynności narządów ciała pielęgniarki, która próbowała pomóc lekarzowi, jak dodała wspomniana wyżej rzeczniczka.
– Mężczyzna, który został zatrzymany pod zarzutem dokonania zabójstwa lekarza w szpitalu krakowskim, był funkcjonariuszem służby więziennej od pięciu lat. Został przyjęty do służby w roku 2020, i początkowo pełnił służbę w zakładzie karnym we Wronkach, w Wielkopolsce, a następnie przez ostatnie blisko półtora roku pełnił służbę w areszcie śledczym w Katowicach. Proszę państwa, służba otrzymywała sygnały o zachowaniach tego funkcjonariusza, które powinny wzbudzić niepokój – ogłosiła podczas zorganizowanej konferencji prasowej wiceministra sprawiedliwości Maria Ejchart.
Wiadomo już, że planowane jest wszczęcie specjalnego postępowania, które ma na celu zbadać i przeanalizować proces weryfikacji kandydatów do pracy w służbie więziennej. Pod lupę zostaną wzięte procedury, którym są poddawani przyszli strażnicy tego typu ośrodków.
Źródło: NaTemat