Rydzyk opowiedział o Maybachach i powstaniu Radia Maryja. Zaczęło się w… Alpach! „Panie Jezu, daj mi znak”
Tadeusz Rydzyk w wywiadzie dla wPolityce.pl poruszył kilka ciekawych wątków. Toruński biznesmen opowiedział m.in. o powstaniu Radia Maryja.
Hołownia jak Judasz
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Tadeusz Rydzyk z próśb o wsparcie finansowe stworzył swój znak rozpoznawczy. Mówisz „Radio Maryja” – myślisz datki i wpłaty. Na antenie rozgłośni prośby o przelewy pojawiają się od lat i tak już będzie zawsze. Przez ostatnie lata kontrowersyjny redemptorysta mógł też liczyć na solidne wsparcie z budżetu państwa dzięki uprzejmości władzy PiS.
Tak się przynajmniej wydawało do czwartkowego wieczora! Tymczasem w portalu wPolityce.pl ukazał się szokujący wręcz wywiad z toruńskim redemptorystą. Jak przekonuje sam Tadeusz Rydzyk, żadnej kasy od PiS-u nigdy nie dostał, nic o tym nie wie, a w ogóle to marszałek Szymon Hołownia jest jak Judasz!
– Troszczy się o pieniądze… jakbym słyszał Judasza – powiedział o Hołowni, który zapowiedział kontrolę NIK u toruńskiego biznesmena. – Judasz zaczął mówić: „Po co ten olejek na stopy Jezusa?”. Trzeba budować to, co jest potrzebne – rozpoczął swój wywód. I jechał dalej.
Zaczęło się w Alpach
– Ale to jest kłamstwo, bo nie dostałem ani grosza od PiS-u. Wszystko co tu jest, to są ludzie. To bardzo często wdowie grosze. Gospodarność to pracowitość i oszczędność. Mija się z prawdą. Panu Hołowni bym powiedział: Nie budujmy niczego na kłamstwie. (…) Nie boimy się NIK-u. Dlaczego mam się bać? Byliśmy już kontrolowani. (…) Mam Pana Jezusa i wieczność przed sobą. Będę rozliczony z tego, co robiłem. Chcę służyć jak najlepiej Panu Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie, narodowi polskiemu i ludziom. Dlatego media są niezwykle ważne – podsumował Tadeusz Rydzyk.
W rozmowie z Rydzykiem pojawił się też ciekawy wątek początków jego medialnego imperium i Radia Maryja. – To się zaczęło w głowie i w sercu. Przychodziłem do kościółka w Alpach i mówiłem: „Panie Jezu, daj mi znak, czy ja dobrze myślę”. A potem to już szło – powiedział toruński biznesmen. Choroba, jakie to wszystko jest proste. Wystarczy trochę wiary, znak z góry i jazda.
A Maybachy? Też właściwie spadły z nieba. – To jest komedia. Maybachy mam dwa. Mogę pokazać w biurze. Śmieję się, bo ludzie to sympatycznie podchwycili. Panie Beata z Londynu przysłała jeden, a drugi małżeństwo z Torunia – powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl. Czyli nie od bezdomnego!
Źródło: wPolityce.pl