Rozdał dzieciom cukierki na Halloween. Nie do wiary, co było w środku. „Nie chcę myśleć, co by było, gdyby połknął”
Syn pani Izabeli zbierał w Halloween cukierki od sąsiadów. Jeden z nich przygotował pułapkę, która dla dziecka mogła zakończyć się dramatycznie.
Polaków podzieliło nawet Halloween
Co roku pod koniec października powraca dyskusja, o której powoli dostajemy mdłości. Chodzi oczywiście o tzw. imprezy Halloween, które w ostatnich latach zyskały dużą popularność. Pewnie sami widzieliście w czwartek dzieciaki przebrane za kościotrupy i upiory, albo domy przyozdobione dyniami. A może sami wykorzystaliście tę okazję do sympatycznego spotkania w gronie znajomych? Modę na strachy widać też w sklepach i centrach handlowych, gdzie bez problemu znajdziemy w tym okresie upiorne maski czy podświetlane dynie.
Nie wszystkim się jednak ta moda podoba. Pierwsze skrzypce grają oczywiście duchowni, którzy grożą palcem, bo „to nie jest święto katolików”. Co ciekawe, Halloween wzbudza też duże emocje wśród celebrytów. Sami pisaliśmy ostatnio o Annie Popek, która przestrzegała przez Halloween, jakby miało w nim chodzić o wywoływanie duchów.
– To jest absurdalne przebierać się za kogoś, chodzić po domach i prosić o cukierka albo o psikus. To jest czas, aby iść się modlić i pomyśleć o przemijaniu – przekonywała Popek w jednym z wywiadów. Może trudno w to uwierzyć, ale sami bawiliśmy się na „Halloween party” w czwartek, a w piątek byliśmy na grobach i wspominaliśmy naszych bliskich. Aż dziwne, że w niektórych głowach nie mieści się, że to się da połączyć.
Co on sobie myślał?!
Ale dobra, Halloween można krytykować, a tym bardziej nie świętować. Jednak to, co wydarzyło się Lipkach Wielkich w woj. lubuskim, to już jest sprawa nadająca się na zgłoszenia odpowiednim służbom. W rozmowie z serwisem gorzowianin.com, pani Izabela opowiedziało o cukierku z „niespodzianką”, którego dostał jej syn zbierając słodycze.
– Mój Igor miał gwoździa, prawie zęba połamał. To malutki gwoździk, nawet nie chcę myśleć, co by było, gdyby go połknął. Jestem zdruzgotana, tracę wiarę w ludzi. Całą noc przez tę sytuację nie spałam. Mieszkańcy są w szoku, w końcu mieszkamy w małej społeczności, wszyscy się znamy. Nie chce się wierzyć w to, ile jest zła w ludziach – powiedziała wzburzona kobieta.
Żartowniś od gwoździa (a raczej cymbał bez wyobraźni) będzie miał problemy, bo sprawą już zajęła się policja. Gdy zostanie namierzony, odpowie za bezpośrednie narażenie człowieka na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężki uszczerbek na zdrowiu. Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni.
Źródło: gorzowianin.com