Robert Telus bije się w piersi za środową awanturę pod Sejmem. TAK się tłumaczy były minister
Były minister rolnictwa Robert Telus bije się w piersi za środową awanturę pod Sejmem. Polityk tłumaczy zajścia „psychologią tłumu”.
Robert Telus był jedną z osób, które uczestniczyły w środowej próbie hybrydowej dywersji na terenie Sejmu. Cała Polska słyszała okrzyk – „Panowie jedziemy! Jazda!”. To po nim grupa posłów PiS z Mariuszem Kamińskim i Maciejem Wąsikiem ruszyła na Straż Marszałkowską.
Cała akcja wyszła fatalnie i może mieć swój ciąg dalszy. Kancelaria Sejmu wnikliwie analizuje nagrania i nie wyklucza pociągnięcia do odpowiedzialności najbardziej agresywnych osób.
Psychologia tłumu
Były szef resortu rolnictwa był gościem Radia Zet. Prowadzący rozmowę zapytał, czy rozrabiacy nie mają moralnego kaca po środzie. – Tak. Ja osobiście tak. Ja wiem o tym, że to tak nie powinno być. Stojąc tam było mi wstyd przed tymi strażnikami(…) – odpowiedział Robert Telus.
– Winna jest psychologia tłumu z każdej strony – dodał. – Nie powinno się to zdarzyć i nie było to w zamyśle – tłumaczył. Dopytywany, czy nie chcieli siłą wprowadzić Kamińskiego i Wąsika, odpowiada: A skąd!
🎥 @RobertTelus bije się w pierś: ❗️❗️ To nie powinno się zdarzyć. Było mi wstyd. Mam żal do wszystkich i do siebie też ❗️❗️@RadioZET_NEWS #GośćRadiaZET #Rymanowski
Cała rozmowa tu ⬇️https://t.co/pJaweC6xsf pic.twitter.com/HGGxoqOfOR
— Gość Radia ZET (@Gosc_RadiaZET) February 9, 2024
–Chcieli wejść i żeby były dowody w sprawie, bo przecież ta sprawa będzie się toczyć. [Dowody – red.] Że chcieli wejść i marszałek Hołownia nie wpuścił ich do Sejmu – tłumaczy poseł. – To nie powinno się zdarzyć. Nie chciałbym mówić, że mam żal do kogoś… Do kogo? Ale mam do wszystkich, którzy tam byli, do siebie też. Wstrzymywaliśmy, jak mogliśmy to wszystko – powiedział.
W obozie rządzącym strzeliły szampany
Po PiS-owskiej prowokacji pod Sejmem w obozie władzy strzeliły korki od szampanów. Właśnie o takie obrazki w kampanii wyborczej chodzi najbardziej.
–Kaczyński sam się zaorał. Tusk nie musiał nic robić. Ba, nawet go tu nie było – mówi jeden z ministrów w rozmowie z Onetem. Donald Tusk przebywa na narciarskim urlopie we Włoszech. – Pamięta pan, jak Kamiński krzyczał po wyjściu z więzienia: „Panie Tusk, do zobaczenia!”? Mógł chociaż wybrać dzień, w którym szef jest na miejscu – kpią politycy Koalicji Obywatelskiej. O nastrojach w KO pisaliśmy tutaj.
Źródło: Radio Zet