PZPN naprawdę to zrobił! Dziennikarz ujawnił pismo, które dostał od związku. „Taki proces może być mega śmieszny”
Wizerunek PZPN szoruje po dnie, ale związek ewidentnie chce pogorszyć sytuację. Dziennikarz Piotr Żelazny został wezwany do przeprosin za… tweet.
Afera samolotowa
PZPN ma fatalną passę. Najpierw była afera premiowa, która oburzyła opinię publiczną i – póki co nieodwracalnie – popsuła atmosferę wokół reprezentacji Polski. Wydawało się, że nastroje poprawi zatrudnienie utytułowanego slekekcjonera Fernando Santosa, ale ten okazał się kompletnym niewypałem i – wraz z piłkarzami – odpowiada za kompromitujące mecze w eliminacjach EURO 2024. Do tego doszła tzw. afera samolotowa, gdy okazało się, że z reprezentacją lata skazany za korupcję Mirosław Stasiak. Piłkarze też skarżyli się na atmosferę podczas lotu, mówili, że są zaczepiani przez gości zapraszanych przez związek czy sponsorów.
W odpowiedzi na tę aferę PZPN ogłosił, że od tej pory piłkarze będą korzystać z innego terminalu, niż goście.
– Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy? – skwitował ironicznie dziennikarz sportowy Piotr Żelazny. PZPN-owi ten wpis się nie spodobał. Władze federacji wysłały dziennikarzowi… pismo sądowe z wezwaniem do przeprosin.
– Taki proces może być mega śmieszny – skwitował pismo Żelazny. Co istotne, działania PZPN w walce o obronę dobrego imienia spopularyzowały niewygodnego tweeta. Gdyby związek siedział cicho, słowa Żelaznego nie rozeszłyby się tak szerokim echem. Dodatkowo organizacja sama przypomniała o dawno zapomnianej aferze samolotowej.
Tymczasem PZPN nie potrafi awansować z najsłabszej grupy w historii eliminacji Euro, ale umie grozić procesem za bekowanie z wódy i pijanych działaczy.
Swoją drogą taki proces może być mega śmieszny pic.twitter.com/UGvg88AcGv
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) November 18, 2023
PZPN gasi pożar benzyną
Niestety, refleksja nie przyszła, a PZPN kolejny raz postanowił ugasić pożar benzyną. Związek opublikował oświadczenie w sprawie i trzeba przyznać, że zrobił to na swoją niekorzyść.
– Jak każda organizacja w naszym kraju mamy prawo do ochrony własnego wizerunku. Szanujemy dziennikarzy, ich prawo do krytyki i oceny naszych działań. Nie możemy jednak przejść obojętnie od wpisów i wypowiedzi, które nie noszą znamion krytyki dziennikarskiej, a są po prostu hejtem skierowanym w największy związek sportowy w naszym kraju – czytamy w komunikacie PZPN. – Pan Piotr Żelazny w swoim wpisie, nagraniu oraz audycji opublikowanej w portalu Onet naruszył dobro organizacji, obrażając PZPN, dziesiątki tysięcy działaczy piłkarskich pracujących w tysiącach klubów, ludzi pracujących na co dzień w związku oraz wszystkich naszych partnerów. Nie ma i nie będzie naszej zgody na szkalowanie środowiska piłkarskiego – stwierdził związek.
Piotr Żelazny odpowiedział na oświadczenie PZPN w dosadnych słowach.
– Nie obraziłem tysięcy działaczy, mówiłem wprost o nawalonych dziadach, pchających się do samolotu, motywujących, łających i pouczających piłkarzy. Mówiłem oczywiście o Cezarym Kuleszy, który przyznawał wprost, że przecież tak bez niczego nie potrafi i się nie godzi. Zizizuza – napisał dziennikarz na platformie X.
Nie obraziłem tysięcy działaczy, mówiłem wprost o nawalonych dziadach, pchających się do samolotu, motywujących, łających i pouczających pilkarzy. Mówiłem oczywiście o @Czarek_Kulesza, który przyznawal wprost, że przecież tak bez niczego nie potrafi i się nie godzi. Zizizuza https://t.co/L8FBj8bLxN
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) November 19, 2023