Prokop brutalnie zażartował z Borysewicza na scenie w Sopocie. „Lubisz sobie popić?”
Marcin Prokop jest jednym z prowadzących festiwalu w Sopocie. Drugiego dnia imprezy dziennikarz zażartował w swoim stylu z Jana Borysewicza z Lady Pank.
Jan Bo się nie obrazi
Marcin Prokop od lat jest jednym z najpopularniejszych postaci polskiego show-biznesu. Dziennikarz jest jedną z twarzy telewizji TVN, czego najlepszym dowodem jest jego nowa rola w „Mam talent”, o czym więcej pisaliśmy w tym miejscu.
Prokop znakomicie odnajduje się też w roli konferansjera, a błyskotliwe riposty i zaskakujące skojarzenia są jego znakiem rozpoznawczym. Nic więc dziwnego w tym, że dziennikarz został jednym z prowadzących tegoroczny Top Of The Top Sopot Festival, na którym stworzył – nie po raz pierwszy – duet z Dorotą Wellman.
We wtorek, drugiego dnia imprezy nagrodę Bursztynowego Słownika odebrał Kwiat Jabłoni, jednak wcześniej na scenie pojawili się znani i lubiani m.in. Agnieszka Chylińska, Kayah czy Lady Pank. W pewnym momencie, Marcin Prokop postanowił zażartować z lidera i założyciela legendarnej grupy, Jana Borysewicza.
– Jesteśmy nieprzypadkowo w takim miejscu i pytanie, które mi się ciśnie na usta… Gdybym o to zapytał Janka Borysewicza, to wiem, co by mi odpowiedział, ale zapytam ciebie: lubisz sobie popić?
– zwrócił się Prokop do dziewczyny z herbaciarni sponsora imprezy. Mocny był to żart w kontekście hulaszczej przeszłości Jana Bo, ale sądząc po reakcjach publiczności – spodobał się.
Ale lider Lady Pank nie powinien się obrazić, tym bardziej, że sam opowiedział Prokopowi swoją historię w książce „Mniej obcy”, która jest wywiadem-rzeką z artystą.
Lady Pank w topowej formie
– Prawda była taka, że w pobliżu mojego domu pod Warszawą jechałem quadem i przy stu na godzinę, na skręcie w prawo, wywaliło mnie jak szmacianą lalkę. Poleciałem do rowu, a ten quad, ciężki grizzly 700, wpadł na mnie. Miałem rozerwaną wargę plus obustronną odmę płucną. Faktycznie, zrobiłem sobie krzywdę na własne życzenie, bo ścigałem się ze znajomym, który przede mną jechał samochodem. A że byliśmy wtedy po wspólnym grillu w lesie, to miałem też jakieś procenty we krwi. Nie ma co tutaj filozofować, zrobiłem straszną głupotę i zostałem za nią ukarany – opowiadał Prokopowi w książce.
Do Lady Pank oczywiście przylgnęła łatwa zespołu, który za kołnierz nie wylewa, ale to już przeszłość i grupa od lat jest w topowej formie. Wokalista Janusz Panasewicz przyznał nawet w rozmowie z Plejadą, że od lat jest abstynentem. Co go do tego skłoniło?
– Przede wszystkim moi synowie. Nie chciałem, żeby widzieli, jak nietrzeźwy wracam do domu. Poza tym stwierdziłem, że przy tak intensywnym trybie życia, który prowadzę i przy tej liczbie koncertów, jakie gramy, muszę bardziej o siebie zadbać. Nie jestem już najmłodszy, a chcę być w dobrej formie i niczego nie zawalać. Wiem, co może się wydarzyć, gdy człowiek wypije za dużo – wyznał w wywiadzie.
Źródło: Plejada