Prof. Agnieszka Bień-Kacała: Reforma sądownictwa na Słowacji może wywołać podobne perturbacje jak działania PiS-u w Polsce
Wątpię, żeby zmiany w wymiarze sprawiedliwości na Słowacji poszły aż tak daleko jak na Węgrzech, ponieważ dla ich przeprowadzenia kluczowa jest większość konstytucyjna. W sytuacji, gdy rząd Fico nie dysponuje wystarczającą liczbą parlamentarzystów, sądzę że zmiany te mogą pójść w kierunku, który został obrany przez Zjednoczoną Prawicę. Mianowicie nie zostanie zmieniona ustawa zasadnicza ze względu na brak odpowiedniej większości. – Z konstytucjonalistką, prof. Agnieszką Bień-Kacałą z Uniwersytetu Szczecińskiego, na temat reformy wymiaru sprawiedliwości i praworządności na Słowacji, rozmawia Michał Ruszczyk.
Michał Ruszczyk: Od dłuższego czasu na Słowacji trwają protesty przeciwko reformie wymiaru sprawiedliwości, która zakłada między innymi złagodzenie kar za korupcję i przestępstwa gospodarcze oraz likwidację prokuratury ds. walki z korupcją. Jak Pani to skomentuje?
Prof. Agnieszka Bień-Kacała: Planowane zmiany, które chce przeprowadzić rząd, dotyczą kodeksu karnego i w najmniejszym stopniu nie mają nic wspólnego z faktyczną reformą wymiaru sprawiedliwości. Nie zmienia to jednak faktu, że rządowi Roberta Fico nie chodzi o zmianę wymiaru sprawiedliwości jako całości, a tylko pewnych elementów, które umożliwią realizację celów politycznych rządu.
Jednym z takich przykładów jest rozwiązanie prokuratury specjalnej, której celem jest walka z korupcją, co z kolei może odbić się na zwalczaniu korupcji przez całą UE. Niebezpieczne są również proponowane zmiany, które mogą zagrozić niezależności postępowań sądowych, a które mają być rozpatrywane w przyśpieszonej procedurze, co nie znajduje żadnego merytorycznego uzasadnienia. Kolejną kontrowersyjną kwestią są przepisy dotyczące sygnalistów, które mogą doprowadzić do obniżenia poziomu ich ochrony w sytuacji, gdy jakieś osoby będą chciały zgłosić jakieś nieprawidłowości w instytucjach publicznych. Wówczas nie zostaną objęte żadną ochroną.
Co wcielenie tych przepisów w życie oznaczać będzie dla słowackiego społeczeństwa i wymiaru sprawiedliwości?
Jednym z głównych argumentów przeprowadzenia reformy jest fakt, iż premierowi Robertowi Fico zarzuca się walkę ze społeczeństwem obywatelskim i mediami. Słowacki rząd między innymi chce również wprowadzić przepisy, które jeszcze bardziej utrudniłyby działalność dziennikarzy i NGOS-ów na Słowacji. Zaś legislacja, która miałaby to umożliwić, podobna jest do rozwiązań węgierskich czy nawet rosyjskich. To z kolei w sposób wyraźny pokazuje, w jaki kierunku zmierzają zmiany proponowane przez rząd Roberta Fico. Tym bardziej, że projekt obejmuje również inne sfery życia, a nie tylko kodeks karny.
Jak Pani sądzi, skąd wziął się pomysł na reformę wymiaru sprawiedliwości?
Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w przeszłości premiera, który w słowackiej polityce jest już od dawna. Natomiast zmiany, które są teraz przeprowadzane w wymiarze sprawiedliwości, są ściśle powiązane z upadkiem poprzedniego rządu Fico w wyniku wydarzeń z 2018 roku – zabójstwa dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, który odkrył powiązania korupcyjne w poprzednim rządzie Fico, a w wyniku czego na Słowacji wprowadzono mechanizmy, które umożliwiły walkę z korupcją. Mianowicie został powołany urząd specjalnego prokuratora do spraw walki z korupcją, który rozpoczął swoje działania.
Natomiast zmiany, które proponuje teraz Robert Fico, mają głównie na celu stworzenie takich warunków prawnych, które będą chroniły jego współpracowników.
W jakim stopniu słowacki projekt reformy wymiaru sprawiedliwości jest zbieżny z rozwiązaniami, które zostały przyjęte w Polsce lub na Węgrzech?
Głównym elementem reformy są zmiany związane z korupcją. Jak na razie nie ma kolejnych zapowiedzi, które mogłyby osłabiać niezależność wymiaru sprawiedliwości czy też niezawisłość sędziów. Niemniej zauważalny jest atak na społeczeństwo obywatelskie oraz media i próba ich przejęcia. Jednak, należy powiedzieć, że są one cały czas na etapie projektów.
Natomiast, odpowiadając na Pana pytanie, Słowacja jest państwem, gdzie w celu uchwalania istotnych zmian dla ustroju państwa wymagana jest większość konstytucyjna, tak jak na przykład w Polsce. Owszem, Zjednoczona Prawica również taką większością nie dysponowała, a mimo to zmieniała ustrój za pomocą uchwał lub ustaw w odróżnieniu do Fidesu, który miał taką większość i mógł zmienić konstytucję, która umożliwiła przeprowadzanie zmian, które zdewastowały państwo. Sądzę, że na Słowacji Fico może obrać podobną ścieżkę, którą kroczyła Zjednoczona Prawica.
Tym bardziej, że w przypadku ustaw i tak decydującą decyzję podejmuje prezydent. A z kolei Zuzana Caputova już zapowiedziała, że nie podpisze ustawy proponowanej przez rząd. Sprawa jest o tyle skomplikowana dla rządu, iż wkrótce wybory prezydenckie i trudno przewidzieć ich wynik, zwłaszcza że swój udział zadeklarował już przewodniczący Parlamentu, który jest z obozu politycznego Roberta Fico. Czas pokaże, w jakim kierunku podąży Słowacja.
Wkrótce na Słowacji mają się odbyć wybory prezydenckie. Jak Pani sądzi, czy Słowacja może pójść ścieżką węgierską?
Wątpię, żeby zmiany w wymiarze sprawiedliwości na Słowacji poszły aż tak daleko jak na Węgrzech, ponieważ dla ich przeprowadzenia kluczowa jest większość konstytucyjna. W sytuacji, gdy rząd Fico nie dysponuje wystarczającą liczbą parlamentarzystów, sądzę że zmiany te mogą pójść w kierunku, który został obrany przez Zjednoczoną Prawicę. Mianowicie nie zostanie zmieniona ustawa zasadnicza ze względu na brak odpowiedniej większości, ale będą uchwalane ustawy, które będą łamały praworządność. Wszystko w dużej mierze zależy od tego, czy obecnemu rządowi na Słowacji uda się przejąć najważniejsze instytucje państwa, takie jak na przykład Trybunał Konstytucyjny, który ułatwiłby przeprowadzanie tych zmian. Na ten moment trudno powiedzieć, gdyż jak pokazują protesty społeczne nie ma wystarczającego poparcia dla planowanych reform.
Co wcielenie tej ustawy w życie będzie oznaczało dla Słowacji i jej społeczeństwa?
Dla osób z otoczenia Fico będzie to pewnego rodzaju forma ochrony, ponieważ nie zostaną wszczęte wobec nich postępowania za przestępstwa korupcyjne. Jednak, należy powiedzieć, że nawet jeśli prokuratura do spraw walki z korupcją zostanie zlikwidowana, nie będzie to oznaczało, że prokuratorzy, którzy działają w ramach prokuratury, nie będą wszczynali postępowań, ale ewentualne kary będą one miały łagodniejszy charakter.
Powiedziała Pani, że słowaccy prokuratorzy mogą podejmować pewne działania. Jak Pani sądzi, czy Fico wobec nich może zastosować podobne represje, jak stosowała do niedawna Zjednoczona Prawica wobec sędziów, prokuratorów czy adwokatów, którzy nie chcieli się podporządkować aparatowi władzy?
Wszystko zależy od tego, jakie pobudki kierują premierem i czy rzeczywiście chce on zreformować wymiar sprawiedliwości, czy też utrzymać swoją władzę. Niemniej ryzyko istnieje, iż nowe przepisy umożliwią wywieranie presji na policję czy też prokuratorów, którzy zajmują się sprawami o charakterze korupcyjnym. Jednak trudno przewidzieć, czy i jakie działania zostaną w tym celu podjęte, a które mogą jeszcze bardziej wpłynąć na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości.
Jak na planowane zmiany powinny zareagować instytucje europejskie, zwłaszcza że Parlament Europejski widzi zagrożenie w reformie Roberta Fico, gdyż może on zagrażać interesom finansowym i ramom prawnym Unii Europejskiej?
Instytucje europejskie już opracowały mechanizmy na wypadek naruszeń praworządności przez państwa członkowskie, na przykładzie Polski i Węgier widać, że możliwości jest bardzo dużo od próby dialogu, aż po zablokowanie praw i funduszy państwa członkowskiego.
Natomiast, jeśli chodzi o ewentualny dialog ze Słowacją, to należy powiedzieć, że wszystko zależy od tego, czy będzie wola polityczna ze strony Bratysławy do prowadzenia rozmów z instytucjami europejskimi. Jako jeden z przypadków naruszenia standardów europejskich można podać Francję, kiedy postanowiła wydalić ze swojego terytorium Romów. Natomiast po interwencji Unii Europejskiej i dialogu z odpowiednimi instytucjami sprawa zakończyła się pozytywnie. Trudno powiedzieć, czy Słowacja podaży podobną ścieżką, czy jednak trzeba będzie czekać na zmianę władzy, tak samo jak w Polsce, gdzie po ostatnich wyborach parlamentarnych i zaprzysiężeniu nowego rządu udaje się wracać na drogę prawa europejskiego.
To z kolei daje nadzieję, ponieważ w sytuacji, gdy naruszenie praworządności będzie dotyczyło już tylko Węgier, instytucje europejskie będą mogły prowadzić odważniejsze i skuteczniejsze działania wobec Budapesztu. Jeśli zaś kolejnym państwem członkowskim, w którym pojawi się podobny problem będzie Słowacja, wówczas skuteczność tych działań zostanie osłabiona. Wszystko zależy, jakie działania zdecyduje się podjąć Unia Europejska, żeby zażegnać problem.
Czy możliwe jest podobne postępowanie wobec Słowacji jak i wobec Polski, gdy rząd Zjednoczonej Prawicy zaczynał przeprowadzać zmiany w wymiarze sprawiedliwości?
Tak, Komisja Wenecka może wszcząć podobne działania. Jednak, należy powiedzieć, że organ ten nie wchodzi w ramy instytucji europejskich, co nie oznacza, że nie może monitorować sytuacji w państwie członkowskim. Najpierw zostałaby wykorzystana ścieżka dialogu, a jeśli ta nie doprowadziłaby do żadnych rozwiązań, wówczas nie można wykluczać, że Unia Europejska uruchomiłaby inne narzędzia.
Jaki w Pani ocenie jest stan praworządności w państwach Grupy V4?
W mojej ocenie, mimo sytuacji na Węgrzech, gdzie stan praworządności jest w najgorszym stanie, to w pozostałych państwach V4 praworządność nie wygląda aż tak źle. Owszem, w przypadku Węgier zasadne jest pytanie, czy jest to jeszcze państwo demokratyczne czy raczej już autokratyczne? Co z kolei oznacza, że opozycja nie ma warunków, żeby zdobyć władzę w wyborach. Zaś praworządność jest drugim istotnym czynnikiem, który pozwala na zadanie tego pytanie, mimo iż premier Orban deklaruje, że opowiada się za członkostwem Węgier w Unii Europejskiej to jednak jego działania pokazują coś zupełni innego.
Teraz dołącza do grona tych państw Słowacja, a wcześniej jeszcze Czechy, gdzie również był problem z praworządnością, kiedy w Pradze władzę sprawował premier Babis. Jednak nie udało mu się wygrać ostatnich wyborów prezydenckich i czeska opozycja odsunęła go od władzy. Podobnie jak w Polsce, gdzie w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych Zjednoczona Prawica również straciła władzę. Nie zmienia to jednak faktu, że naruszenia praworządności, które miały miejsce w Polsce od 2015 były bardzo poważne, a proces odwracania tej sytuacji będzie długi i żmudny, gdyż była już władza nadal dysponuje aparatem państwa, który może uniemożliwiać działania przywracające praworządność.
Co w Pani ocenie rządy i społeczeństwa państw grupy V4 powinny zrobić, żeby poprawić poziom praworządności?
To jest bardzo dobre pytanie, ponieważ problem nie leży w działaniach rządu, a w społeczeństwach tego regionu, które wybiera swoich reprezentantów. Mianowicie często są to populiści, którzy są gotowi łamać ustawę zasadniczą lub naruszać normy traktatowe, a społeczeństwa tych państw z reguły to tolerują. W dużej mierze zależy to od społeczeństwa obywatelskiego, które jeśli jest dobrze rozwinięte, potrafi być wartością dodaną, gdyż jest w stanie wywierać silną presję na rządzących, jeśli ci dopuszczają się działań, które są niezgodne ze standardami.
Jednak, mimo wszystko, należy powiedzieć, że kryzys praworządności podniósł świadomość społeczeństwa na bardzo wielu płaszczyznach. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób zaangażowanie to wykorzystają politycy, ale nie w swoich celach, tylko dla dobra ogółu. Tym bardziej, że w ostatnich wyborach parlamentarnych frekwencja wyborcza była bardzo wysoka, a to z kolei daje duży potencjał do budowania czy też umacniania społeczeństwa obywatelskiego.
Natomiast, jeśli chodzi o Słowację to trudno powiedzieć, czy wśród tamtejszego społeczeństwa dojdzie do podobnej refleksji. Sądzę, że ona się pojawiła tuż po śmierci Jana Kuciaka. Trudno powiedzieć, czy teraz też się pojawi. Jeśli zaś chodzi o Węgry to ciężko przewidzieć, czy jest odpowiednia do teo przestrzeń, ponieważ Victor Orban podporządkował sobie całe państwo, a mimo to nadal cieszy się bardzo wysokim poparciem.
Jak bardzo kryzys praworządności może wzmocnić społeczeństwo słowackie?
Sądzę, że opozycja musi podjąć mądre działania, co zresztą robi, ponieważ zgłasza swoje postulaty. W mojej ocenie dużą rolę do odegrania mają te dziennikarze w stosunku do których Fico czuje olbrzymią niechęć ze względu na upadek swojego poprzedniego rządu. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób media jak i NGOS-y będą relacjonowały sytuację, która ma miejsce na Słowacji. Jednocześnie informując obywateli i prowadząc mądrą debatę, której być może zabrakło w Polsce po 2015 roku, gdy zmianami w wymiarze sprawiedliwości zainteresowała się Komisja Wenecka.
Natomiast, jak pokazał czas istotna jest edukacja obywatelska, której brak w przypadku kryzysu praworządności w Polsce, społeczeństwo samo nadrobiło, ale dużą rolę odegrały między innymi media i NGOS-y.
Jak Pani sadzi, czy Robert Fico wycofa się z reformy?
Trudno powiedzieć. Owszem niedawno prezydent Caputova skrytykowała reformę i zapowiedziała, że nie podpisze ustawy. W takiej sytuacji nie można wykluczać, że rząd Fico będzie zmuszony odsunąć zmiany w wymiarze sprawiedliwości w czasie, aż do wyborów prezydenckich i wyboru następcy Caputovej lub też całkowicie zrezygnuje z planowanych zmian. De facto, wszystko zależy od determinacji rządu.
Jak Pani sądzi, czy mimo krytyki reformy przez prezydent Caputovą, projekt reformy może zostać przez nią podpisany, jeśli jego zapisy zostaną w nieznacznym stopniu zmienione?
Trudno powiedzieć, ponieważ nie wiadomo, jaki będzie ostateczny kształt ustawy jak i również na jak dalekie ustępstwa jest gotowa pójść prezydent. Niemniej zapowiedź weta ze strony prezydent jest związana z kontrowersjami, które budzi ustawa w całej Słowacji.
Bardzo dziękuję za rozmowę.