Poszukiwany Łukasz Żak był ich sąsiadem. To było istne piekło! „Krzyki, kłótnie, awantury”

„Fakt” dotarł do sąsiadów sprawcy tragedii na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Żak wielokrotnie burzył spokój mieszkańców bloku na Bielanach.

Uciekł, a koledzy pomagali

Cała Polska wciąż żyje tragicznym wypadkiem, do którego doszło w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. W czteroosobową rodzinę jadącą fordem, wpadł rozpędzony volkswagen. Na miejscu zginął kierowca forda, 37-letni Rafał, a jego żona i dwoje dzieci (4 i 8 lat) trafiły do szpitala. Sprawcą zdarzenia okazał się (jak to zwykle bywa) dobrze znany policji Łukasz Żak, wielokrotnie karany przez wymiar sprawiedliwości.

26-latek miał już na koncie odsiadkę za posiadanie dużej ilości narkotyków, jazdę po pijanemu i łamanie zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych – PIĘCIOKROTNE!

Po wypadku Łukasz Żak uciekł z miejsca wypadku, w czym pomagali mu jego trzej koledzy-pasażerowie, z którymi spędzał sobotni wieczór. To oni mieli na miejscu utrudniać pracę służbom, wprowadzać w w błąd organy ścigania i odganiać ludzi, którzy chcieli udzielić pomocy Paulinie, dziewczynie Żaka, która z nimi podróżowała, odniosła największe obrażenia i w stanie krytycznym trafiła do szpitala. Młoda kobieta ma złamane kości policzkowe, wybite zęby, stłuczoną czaszkę i zerwany rdzeń kręgowy.

Kolejne godziny przynoszą coraz więcej informacji na temat kulisów życia Łukasza Żaka. „Fakt” skontaktował się ze znajomymi poszukiwanego listem gończym mężczyzny. Wygląda na to, że mieli o nim wyrobioną opinię. — To bandyta i kryminalista. Handlował narkotykami i dopalaczami. Jeździł pijany samochodem i w ogóle niczym się nie przejmował. Miał w nosie wyroki sądu – powiedziała anonimowo jedna z osób, która go zna.

— Alkohol i dragi go zniszczyły. Po nich siał postrach i terroryzował nastolatków. Siedział w więzieniu za narkotyki i włamania. Normalny to on nie jest — dodała osoba z otoczenia.

Sąsiedzi mieli go dość

Reporterzy „Faktu” dotarli też na Bielany, gdzie w jednym z bloków, na zwyczajnym i raczej cichym osiedlu mieszkał Łukasz Żak. Ich relacje wiele nie różnią się od tych, jakie przedstawili znajomi mężczyzny. – To, co się tu działo przechodzi ludzkie pojęcie. Jak teraz sobie o tym pomyśle, to mam ciarki na całym ciele. Przychodzili tu do niego dziwni ludzie. To było szemrane towarzystwo – powiedział jeden z sąsiadów.

– Odbywały się tam takie imprezy, że nie dało się chwilami tego wytrzymać. Krzyki, kłótnie, awantury. Policja była tu na porządku dziennym — dodała sąsiadka, która mieszka w bloku od lat. — Był tu nalot policji na to mieszkanie, bo podobno ten chłopak miał jakieś narkotyki. Z tego, co pamiętam, cztery lata temu, podczas libacji próbował wyskoczyć przez balkon. Wtedy interweniowała policja i straż pożarna. Niektórzy wyprowadzili się, bo mieli już najwyraźniej tego dość – podsumował jeden z lokatorów.

Źródło: Fakt.pl

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *