Poszła do spowiedzi, przeżyła koszmar! Nie do wiary, co powiedział jej ksiądz. „Jak na przesłuchaniu”

Jak powinna wyglądać spowiedź? Na pewno nie tak, jak w historii pani Małgorzaty. Kobieta wdała się w dyskusję z księdzem, a ten zaczął jej… wygrażać. O co poszło?

Co z tą spowiedzią?

Pozycja Kościoła Katolickiego w Polsce z roku na rok słabnie, czego dowodem może być choćby coraz mniejszy procent uczniów uczęszczających na lekcje religii i pustki w seminariach. Przyczyn odwrotu wiernych od kleru (bo niekoniecznie od wiary) jest wiele. Kościół jest przegniły od afer, z którymi od lat walczy tylko pozornie, nie nadąża za zmieniającym się światem, część księży często woli liczyć pieniądze i stać na straży sprzyjającej im władzy, a nie na straży wspólnoty Kościoła. Coś o tym wie abp Marek Jędraszewski.

Pewnym odzwierciedleniem społecznych nastrojów może być petycja podpisana przez 12 tys. osób, która pod koniec 2024 r. trafiła do Sejmu. Jej inicjatorem jest dziennikarz i performer Rafał Betlejeski, który chciałby, aby dzieci i młodzież nie spowiadały się ze swoich grzechów obcemu typowi – na klęczkach w konfesjonale. Swoją drogą, jakie grzechy może mieć 9-latek, o których powinien opowiadać księdzu?

Jak pokazują wspomnienia wielu osób, spowiedź to doświadczenie upokorzenia i strachu, zdarzenie traumatyczne, paskudne, którego dzieci nie chciały, a przed którym nie potrafiły się obronić” – czytamy w petycji, którą zajmie się specjalna komisja w Sejmie. – Spowiedź jest formą psychicznej przemocy. Jest ingerencją w intymny świat dziecka prowadzoną w autorytecie „Boga” – przekonuje sam Betlejewski.

Zadała pytanie, zaczął jej wygrażać

A niektórzy księża sami sobie nie pomagają i robią wiele, by coraz poważniej dyskutować na temat spowiedzi. Najnowszy przykład to historia pani Małgorzaty, której wizyta w konfesjonale i rozmowa z duchownym przerodziła się w koszmar. Kobieta opisała wszystko w liście, który pojawił się w serwisie kobieta.gazeta.pl.

– Co roku na Wielkanoc chodziłam do spowiedzi. Po prostu czułam taką potrzebę i już. Podczas tegorocznej spowiedzi doszło do ostrej wymiany z księdzem. Moja noga już więcej nie postanie w tym kościele. Oczekiwałam czegoś więcej — napisała pani Małgorzata. Kobieta wyznała księdzu, że nie zawsze pojawia się na niedzielnych mszach… i się zaczęło. Usłyszała wówczas, że to taki sam grzech jak zabójstwo czy kradzież.

– Odpowiedziałam mu, że jestem trochę zdziwiona i czy jeśli ktoś inny ukradnie coś lub, co gorsza zabije dziecko, to jest on tak samo ciężki, jak opuszczenie niedzielnej mszy świętej?— wyznała pani Małgorzata. Wtedy duchowny na dobre się zagotował i zaczął jej wygrażać, twierdząc, że opuszczanie mszy jest „zadawaniem ciosów Jezusowi, niszczeniem go”.

– Odeszłam od konfesjonału i nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Zastanawiałam się, czy on przypadkiem nie żartował? Czułam się jak na przesłuchaniu — podsumowała. Skoro ten ksiądz tak rozmawiał z dorosłą kobietą, to wyobraźcie sobie jak musi spowiadać dzieci…

Źródło: kobieta.gazeta.pl

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *